25 lutego 2020

„Sędziowie Sorosa”. Jak znany miliarder „trzęsie” Europą

(Fotograf: LISI NIESNER/Archiwum: Reuters)

Dziennikarze francuskiego tygodnika „Valeurs Actuelles” opublikowali przytłaczający raport ukazujący, jak Europejski Trybunał Praw Człowieka opleciony jest przez sieć organizacji pozarządowych, finansowanych przez miliardera George’a Sorosa, który narzuca Europie ideologię „otwartego społeczeństwa”.

 

Nie jest kwestią przypadku, piszą autorzy, że Austria, Grecja i Włochy są zmuszane uprawomocnić związki osób tej samej płci. Polskę wzywa się do zalegalizowania i promowania prawa do tak zwanej aborcji. Francja jest zobowiązana do administracyjnego wydawania aktów o zmianie płci. Węgry zmuszone są znieść karę dożywotniego więzienia. Rosję oskarża się za potępienie feministycznych prowokatorek spod znaku Pussy Riot Punk. Austria ma zalegalizować adopcję przez pary tej samej płci a w Grecji można stosować szariat. Za każdym razem Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) narzuca swoje prawo kolejnemu krajowi europejskiemu. Za każdym razem w sprawę zaangażowana jest organizacja pozarządowa powiązana z siecią Sorosa – Open Society Foundations. Bardzo często jeden z sędziów ogłaszających wyrok jest byłym współpracownikiem OSF lub innej organizacji z nią powiązanej.

Wesprzyj nas już teraz!

On jest „tym, którego nazwiska nie należy wymawiać” – pisze „Valeurs Actuelles”, chociaż to właśnie on „stał się mistrzem w sztuce robienia bałaganu na świecie pod pozorem altruizmu”.

Opracowanie poświęcone działalności finansisty przygotował Grégor Puppinck, urodzony w 1974 roku doktor prawa, absolwent Instytutu Zaawansowanych Studiów Międzynarodowych, szef Europejskiego Centrum Prawa i Sprawiedliwości (ECLJ), organu konsultacyjnego ONZ. Jest to organizacja, która od ponad dwudziestu lat uczestniczy w grze o wpływy i lobbing. Dyrektor Puppinck interweniuje w licznych sprawach i ma dobre relacje z większością członków Trybunału. Pewnego dnia powiedziano mu, że są tam „sędziowie Sorosa”. Chodziło o sprawę węgierskiego sędziego Andrása Sajó. To jeden z założycieli George Soros Central European University i przyjaciel miliardera. Jest w Open Society od 1988 roku. Pomiędzy 2001 a 2007 należał do rady dyrektorów nowojorskiej Open Society Justice Initiative. Później, już jako sędzia, Sajó zasiadał w izbie Trybunału, która potępiła Włochy w 2009 roku w sprawie krzyży na terenie szkół publicznych. Wydany wtedy wyrok twierdził, że krucyfiks rzekomo „ogranicza prawa rodziców do kształcenia dzieci zgodnie z ich przekonaniami” i nakazywał usunąć chrześcijańskie symbole.

 

Skargę na krzyże wniosła Soile Lautsi. Włoski rząd wynajął wtedy do prowadzenia tej sprawy Gregora Puppincka. Orzeczenie udało się uchylić po odwołaniu w 2011 roku. Sędzia András Sajó wtedy w składzie orzekającym akurat nie zasiadał.

 

Puppinck wskazuje, że z upływem czasu Europejski Trybunał Praw Człowieka w kwestii swobód religijnych swoje decyzje opiera coraz częściej na idei, że „różnorodność i wielokulturowość są i muszą pozostać zasadniczymi wartościami europejskimi”. Ideologia Open Society Fundations jest coraz bardziej widoczna, szczególnie w problematyce społecznej.

 

„Mieć sędziów wywodzących się z organizacji pozarządowych nie jest czymś złym, pod warunkiem jednak, by tego typu stowarzyszenia nie były reprezentowane przesadnie” – zaznacza Puppinck. Oprócz sprawy krzyży we Włoszech występował on jeszcze wielokrotnie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka i innymi trybunałami, m.in. wspomagał rodziców „skazanego” na eutanazję Vincenta Lamberta w Strasburgu i w ONZ. Jest autorem wielu artykułów specjalistycznych oraz kilku książek. Jego ostatnia praca ukazuje metamorfozę konwencji praw człowieka z 1948 r., która z dokumentu broniącego praw jednostki przekształciła się w „młot” na prawa naturalne oraz alibi dla narzucania transhumanizmu i „nowych praw człowieka” w rodzaju eutanazji czy aborcji.

