W okresie, w którym kardynałowie wybierali następcę Benedykta XVI, w Rzymie manifestowały kobiety zaangażowane w ruch „kapłanek”, żądających oficjalnej zmiany doktryny i dyscypliny Kościoła. Wzbudziły wyłącznie zainteresowanie zachodnich agencji informacyjnych.
Pięć godzin przed wyborem kard. Bergoglio na papieża, „księżynki” pod kierownictwem Janice Sevre-Duszynskiej symulowały liturgię Mszy świętej w sali jednej z rzymskich szkół. Dzień wcześniej, chcąc zwrócić na siebie uwagę, w pobliżu placu św. Piotra odpaliły flarę, z której wydobywał się… różowy dym. Chciały w ten sposób zamanifestować swoją obecność i żądanie uznania ich ruchu przez nowego papieża.
Wesprzyj nas już teraz!
W trakcie symulowanej liturgii Sevre-Duszynska poruszała głównie kwestie „sprawiedliwości płciowej” w Kościele katolickim. Stojąc za szkolną ławką traktowaną jako ołtarz z tęczową stułą na ramionach zapewniała, że przyjdzie chwila w której ruch kapłaństwa kobiet otrzyma oficjalne zatwierdzenie a kobiety staną za ołtarzami. W tym – zachęcała liderka – za ołtarzem w bazylice św. Piotra. – Watykan daje kobietom kwiaty, ale tym, czego naprawdę potrzebują kobiety jest równość – twierdziła.
Równocześnie Erin Saiz Hanna z jednej z Women’s Ordination Conference, organizacji działającej od roku 1975, wezwała Watykan do ponownego rozpoczęcia dyskusji doktrynalnej. – Tak jak wznosi się różowy dym, tak też wznoszą się głosy wiernych katolików oczekujących papieża szukającego sprawiedliwości – dodała.
Równocześnie, rzymskie manifestacje heterodoksyjnych aktywistek nie spotkały się z jakimkolwiek zainteresowaniem ze strony wiernych, zgromadzonych w Rzymie z okazji konklawe. Zadziwiająco dużo uwagi poświęcali im za to dziennikarze.
źródło: ncronline.org
mat