Dyktatura politycznej poprawności dręczy świat polityki i kultury, każdą formę sceptycyzmu wobec ideologii nowej lewicy piętnując jako rzekomy przejaw agresji i nienawiści. O mniejszościach nie wolno już nie tylko mówić obiektywnie – ale i z nich żartować… Świat satyry ma z cenzorskimi zapędami lewicowych agitatorów coraz większy problem.
Problem starcia humoru z ideologicznymi wymogami nowej lewicy to na zachodzie chleb powszedni. Świadczy o tym choćby przypadek znanego aktora i komika – Rickiego Gervaisa. W swoich wystąpieniach oburzył on lobby LGBT żartami z transseksualistów po głośnym przypadku tzw. tranzycji Bruce’a Jennera – zawodnika olimpijskiego, który w nie młodym wieku, ciesząc się już statusem celebryty, postanowił chirurgicznie zdeformować swoje narządy płciowe i przybrać pseudokobiecą tożsamość.
Gervais w przezabawnym stand-upie jak na dłoni pokazał absurd całej sytuacji i rzekomej przemiany mężczyzny, bliskiego dotychczas stereotypowemu „macho”, któremu uwidziało się przywdziać kobiecą twarz. Oskarżenia o „deadnaming” i niewłaściwą postawę pojawiły się natychmiast. Z tymi zresztą znany celebryta jest za pan brat. W środowiskach lewicowych cenzorskie zapędy obudziły również jego żarty z otyłych, nie w smak postępowcom promującym zgubną dla zdrowia „ciało – pozytywność” – czyli bezocenną akceptację własnego wyglądu bez względu na to, czy za uszczerbki w nim odpowiadamy dobrowolnie.
Wesprzyj nas już teraz!
Fala krytyki pod adresem komika, jaka wzbijała się w podobnych przypadkach w mediach i wśród internetowych użytkowników, ukazała życzenie wielu lewicowych agitatorów, by cenzurą i kategoriami politycznej poprawności objąć również świat komedii. Nagle ten problem pojawił się i w naszym kraju…
Wszystko za sprawą serii rezygnacji dotychczasowych gości satyrycznego programu emitowanego przez tvn24 „Szkło Kontaktowe”. Podczas jednego z odcinków Krzysztof Daukszewicz – kontynuując podjętą wcześniej w „Szkle” myśl – rzucił żart w kierunku dziennikarza w studiu, Piotra Jaconia, dociekając jakiej jest dziś płci. Miało być śmiesznie, wyszło niezręcznie, bo dziennikarz ma transpłciowe dziecko – o czym sam publicznie mówi. Współpracownik stacji natychmiast sam się zdyscyplinował (zaliczając przy tym niewybredną wpadkę nieświadom, że jest jeszcze na wizji), a następnie przeprosił. Niczego to jednak nie zmieniło. Wskutek uznanego za niestosowny dowcipu satyrykowi zaproponowano, by w programie pojawiał się od tamtego momentu sporadycznie. Ten wolał jednak zrezygnować, a zniesmaczeni potraktowaniem komika, który zresztą lobby LGBT hołubi, pozostali bywalcy „Szkła” – Robert Górski i Artur Andrus również odeszli.
W większości wypadków wzbudzający kontrowersje komicy nie są w żadnym wypadku konserwatystami, a najczęściej nie stronią od krytycznych uwag pod adresem świętości Christianitas. To, że właśnie oni trafiają pod cenzorski nadzór dosadniej pokazuje, jaką pułapką dla debaty publicznej i kultury jest polityczna poprawność… Oraz fakt, że rewolucyjni aktywiści gotowi są podrzeć na strzępy nawet „swoich”, jeśli ci tylko nie okażą się dosyć „postępowi”.
Komentując ten trend na łamach rp.pl dziennikarz medium Mariusz Cieślik zauważał, że uprzywilejowane dziś mniejszości chcą zapewnić sobie „immunitet satyryczny” i protestują za każdym razem, gdy ktoś mówi o nich z pozycji innej, niż na klęczkach. Cóż – promotorzy absurdów muszą drżeć przed humorem – ten bowiem polega na jego uchwyceniu.
Źródła: rp.pl, PCh24.pl
Filip Adamus
Francja: polityczna poprawność jak nowa religia. „Zakaz” krytyki islamu i LGBT