 

Soros postawił na sądownictwo

Raport Puppincka nie tylko odkrywa wpływy sieci pozarządowych organizacji Sorosa na europejskie trybunały, ale i obnaża stojącą za tym ideologię „społeczeństwa otwartego”. Jej najbardziej wpływowy promotor to nie bezinteresowny filantrop, ale konspirator. Za krytykowanie jego projektów, ideologii i metod trafia się do szuflady tak zwanej faszosfery. Można zostać populistą, antysemitą czy rasistą. Ideologia, którą rozpowszechnia Fundacja Otwartego Społeczeństwa idzie w kierunku likwidacji narodów, które zastąpić miałby społeczny model zaczerpnięty z idei Karla Poppera.

 

Służy temu wykorzystanie na poziomie międzynarodowym władzy sądowniczej, która zyskuje nowe kompetencje i narzuca wolę krajowym władzom wykonawczym oraz ustawodawczym. Nici tego spisku splatać się mają w europejskich trybunałach.

 

Puppinck mówi, że wraz z pojawieniem się sędziów Sorosa, ale też rozjemców o masońskiej proweniencji, zaczęło dochodzić do coraz większej ideologizacji orzecznictwa. Trybunał, który kiedyś wydawał typowe wyroki ograniczone do zakresu wymiaru sprawiedliwości, teraz coraz częściej orzeka o „tolerancji i duchu otwartości, bez których nie ma społeczeństw demokratycznych”, nakłada „obowiązek zagwarantowania warunków wspólnego życia w ramach ochrony praw i wolności innych”, wymyśla „nowe wartości”. W obszarach swobody wypowiedzi czy religii decyzje Trybunału systematycznie wspierają idee „różnorodności i wielokulturowości” jako „podstawowych wartości europejskich”. Coraz bardziej jest tu widoczna po prostu ideologia Fundacji Otwartego Społeczeństwa. Puppinck zauważa, że „sprawy społeczne” są przedmiotem specjalnego traktowania, i to zawsze „postępowego”.

 

Naukowiec w 2018 roku zaczął analizować historię orzecznictwa Trybunału i dotarł do ich źródeł ideologicznych. Efektem tej pracy, była wspomniana książka Les Droits de l’homme dénaturé („Prawa człowieka wynaturzone”). W jej świetle tzw. prawa człowieka są dziś dyscypliną o charakterze ściśle ideologicznym, bo sędzia praktycznie może sam o wszystkim decydować. Może uważać, że ​​legalizacja surogacji jest konieczna w imię wolności lub – przeciwnie – potępić ją w imię godności kobiet. Dotyczy to wszystkich spraw rozpatrywanych w stolicy Alzacji: od konfliktów międzypaństwowych (Krym, Ukraina, Rosja…) po kwestie moralne (seksualność, małżeństwo, rodzina, aborcja), biotechnologię (in vitro, surogacja, eugenika), imigrację (łączenie rodzin, prawa uchodźców) poprzez wolność wyznania (noszenie islamskich szali, minarety) lub wolność wypowiedzi (bluźnierstwo). Problem w tym, że wyroki Trybunału mają konsekwencje dla krajowych przepisów i praktyk prawnych.

Taktyka Sorosa jest prosta. Skoro 47 rządów, które podpisały Europejską Konwencję Praw Człowieka, jest zobowiązanych do dostosowania swoich przepisów krajowych do orzecznictwa ustanowionego przez ten sąd, to po co próbować wpływać na kilkadziesiąt różnych państw, skoro można im narzucić swoją wolę w ramach jurysdykcji ponadnarodowej?

 

Grégor Puppinck uważa, że powiązania sędziego z organizacjami Sorosa mogą wpływać na wyrok. Dlatego zweryfikował CV 100 sędziów, którzy od 2009 roku zasiadają w ETPC. Wyniki takiej analizy przerosły intuicję francuskiego prawnika. Po 6 miesiącach metodycznych badań powstał raport liczący 200 stron.

 

Opracowanie pokazuje, w jaki sposób organizacje sieci Otwartego Społeczeństwa przenikały do jednej z najważniejszych europejskich jurysdykcji.

