Znana aborterka od stycznia nie będzie już zatrudniana przez szpital w Oleśnicy. Placówka nie przedłużyła umów z Gizelą Jagielską oraz jej mężem – ordynatorem oddziału ginekologiczno-położniczego. W tle dosyć nieoczekiwanego odejścia jest zapowiedziana premiera wstrząsającego filmu ukazującego krwawy proceder prowadzony pod nadzorem odchodzącej ex-wicedyrektor.
O Jagielskiej stało się głośno przy okazji sprawy małego Felka – bestialsko zabitego w Oleśnicy przy użyciu zastrzyku z chlorku potasu. Metoda, która jest zbyt bolesna i okrutna by być dopuszczoną w stosunku do zwierząt, okazuje się dla ministerstwa zdrowia, władz medycznych oraz dyrekcji szpitala „w sam raz” dla polskich dzieci.
Nagłośnienie tragedii chłopca zwróciło uwagę opinii publicznej na oleśnicką placówkę. Jej działalność z racji stosowanych metod oraz skali procederu, stała się tematem wielu publikacji, a także obiektem zainteresowania nie tylko obrońców życia, ale i polityków prawicy.
Wesprzyj nas już teraz!
W wywiadach i mediach społecznościowych Jagielska ukazuje pozbawianie życia dzieci poczętych jako zwyczajną praktykę medyczną.
To właśnie rzekoma napaść na byłą wicedyrektor jest jednym z wątków aktu oskarżenia w rozpoczętym właśnie procesie europosła Grzegorza Brauna.
– 31 grudnia kończą nam się kontrakty. Przygotowaliśmy oferty, by je przedłużyć. Nasi zastępcy, znając je, przygotowali swoje i złożyli je dyrekcji. Z premedytacją wysadzili nas w ten sposób ze stanowisk – relacjonuje rozżalona Jagielska, cytowana przez „Gazetę Wyborczą”.
– Osoby, które wszystkiego nauczyliśmy, przejęły to, co praktycznie od zera tworzyliśmy przez 10 lat. Sama czegoś takiego nigdy bym nie zrobiła. Dlatego zupełnie mnie to zaskoczyło. Nie spodziewałam się ciosu z tej strony. Byłoby mi łatwiej, gdyby powodem była polityka. Nie wiem, jaka była motywacja tych ludzi. Może ktoś ich do tego namówił, ale moja zastępczyni też masowo wykonywała aborcje. Mam nadzieję, że od 1 stycznia rozpocznę pracę w innym szpitalu – zapowiada.
Filmowe śledztwo o Jagielskiej i jej szpitalu
– Wygrało życie. Gizela Jagielska od stycznia ostatecznie odchodzi ze szpitala w Oleśnicy. Jak sama mówi, nie była to jej decyzja – komentuje w mediach społecznościowych Kaja Godek, liderka Fundacji Życie i Rodzina. – Ja Państwu powiem, co się stało. Pracownicy byli i obecni w szpitala w Oleśnicy wypowiedzieli się wreszcie o tym, co dzieje się w murach placówki. Wypowiedzieli się do filmu „Oleśnica, śledztwo w sprawie zbrodni”. Filmu, który jest w tej chwili na końcowym etapie montażu – zapowiada działaczka pro-life.
– Za chwilę cała Polska zobaczy, co naprawdę robiła Gizela Jagielska za murami tego szpitala. I już sam trailer, który wypuściliśmy trzy tygodnie temu, wystarczył, żeby w Oleśnicy zrozumieli, o jakich sytuacjach będzie mowa w filmie. Tak, szanowni państwo, powiedzieli ludzie, którzy byli wielokrotnie nakłaniani, zmuszani pośrednio i bezpośrednio do tego, żeby uczestniczyć w aborcjach i przynajmniej po tych aborcjach sprzątać, uczestniczyć w procedurach, które następują zaraz po. Widzieli zabite dzieci, widzieli, co z tymi dziećmi się działo. I ten film niedługo ujrzy światło dzienne. Dalej monitorujemy sytuację w Oleśnicy – podkreśla Kaja Godek.
Krótka zapowiedź dokumentalnego obrazu zawiera drobne fragmenty wypowiedzi świadków. Mówią oni między innymi:
– Było nam powiedziane, że maluszek nie żyje. Został podany chlorek potasu.
