„Uwielbiam, kiedy ludzie składają samokrytyki, a już szczególnie, kiedy odczytują je z kartki. Taką właśnie samokrytykę z kartki odczytał przed kamerami TVN24 jeden z jej pracowników – Andrzej Morozowski. Wypsnęło mu się bowiem parę słów prawdy, że PiS nigdy nie złamał konstytucji, owszem, naciągał ją, obchodził, naginał, ale nie zrobił nic, co by ją naruszało”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
Publicysta przypomina, iż stara bolszewicka zasada mówi, że od linii partii wolno odejść dopiero z całą partią, nigdy samemu, i gdzie jak gdzie, ale w głównym organie obozu pomagdalenkowego trzeba to wiedzieć.
Nie inaczej jest w przypadku wszystkich lizusowskich peanów na cześć Tuska. Wszyscy, którzy mieli wątpliwości, co do niektórych posunięć lidera dotychczasowej opozycji również złożyli samokrytykę i wystosowali odpowiednie laurki na jego cześć.
Wesprzyj nas już teraz!
„Przypomniał mi się artykuł z północnokoreańskiej gazety, którą przynosił kolega przed laty ku ogólnej radości do klubu SF – o pracownikach tamtejszych PGR-ów, którzy domyślali się, że wybiera się do nich Wielki Wódz, bo nagle uprawy zaczynały rosnąć bujniej i rodzić większe plony. Przyroda wiedziała, że przyjedzie towarzysz Kim Ir Sen i rozkwitała dla niego – tak samo polska gospodarka rozkwitła na samą tylko wieść, że Donald Tusk niebawem stanie na jej czele”, podsumowuje Rafał Ziemkiewicz.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”