 

W Trybunale każdy z 47 krajów-sygnatariuszy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka ma „swojego” sędziego, członka Trybunału. Przy obsadzie wakatu dany rząd przedkłada listę trzech kandydatów – niekoniecznie zawodowych sędziów – Zgromadzeniu Parlamentarnemu Rady Europy, które wybiera z nich jednego na okres dziewięciu lat. Proponowane kandydatury to bardzo często prawnicy działający w organizacjach pozarządowych. Z analizy Puppincka wynika, że istnieje tu brak równowagi na korzyść kandydatów z Open Society i jej okolic, a zasada balansu sił w Trybunale została złamana. Jak upolitycznione jest wspomniane Zgromadzenie Parlamentarne RE, można się przekonać widząc „modę” na noszenie w ETPC przepustek na kokardach w kolorach tęczy – dostarczonych przez Radę Europy. Od ponad dziesięciu lat sędziowie nie używają tam określeń: „Pani” i „Pan”. Według nich jest to zbyt „płciowe”.

 

„Homo sorosensus”

W latach 2009-2019 siedem organizacji pozarządowych – wszystkie powiązane z Otwartym Społeczeństwem – „wysłało” niektórych swoich współpracowników do Trybunału na stanowiska sędziów stałych. Spośród 100 sędziów, którzy zasiadali w tym okresie, 22 miało bezpośredni związek z jedną z organizacji pozarządowych Sorosa „jako finansowani ich szefowie lub jako znaczący i regularni uczestnicy ich działalności”. Jeśli brać pod uwagę powiązania pośrednie, liczba ta znacznie rośnie. Do tego dochodzą sędziowie z „praktyką” w organizacjach typu Amnesty International czy Human Rights Watch.

 

Fundacje Otwartego Społeczeństwa są pierwsze na podium organizacji pozarządowych, które „umieściły” sędziego w Trybunale. Nie mniej niż dwunastu sędziów pełniło kluczowe funkcje w tej organizacji lub w jednym z jej różnych oddziałów, w szczególności w ramach Open Society Justice Initiative. Sieć helsińskich komitetów i fundacji jest również mocno reprezentowana w osobach siedmiu sędziów. Międzynarodowa Komisja Prawników (ICJ) „delegowała” pięciu sędziów, słynna Amnesty International – trzech. Organizacje pozarządowe: Human Rights Watch (HRW), Centrum Praw Indywidualnych w Europie (Centrum AIRE) oraz Międzynarodowe Centrum Sądowej Ochrony Praw Człowieka (Interights) mają po jednym „reprezentancie”.

 

Aby przekonać się o zbieżności interesów tych różnych organizacji, wystarczy zacytować samo OSF, które twierdzi na swojej stronie internetowej, że związek ustanowiony z jego beneficjentami ma nie tylko wymiar finansowy. Jego celem jest bowiem ustanowienie prawdziwych „sojuszy w celu osiągnięcia strategicznych celów programu otwartego społeczeństwa”.

Zostało to dobrze podsumowane przez urzędnika europejskiego z Łotwy, Nilsa Muiznieksa, który był dyrektorem programów Otwartego Społeczeństwa w swoim kraju, zanim objął stanowisko komisarza ds. Praw Człowieka w Radzie Europy. Wyjaśniał on, że OSF pracuje nad stworzeniem „nowego człowieka w otwartym społeczeństwie”, zwanego homo sorosensus – od nazwiska jego dobroczyńcy. Ta miękka władza sprawowana przez OSF przybiera szyldy obrony praw człowieka, wolności jednostki, demokracji lub walki z globalnym ociepleniem. W rzeczywistości jest formą działań na rzecz zanikania granic, promowania imigracji, eutanazji, aborcji, dekryminalizacji narkotyków i prostytucji.

 

Opłacalna inwestycja

Od 1984 roku George Soros zainwestował w „organizacje pozarządowe 32 miliardy dolarów. Dla przykładu wspomniana Human Rights Watch dostała w ciągu ostatniej dekady 100 milionów dolarów. Komitety helsińskie w 2017 roku otrzymały wsparcie w wysokości 40 procent budżetu. Międzynarodowa Komisja Prawników otrzymała wtedy 650 tysięcy USD, a Amnesty International rok wcześniej 300 tysięcy.

 

Soros przedstawiany jest jako skruszony spekulant finansowy, który teraz rozdziela fortunę na rzecz najszlachetniejszych działań. W rzeczywistości jego dotacje są częścią pewnego konkretnego planu.

