Miliarder i bankowiec Wilbur Ross, którego Donald Trump mianował Sekretarzem ds. handlu podkreśla, że trwające śledztwo w sprawie domniemanych związków członków Białego Domu i samego prezydenta z Rosją, odwraca uwagę od znacznie ważniejszych działań obecnej administracji. Prezydent USA w sobotę udał się w swoją pierwszą zagraniczną podróż do Arabii Saudyjskiej, Izraela i Watykanu.
Zastępca Prokuratora Generalnego Rod Rosenstein w środę mianował byłego dyrektora FBI Roberta Muellera niezależnym doradcą w rozmowach pomiędzy Republikanami i Demokratami dot. specjalnego śledztwa w związku z domniemaną interwencją rosyjską w proces wyborczy w USA. Mueller nadzorował FBI podczas ataków z 11 września 2001 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
– To, o czym media zapominają w całym tym szaleństwie jest to, że prezydent nadal rządzi i przygotowuje się do niesamowitej podróży do Arabii Saudyjskiej, Rzymu i Izraela – powiedział Ross. – To jest niesamowity ruch z jego strony, który ma pokazać raz na zawsze, że nie zamierzamy prowadzić polityki izolacjonistycznej – dodał.
Trump udaje się do Arabii Saudyjskiej w celu naprawienia napiętych relacji, do pogorszenia których miał przyczynić się prezydent Barack Obama. Jednak podczas kampanii sam oskarżył Saudów o zorganizowanie i przeprowadzenie zamachu na bliźniacze wieże World Trade Center w Nowym Jorku.
Miliarder wskazał także, że administracja wysłała ostateczne pismo informujące Kongres, iż zamierza w ciągu 90 dni rozpocząć rozmowy handlowe z Kanadą i Meksykiem w celu renegocjowania układu NAFTA.
Ross skarżył się, że inne państwa nie są w porządku, bo nie stosują zasad wzajemności w handlu. Podał przykład UE, gdzie istnieje 10-procentowe cło na importowana auta, podczas gdy w USA cło wynosi 2,5 proc.
Przed oficjalnym rozpoczęciem rozmów z partnerami NAFTA – Kanadą i Meksykiem – administracja Trumpa jest zobowiązana do powiadomienia Kongresu o zbliżających się konsultacjach. Z ramienia administracji będzie je prowadził m.in. zaprzysiężony w poniedziałek przedstawiciel USA Robert Lighthizer.
Zmiana umowy handlowej NAFTA była jedną z głównych obietnic Trumpa z kampanii prezydenckiej. Jeszcze jako kandydat na prezydenta, Trump mówił, że NAFTA była „katastrofą”, która zwiększyła deficyt handlowy USA i spowodowała utratę milionów miejsc pracy przez Amerykanów.
Po grożącym w ubiegłym miesiącu wycofaniu się z umowy z 1994 r., podpisanej przez prezydenta Billa Clintona, obecny szef administracji amerykańskiej obiecał, że poprosi o ponowne negocjacje. Jeśli jednak pójdą one w złym kierunku, wówczas Ameryka w ogóle zrezygnuje z umowy, w co jednak wątpią eksperci. Zbyt dużo amerykańskich firm, zwłaszcza producentów aut – ma do stracenia po zawieszeniu układu.
Arabia Saudyjska i Izrael – to dwa państwa, które w pierwszej kolejności zamierza odwiedzić amerykański prezydent.
Brytyjski „The Guardian podaje, że Amerykanie zamierzają zrobić „deal” z Saudami, polegający na tym, że Arabia Saudyjska w zamian za poparcie w walce z wpływami irańskimi i broń, powstrzyma zapędy wahabickich imamów.
– Wojna z tym ekstremizmem będzie centralnym punktem rozmów – mówił jeden z członków rodziny królewskiej. Przewiduje się, że prezydent USA podpisze umowę na dostawę broni dla Saudów o wartości 100 miliardów dolarów. Broń ta ma trafi przede wszystkim do Jemenu, gdzie rywalizują ze sobą Saudowie i Irańczycy.
Od piętnastu lat pomiędzy Izraelem a Arabią Saudyjską trwa ożywiona wymiana dyplomatyczna.
Źródło: newsmax.com., guardian.co.uk.,
AS