Po wyroku Sądu Najwyższego początkowa chaotyczna wściekłość przechodzi u fanatycznych zwolenników dzieciobójstwa prenatalnego w bardziej „zorganizowane” formy… Część z nich przedsięwzięła „seks-strajk”, a najbardziej zdeterminowane aborcjonistki przeprowadzają na sobie dobrowolnie „zabieg” sterylizacji, przez który nigdy nie będą mogły mieć dzieci.
Po obaleniu aborcyjnego precedensu Roe vs. Wade część aktywistek proaborcyjnych podjęła „strajk seksualny” na wzór strajków głodowych. „I nagle wstrzemięźliwość nie wydaje się aż tak nierozsądna ani niemożliwa” – ironizuje Micaiah Bilger na łamach LifeNews.
Jeszcze bardziej radykalne aborcjonistki – jak raportują sami lekarze – zgłaszają się, aby dobrowolnie okaleczyć się „zabiegiem” sterylizacji. Trwałe zniweczenie własnej płodności ma być wyrazem walki o tzw. „prawa reprodukcyjne”, w tym przede wszystkim „prawo wyboru”, czyli nieograniczoną swobodę zabijania dzieci nienarodzonych w imię seksu bez odpowiedzialności.
Wesprzyj nas już teraz!
Owe sterylizacyjne „ochotniczki” organizują potem kameralne spędy i fotografują się, aby pokazać Ameryce i światu, że pozbawiły się możliwości posiadania potomstwa w proteście przeciwko decyzji Sądu Najwyższego, wskutek której tzw. aborcja stała się nielegalna bądź poważnie ograniczona w większości stanów.
Jedną z takich kobiet jest niejaka Dani Marietti ze stanu Montana, która wyznała, że nigdy nie chciała mieć dzieci, a celem jej życia jest rozwój w zawodzie psychoterapeutki. Wraz z innymi kobietami, które dokonały nieodwracalnego „zabiegu” zablokowania jajowodów, Dani zorganizowała imprezę, której uczestniczki raczyły się ciastkami z wypisanymi hasłami proaborcyjnymi.
Fakt rosnącej liczby sterylizacji potwierdza gigant aborcyjny Planned Parenthood, który w wyniku orzeczenia historycznego Dobbs vs. Jackson utracił sporą część swoich dochodów i był zmuszony zamknąć kilkadziesiąt „klinik” dzieciobójczych.
Źródło: lifenews.com
FO