90 milionów dolarów rocznie trafia na Europę (budżet roczny ETPC to „tylko” 70 milionów euro). W mniejszych krajach np. wschodniej Europy bogate fundacje Open Society na przestrzeni lat stały się kluczowymi graczami w sprawach społecznych i na rynku medialnym. Pozyskują i formują ludzi, którzy później odgrywają ważne role społeczne i polityczne. To samo dotyczy świata prawniczego. Dlatego tak często cień George’a Sorosa wisi nad nominacjami krajowymi, między innymi do ETPC. W Albanii, kraju, w którym Fundacje Społeczeństwa Otwartego zainwestowały ponad 131 milionów od 1992 roku, dwóch z trzech kandydatów na stanowisko sędziego to „liderzy” tamtejszego oddziału OS. Dwóch ostatnich łotewskich sędziów w Trybunale wywodziło się z Riga Law School, założonej przez łotewską fundację Sorosa. W tym kraju fundacja zainwestowała ponad 90 milionów dolarów tylko w latach 1992–2014. Podobne związki odnotować można w Bułgarii, Bośni i Hercegowinie, Chorwacji, na Węgrzech, Łotwie czy Rumunii.

 

Zasiał i zbiera plony

George Soros sieje i zbiera obfite plony. Uprawnienia sędziego europejskiego są niewspółmierne do uprawnień sędziego krajowego. Konwencja Praw Człowieka i jej protokoły są krótkie i ogólne, więc swoboda interpretacyjna sędziów w Strasburgu jest ogromna. W dodatku ETPC uważa Konwencję za „żywy instrument, który należy interpretować w świetle aktualnych warunków życia”. Daje to swobodę interpretacji i bardzo duży zakres władzy konkretnych sędziów. W obszarze zainteresowania sądów są tymczasem sprawy od konfliktów międzypaństwowych po kwestie moralne (seksualność, małżeństwo, rodzina, aborcja), bioetyka i nowe technologie, imigracja czy wolność słowa.

 

Kiedy już mamy „postępowy” i „sorosowy” Trybunał, warto jeszcze zwrócić uwagę, że precedensowe sprawy kierują do niego często instytucje Sorosa. W Strasburgu organizacje pozarządowe atakują państwa przed obliczem „swoich” sędziów. Puppinck przeanalizował sprawy wnoszone przez organizacje Sorosa i rozstrzygane z udziałem „sędziów Sorosa” w ostatniej dekadzie. Od 2009 roku było 185 takich przypadków! Teoretycznie zachodził tu konflikt interesów. Jednak w 88 sprawach sędziowie nie zawahali się orzekać. Liczby te, które odnoszą się tylko do postępowań, w których związek między sędzią a organizacją pozarządową był bezpośredni. Znacznie więcej jest przypadków, w których chodzi o organizacje związane z Sorosem pośrednio. Np. gdy sędzia z Open Society zasiada w sprawie wniesionej przez Human Rights Watch, inną organizację, ale zależną od OS.

 

Nie ma przypadków…

Puppinck twierdzi też, że ETPC działa politycznie i podaje przykład… Polski. W 2019 roku istotnym elementem kampanii wyborczych do PE i parlamentu krajowego stała się problematyka dotycząca tak zwanych mniejszości seksualnych. Trybunał w Strasburgu tymczasem – jak na zamówienie – wziął wówczas na wokandę cztery sprawy „społeczne” wniesione przeciwko władzom w Warszawie… dziewięć i pięć lat temu. Wszystkie te przypadki dotyczą skarg o „dyskryminację ze względu na homoseksualizm”. Francuski prawnik nie ma wątpliwości, że chodziło tu o ingerencję w polską debatę polityczną i kampanię wyborczą.

 

Inny przykład dotyczy Węgier. Viktor Orbán poważnie zabrał się za inicjatywy Sorosa w jego kraju. We wrześniu 2018 r. węgierski oddział Open Society i Komitet Helsiński złożyły wnioski do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciwko węgierskiej ustawie „Stop Soros”. Komisarz Rady Europy ds. Praw Człowieka i Komisja Wenecka wydały opinię, że nowe przepisy węgierskiego prawa są nielegalne i powinny zostać uchylone. Pytanie, czy Węgry mają szansę na sprawiedliwy wyrok w trybunale z „sędziami Sorosa” wydaje się retoryczne.

