Artykułem w „Rzeczpospolitej” Dominik Zdort rozpoczął nowy etap niszowej do tej pory w Polsce dyskusji nad stanem Kościoła za pontyfikatu papieża Franciszka. Dotychczas publicyści zajmujący się Kościołem starannie unikali tego tematu. Zdort uderza mocno – wróży schizmę, która ma rozpocząć się nad Wisłą.
Artykuł Zdorta otwiera nie tylko bardzo mocny tytuł („Schizma zacznie się w Polsce”), ale także wytłuszczony przez redakcję fragment tekstu: „Jedno Franciszkowi na pewno można zarzucić: jego mowa nie jest taka jak Chrystusowe tak-tak, nie-nie”. „Rzeczpospolita”, jak ma to w zwyczaju, zestawia bezkompromisowy tekst swojego publicysty z artykułem księdza Kazimierza Sowy – pozostającego, jak nietrudno odgadnąć, entuzjastycznym zwolennikiem kształtu trwającego pontyfikatu, a także wypowiedzią o. Zięby, pod wiele znaczącym tytułem „Papież nie musi być intelektualistą”.
Wesprzyj nas już teraz!
Najciekawszym spośród tych materiałów jest oczywiście artykuł Zdorta. Zarzuca on Franciszkowi, który 13 marca świętował będzie drugą rocznicę rozpoczęcia pontyfikatu, że zaprzecza nauczaniu Jana Pawła II. Pojawiły się także znane już z zagranicznych mediów oraz tradycjonalistycznych blogów uwagi względem stylu papieża z Argentyny – „nierozważnych wypowiedzi”, sugerowania wielkiej reformy Kościoła oraz odpowiedzialność za zamieszanie na ostatnim synodzie biskupów. Autor cytuje także (niestety bez podania źródła) dwie wypowiedzi biskupów zatroskanych o losy Chrystusowej Owczarni, które jako pierwsze publikowane były na PCh24.pl – dramatyczne słowa arcybiskupa Lengi oraz biskupa Schneidera.
Wśród uwag Zdorta za najciekawszą uznać należy jednak stawianą przezeń prognozę. Według publicysty „Rzeczpospolitej” „jeśli Franciszek będzie się upierał przy zmianach, ruch oporu może narastać i paradoksalnie bardzo silny może być w Polsce, gdzie papiestwo było dotąd – ze względu na przywiązanie do Jana Pawła II – darzone wielkim szacunkiem. Program rewolucji Franciszka – tak jak go można obecnie odczytywać – wprost zaprzecza nauczaniu polskiego papieża. A to może oznaczać, że schizma zacznie się nad Wisłą”.
Z wieloma tezami Zdorta nie sposób się nie zgodzić, ale teza o schizmie rozpoczętej w Polsce wydaje się dosyć karkołomna. Prawdą jest, że w naszym kraju przywiązanie do papiestwa jest wciąż ogromne. To szlachetna postawa, za którą niewątpliwie należy dziękować Duchowi Świętemu. Polski Kościół – reprezentowany na synodzie przez arcybiskupa Gądeckiego – potrafił również ostro zaprotestować przeciw heretyckim pomysłom biskupów z innych krajów. Swój pogląd na zmianę Magisterium przedstawił również w stanowczych słowach arcybiskup Henryk Hoser. Nie świadczy to jednak o nadwiślańskich przygotowaniach do schizmy – wręcz przeciwnie, to oznaka przywiązania polskich kapłanów do Rzymu i jego odwiecznej nauki.
Jeśli bowiem rzeczywiście w którymś kraju ma dojść do schizmy, to raczej nad Renem, a nie nad Wisłą. De facto schizma już tam trwa. To bowiem niemieccy biskupi stoją dziś w kontrze do Magisterium, a to po takich osobach można spodziewać się organizowania rozłamu w łonie Kościoła. To przewodniczący tamtejszego episkopatu ogłosił swoistą deklarację niepodległości stwierdzając kilka dni temu, że niemiecki episkopat „nie jest filią Rzymu”. To niemiecki kardynał – Walter Kasper – rozpoczął „dyskusję” nad nauczaniem Pana Jezusa o małżeństwie i homoseksualizmie, która nadała ton synodalnemu zgromadzeniu biskupów w październiku 2014 r. To wreszcie kardynał Reinhard Marx rozpowiada wszem i wobec, że katolik powinien czytać Lutra i zapowiada świętowanie pięćsetlecia reformacji. Czyż trzeba więcej by przypuszczać, że heretycka schizma znów może rozpocząć się w Niemczech?
Można zrozumieć rozważania Zdorta jeśli przypuszcza, że papież pójdzie za głosem niemieckich biskupów. Tego jednak dziś jeszcze nie wiemy. Owszem, w światowych mediach pojawiło się wiele głosów, opartych głównie na watykańskich plotkach, mówiących o wspieraniu przez papieża tez kardynała Kaspera. Nie zapomnijmy jednak o otwartej, zmasowanej i bezprecedensowej jak na dzisiejsze czasy kontrze konserwatywnych kardynałów i biskupów. Nie wiemy więc co wydarzy się na synodzie i – przyznajmy że to godne ubolewanie – rzeczywiście wcale nie jest oczywistym po której stronie opowie się papież.
Możliwe są dwie drogi. Pierwszą z nich jest opcja twardego obstawania Namiestnika Chrystusowego przy niezmiennym nauczaniu wynikającym wprost z kart Ewangelii. Ten scenariusz przyniesie kryzys łączności z Rzymem w wielu miejscach Europy – w Niemczech zaś, przy takim wariancie przyszłość wydaje się już rozpisana. „Nie jesteśmy filią Rzymu” stać może się tym samym hasłem, którym stało się luterskie „Tu stoję, inaczej nie mogę”.
Drugi scenariusz to wizja katastroficzna, jeszcze do niedawna nie mająca prawa nawet na chwilę zagościć w umysłach współczesnych katolików. Za pośrednictwem portalu PCh24.pl takie wypadki z odległej historii instytucji, na której czele stoi dziś papież z Argentyny, przypominał prof. Roberto de Mattei. Gdyby bowiem kiedykolwiek doszło do popadnięcia w herezję przez następcę Piotra, to nie kapłani wierni Chrystusowi (w wizji Zdorta polscy biskupi) będą schizmatykami.
Papież Franciszek do dziś nie przemówił otwarcie w kwestiach, w których toczy się najgorętszy obecnie spór wśród kardynałów. Watykan wie zapewne o pełnym troski liście katolików do Ojca Świętego, w którym proszą go o zabranie głosu w obronie Chrystusowego nauczania. Apel podpisało prawie 120 tysięcy osób z całego świata. Dziś wiele wskazuje na to, że treść (nawet niebezpośredniej) odpowiedzi na tą synowską prośbę, da nam odpowiedź na pytanie, gdzie rzeczywiście zacznie się schizma.
Na pewno nie w Polsce.
Krystian Kratiuk