– To jest tak straszne… To jest dla nas tak obciążające…
– Na każdym dyżurze musiałyśmy w tym uczestniczyć…
Wstrząsające świadectwo położnej
Kilka miesięcy temu światło dzienne ujrzała relacja położnej ze szpitala w Oleśnicy. Kobieta ujawniła za pośrednictwem „Naszego Dziennika” szczegóły horroru trwającego za murami tej placówki. Między innymi instrukcje wydawane przez Gizelę Jagielską w kwestii zabijania z użyciem chlorku potasu. Według tego świadectwa, aborterka wyjaśniała, że substancję należy wstrzykiwać dziecku tak długo, aż jego serce przestanie bić, gdyż inaczej maluch zacznie uciekać i trzeba będzie „kłuć jeszcze raz”…
Zeznania ukazały też dwoiste reakcje matek, które przyjechały do Oleśnicy, by pozbawić życia własne potomstwo. Niektóre robiły sobie „pamiątki” dzieciobójstwa. Te zaś, do których świadomość dokonywanej zbrodni dotarła już na miejscu, płakały z rozpaczy na szpitalnych korytarzach bądź próbowały bezskutecznie odwrócić tragiczny bieg zdarzeń.
– Nieraz widziałam położne, które z racji współuczestnictwa w aborcji były kompletnie zdewastowane psychicznie. To trauma, której nie da się wyleczyć nawet przez wiele lat – opowiadała pani Magdalena.
– Jagielska wykonywała aborcje na dzieciach po 22. tygodniu ciąży. One polegały więc nie na wyssaniu dziecka specjalnymi ssakami – jak to jest w przypadku młodszych dzieci – ale na wywołaniu porodu martwego dziecka. Dlatego my musiałyśmy przyjmować te porody – przyznała.
– To było coś, co spowodowało, że zwątpiłam w człowieczeństwo. W trakcie wywoływania czynności skurczowej kobieta wskazuje mi na ramkę i prosi, abym odcisnęła stópkę dziecka. To miała być pamiątka zabicia własnego dziecka. Koszmar, z którego do dziś nie potrafię się do końca otrząsnąć – wspominała.
Fundacja Pro-Prawo do Życia zwracała uwagę, że taki horror trwa w Oleśnicy od 2016 roku. Tylko pomiędzy 2016 a 2024 rokiem zabito tam poprzez aborcję, według oficjalnych danych aż 511 dzieci.
Zbrodnia nie pozostanie bezkarna
Obrońcy życia zapowiadają, że będą także w przyszłości patrzeć na ręce aborcjonistów. Tym bardziej, że przerwanie zmowy milczenia wokół cywilizacyjnej tragedii, jaką są próby normalizowania morderstw, przynosi coraz większe efekty. To zaś dobrze rokuje sprawie obrony życia w Polsce.
– Dalej będziemy pod szpitalem. Będziemy zadawać pytania, czy dalej zabijają dzieci. I mam też informacje do innych aborterów w całej Polsce: obrońcy życia idą za Wami. I Wy już wiecie, że my wiemy. Będą pikiety, będą publiczne Różańce, będą pisma do szpitali. Jeśli nie będziecie odpowiadali, będą sprawy w sądach. Odpowiecie za każde zabite dziecko – przestrzega liderka Fundacji Życie i Rodzina.
We wpisie zamieszczonym na Twitterze (X) Kaja Godek zwróciła się jeszcze do tych osób, które zdecydowały się zrelacjonować na potrzeby filmu dokumentalnego to, co działo się i dzieje w publicznej placówce.
„A ja dziękuję osobom ze szpitala, które przerwały milczenie i wypowiedziały się do filmu Oleśnica. Śledztwo w sprawie zbrodni. Wiem, ile Was to kosztowało, by ujawnić, czego byliście świadkami i do czego Was przymuszano! I wystarczył trailer, aby w szpitalu zrozumieli, o czym będzie w filmie. I że za chwilę cała Polska zobaczy, co wyprawiała Jagielska z poczętymi dziećmi za zamkniętymi drzwiami, a czego szpital nie raportował w oficjalnych dokumentach. Dalej monitorujemy sytuacje w Oleśnicy. A wszystkim aborterom w Polsce powiem jedno: obrońcy życia idą za Wami. I odpowiecie za każde zabite dziecko – jeśli nie przed organami ścigania i sądami, które Was chwilowo chronią, to przed opinią publiczną” – czytamy.
Źródła: RatujZycie.pl, StronaZycia.pl, DoRzeczy.pl, Twitter (X), PCh24.pl
RoM
Położna ujawniła horror w Oleśnicy. To popiera „koalicja chlorku potasu”