 

Francuski polityk centroprawicy o Sorosu

Do problemu działalności Sorosa odniósł się na łamach tego samego pisma znany filozof, a przy tym polityk centroprawicowej partii Republikanie François-Xavier Bellamy. Jednoznacznie skrytykował on coraz większe uprawnienia i kompetencje przyznawane ETPC. Po opublikowaniu raportu Gregora Puppincka uważa natomiast, że należy zadać w tej kwestii dwa podstawowe pytania. Pierwsze dotyczy przejrzystości wyroków wydanych przez tę instytucję, w odniesieniu do całej legislacji unijnej. Zwraca przy tym uwagę na udział lobbystów związanych z Open Society w procesach legislacyjnych, które mają miejsce w parlamencie w Brukseli. Takie działania są sprzeczne z konieczną niezależnością władz ustawodawczych, wykonawczych i sądowniczych od podmiotów prywatnych.

 

Bellamy uważa, że właśnie z „braku niezależności” może też wynikać częściowo brak zaufania obywateli do Unii Europejskiej.

 

Drugie pytanie jest jeszcze bardziej fundamentalne i dotyczy samej filozofii unijnych instytucji. Zasada równowagi władz wydaje się dziś w dużej mierze złamana przez „obiektywną wyższość sądownictwa nad władzą wykonawczą i ustawodawczą. Zdaniem Bellamyego w ETPC ta nierównowaga przejawia się najwyraźniej. Sędziowie zaczęli wyznaczać politykę migracyjną, edukacyjną, rodzinną, społeczną, itd. Tymczasem demokratycznie wybrane parlamenty i rządy muszą się do ich decyzji stosować i w niektórych działaniach są ubezwłasnowolniane, zwłaszcza jeśli reprezentują choćby papierową prawicę.

 

Filozof pokazuje relatywizm rzekomo obiektywnych rozstrzygnięć. Na przykład zasada „równości wobec prawa” może być wykorzystana do uzasadnienia rozszerzenia prawa do sztucznego zapłodnienia dla lesbijek, ale także do jego odmowy w imię tego, że każde dziecko ma prawo do ojca. Poszanowanie godności ludzkiej można wiązać z otwieraniem granic i przyjmowaniem wszystkich migrantów albo wręcz przeciwnie – do przeforsowania postulatu kontrolowania granic, aby położyć kres interesom przemytników. Takie sprawy nie są domeną międzynarodowych trybunałów, ale debaty politycznej przedstawicieli społeczeństwa. To ​​wyborcy mają prawo swobody decydowania o swojej przyszłości. Jeśli zastępuje ich sądownictwo, nieuchronny staje się kryzys a w końcu społeczny bunt.

 

Fabryki „ludzi wykorzenionych”

O raport Puppincka zapytano też byłego polityka prawicowego Philippe’a de Villiersa. Ten ze smutkiem konstatuje, że dzisiaj „George Soros jest znacznie potężniejszy niż Emmanuel Macron” a „Open Society silniejsze, niż taki kraj jak Francja”. Według autora tych twierdzeń, raport Grégora Puppincka „atakuje fortecę, której nikt w Europie ani na świecie nie odważył się zaatakować”. Zdaniem de Villiersa, Jean Monnet, współzałożyciel wspólnoty europejskiej, ma dzisiaj swoje alter ego w osobie George’a Sorosa. Dawny polityk podaje przykłady wszechwładności Sorosa, łącznie z dymisjami ambasadorów Francji. Jego zdaniem finansista „całkowicie zinfiltrował też Parlament Europejski”. To „lalkarz”, który porusza często kukiełkami deputowanych, a przy tym zwolennik kosmopolitycznej rewolucji. Chce świata wolnego od wspólnot historycznych, połączonych przeszłością, chce świata „nowego człowieka”. Udało mu się stworzyć galaktykę wpływów, która z powodzeniem wpływa na świat idei i dyktuje m.in. program polityczny w Europie. Instytucje Sorosa to fabryka „ludzi wykorzenionych”.

 

„W Stanach Zjednoczonych nie twierdzi się, że członkowie Sądu Najwyższego nie mają żadnej opinii politycznej; są wybierane zgodnie z tymi kryteriami. Ale w Europie utrzymuje się złudzenie neutralności politycznej sędziów, a ta fantazja tylko wzmacnia ciężar ich decyzji w Strasburgu” – konkluduje „Valeurs Actuelles”.

 

Bogdan Dobosz, Franciszek L. Ćwik

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij