„Jeśli intencje papieża Franciszka obejmują pogodzenie sunnitów z szyitami, a następnie obydwu odłamów z chrześcijanami, to ogólny apel, taki jak dokument z Abu Zabi, może być jałowy” – pisze włoski watykanista. Jak tłumaczy, islam nie zna „ekumenizmu”, nie zna dialogu między poszczególnymi odłamami, a w nich samych istnieją diametralne różnice dotyczące stanowisk.
Ali as-Sistani jest duchowym przywódcą irackich szyitów, reprezentuje jednak jeden – dominujący w tym kraju – spośród nurtów światopoglądowych, wedle którego „polityczność” islamu ograniczać powinna się do kształtowania właściwych postaw moralnych obywatelskich. To wizja dominująca pośród islamskich uczonych z An-Nadżaf, w którym to w latach 1965-1978 żył Ruhollah Chomejni, późniejszy ajatollah i przywódca Iranu. W An-Nadżaf znajdował się on w intelektualnym odosobnieniu, uważając, że obowiązkiem szyitów jest stworzenie państwa, które wykorzystując dostępne narzędzia prawne i polityczne będzie kształtować „dobrych” wyznawców. To stanowisko, będące odejściem od tradycji intelektualnej szkoły z An-Nadżaf, zostało wcielone w życie wraz z rewolucją islamską w Iranie. Z kolei as-Sistani zawsze odrzucał projekt państwa teokratycznego, dziś jednak, choć jego znaczenie jest wielkie, żyje on na emeryturze. To dzięki niemu – po okresie ograniczeń i prześladowań wynikających z polityki Saddama Husajna – An-Nadżaf znów stało się prężnym ośrodkiem szyickiego życia religijnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Islam jednak nie rozwinął na przestrzeni wieków płaszczyzny dialogu, relacji między dwoma dominującymi odłamami – zauważa Magister. Nie powstał mechanizm ani tradycja, dzięki której poprzez rządy prawa istniałby pokój społeczny między sunnitami a szyitami. Watykanista przypomina w tym kontekście o słynnym wykładzie Benedykta XVI w Regensburgu, który spotkał się z gwałtownymi protestami ze strony świata islamskiego.
„Niewielu pamięta o tym – pisze Magister – że w tym samym wrześniu 2005 roku przedstawiciele as-Sistaniego dwukrotnie złożyli wizytę sekretarzowi watykańskiej nuncjatury w Watykanie, Thomasowi Sbibowi, chcąc wyrazić przyjaźń i szacunek względem Bendykta XVI oraz pragnieniu spotkania go w Rzymie. Znów w Regensburgu w 2007 ujawniono List 138 islamskich uczonych, skierowany do papieża Josepha Ratzingera, otwierający ścieżkę refleksji nie tylko pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami, ale i w świecie islamskim”.
Aby lepiej zrozumieć złożoność sytuacji – sugeruje Magister – warto wrócić do przemówienia wygłoszonego przez papieża w 2006 roku w Rzymie, po zakończeniu podróży do Turcji. Benedykt XVI oceniał wówczas, że świat islamu stoi przed poważnymi wyzwaniami: z jednej strony musi stawiać czoła pozytywistycznemu myśleniu wykluczającemu Boga z życia publicznego i społecznego, a z drugiej strony stoi przed wyzwaniem przyswojenia wartości doby Oświecenia, praw człowieka, a zwłaszcza poszanowania wolności wyznania i praktyk religijnych. W ocenie papieża, w przypadku katolicyzmu to „przyswojenie wartości” miało miejsce dzięki ostatniemu soborowi. Sedno dialogu katolicko-islamskiego, jak kontynuował Benedykt XVI, polega więc na spotkaniu i zaangażowaniu się w „odnalezienie właściwych rozwiązań”, które służyć będą pozytywnej zmianie wewnątrz islamu.
Źródło: magister.blogautore.espresso.repubblica.it
mat