Komisja ds. Ludności i Rozwoju przy ONZ nie przyjęła dokumentu uzależniającego pomoc państwom rozwijającym od przyjęcia tzw. praw reprodukcyjnych. Projektodawcy nacisk kładli szczególnie na edukację seksualną dzieci.
Dyskutowany na forum komisji dokument był przygotowany przez środowiska feministyczne i proaborcyjne. Jak podał „Nasz Dziennik”, przyjęcie konkluzji miało na celu umocnienie „mechanizmu uzależnienia międzynarodowej pomocy państwom rozwijającym się od przyjęcia przez nie zobowiązań wprowadzenia szeroko dostępnej, legalnej i bezpłatnej aborcji, masowej dystrybucji środków antykoncepcyjnych, rozszerzenia praktyki sterylizacji oraz objęcia dzieci od przedszkola seksedukacją”.
Wesprzyj nas już teraz!
Obecnie na forum ONZ postępowcy kładą nacisk na element edukacyjny. „Placówkom edukacyjnym niemal narzuca się programy otwartej seksualizacji dzieci, oswajające od najmłodszych lat z pornografią, masturbacją, homo- czy transseksualizmem” – podał dziennik.
Według oficjalnego komunikatu Komisji, większość uczestników dyskusji opowiedziała się pozytywnie na temat wpływu programów „zdrowia reprodukcyjnego seksualnego” na rozwój społeczny i ekonomiczny. Wśród nich byli głównie działacze Planned Parenthood czy Amnesty International. Dokument miał poparcie głównie państw europejskich oraz Kanady i Australii.
„Postępowym” rozwiązaniom sprzeciwiła się „Grupa 77”, zrzeszająca państwa Ameryki Łacińskiej, Afryki, Bliskiego Wschodu i Indochin. Wraz ze wsparciem Rosji i Stanów Zjednoczonych państwa te doprowadziły do wycofania dokumentu.
Źródło: „Nasz Dziennik”
MA