W środowym porządku obrad Senatu RP jest ustawa o leczeniu niepłodności. Jedną z „metod leczenia niepłodności” uregulowanych w ustawie jest procedura „in vitro”, która ma być dostępna dla małżeństw oraz osób pozostających we wspólnym pożyciu. Tymczasem premier Ewa Kopacz zadeklarowała, że nie życzy sobie niespodzianek i choć nie wprowadza się dyscypliny w głosowaniu, to jednak senatorowie „nie reprezentują swoich własnych sumień, ale reprezentują interesy wyborców”.
– Chciałabym, żeby głosowanie w Senacie nie było żadną niespodzianką, żeby było głosowaniem z myślą o ludziach, którzy czekają na ustawę, a nie tylko i wyłącznie o sobie – podkreśliła premier Ewa Kopacz. – Każdy będzie decydował we własnym sumieniu i będzie brał odpowiedzialność za swoje decyzje – dodała szefowa Platformy Obywatelskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
W Sejmie za przyjęciem rządowego projektu głosowało 261 posłów. Przeciw było 176, zaś wstrzymało się od głosu 6 posłów. Kościół przed głosowaniem mówił wprost – przyjęty przez Radę Ministrów projekt ustawy o leczeniu niepłodności zawiera rozwiązania, które uniemożliwiają jakikolwiek udział katolika w pracach służących jego przyjęciu. Posłowie głosujący za projektem stawiają się więc de facto poza Kościołem.
Jeszcze we wtorek Prezydium Konferencji Episkopatu Polski wydało oświadczenie, w którym stwierdziło: „Ustawa o leczeniu niepłodności z dnia 25 czerwca br. w obecnym kształcie jest nie do przyjęcia. Ustawa ta nie chroni życia nienarodzonych, przyzwalając na tworzenie nadliczbowych zarodków. Ponadto nie poprawia ona sytuacji małżeństw zmagających się z niepłodnością, a jedynie faworyzuje procedurę in vitro, która w żaden sposób nie leczy niepłodności”.
Źródło: tvn24.pl/senat.gov.pl
KRaj