W ramach kampanii przed zbliżającymi się wyborami we Francji, obecny prezydent Nicolas Sarkozy obiecał, że jeżeli w maju zostanie wybrany na drugą kadencję, będzie wywierał presję na Europejski Bank Centralny, by ten aktywnie wspierał wzrost gospodarczy.
Jest to o tyle dziwna deklaracja, że stoi w sprzeczności z tym, co Sarkozy deklarował wcześniej, że nie będzie kwestionował zagwarantowanej traktatem z Maastricht niezależności EBC. Po listopadowym spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i premierem Włoch Mario Montim, Sarkozy powiedział publicznie, że nie będzie się więcej wypowiadał na temat działań EBC.
Wesprzyj nas już teraz!
W podobnym tonie wypowiedział się również kandydat francuskich socjalistów, prowadzący obecnie w sondażach, Francois Hollande. Komentując ratyfikowany obecnie przez 17 państw unii walutowej pakt wzywający wszystkie kraje do wprowadzenia radykalnych rozwiązań oszczędnościowych, Hollande zaznaczył, że będzie dążył do wprowadzenia poprawek do paktu, by zagwarantować, że wspiera on również wzrost gospodarczy. Dodał też, że będzie optował za zmianą roli EBC, tak by wspierał on także zatrudnienie i wzrost. Sarkozy skrytykował z kolei wypowiedź Hollande o poprawkach do paktu oszczędnościowego. Cóż, dwóch socjalistów, w tym wypadku bezbożnych (bo są i pobożni) „pięknie się różni”, spierając się o to, w jaki sposób pompować w zadłużony system coraz więcej pieniędzy.
Obecny prezydent posunął się jednak dalej i zadeklarował, że będzie dążył do zmiany Traktatu z Maastricht. „Kryzys pokazał nam ograniczenia zasad zawartych w Traktacie z Maastricht” – powiedział. „Wiem, jak trudny to jest temat, ale mamy obowiązek go podjąć” – dodał.
Ostatnie sondaże przeprowadzone przez ośrodek badania opinii publicznej CSA pokazuje, że w zaplanowanej na 22 kwietnia, pierwszej turze wyborów Hollande może nieznacznie pokonać Sarkozy’ego, podobnie jak w drugiej, wyznaczonej na 6 maja.
Niezależnie od tego, który z nich zwycięży, u kandydatów na włodarzy jednego z najbardziej liczących się w Unii krajów członkowskich dominuje przekonanie, że europejski bank może, a co ważniejsze, powinien popierać wzrost i zatrudnienie poprzez wpompowywanie w gospodarkę większych ilości pieniędzy. Nie ma co zatem liczyć na przewartościowanie szkodliwego myślenia typu :„rząd tworzy miejsca pracy”. Jeżeli coś tworzy, to sztucznie, za co potem przyjdzie nam wszystkim zapłacić. Państwo powinno po prostu nie przeszkadzać obywatelom, przedsiębiorcom i gospodarce, bo oni najlepiej wiedzą, jak zarządzać swymi pieniędzmi, w przeciwieństwie do urzędników, którzy wydają cudze pieniądze i na swoje potrzeby, czyli stosują najgorszy, czwarty z opisanych przez Miltona Friedmana sposobów wydawania pieniędzy. Sposób działania państwa w krótkich słowach celnie scharakteryzował Ronald Reagan: rząd jest jak przewód pokarmowy niemowlaka: „na jednym końcu olbrzymi apetyt, na drugim zero odpowiedzialności”.
Tomasz Tokarski
Źródło: ekonomia24.pl