Wielki Tydzień to szczególny czas, kiedy warto jeszcze głębiej rozważać tajemnicę Męki i Śmierci Chrystusa. Jednym ze sposobów by to uczynić, obok lektury Ewangelii i uczestnictwa w nabożeństwach pasyjnych, jest zapoznanie się z materialnymi dowodami na historyczną obecność Zbawiciela na ziemi. Takimi świadectwami są relikwie pasyjne.
Do dnia dzisiejszego zachowały się wszystkie najważniejsze z nich: zarówno narzędzia Męki Pańskiej, jak i płótna pogrzebowe, w które zwinięto umęczone Ciało Pana. Poddawane na przestrzeni lat rozlicznym ekspertyzom naukowym zdumiewały tych badaczy – często ateistów bądź agnostyków – którzy usilnie starali się kwestionować ich autentyczność, zaś chrześcijan, którzy mieli z nimi styczność, jeszcze bardziej umacniały w wierze. Oto historia 7 z tych relikwii.
Wesprzyj nas już teraz!
Święty Krzyż
Odnalezienie relikwii Świętego Krzyża zawdzięczamy św. Helenie, matce cesarza Konstantyna Wielkiego. Na polecenie syna udała się ona do Jerozolimy, by zorganizować poszukiwania narzędzi męki i miejsc, gdzie się ona odbyła. W ich wyniku w cysternie nieopodal Golgoty odnaleziono trzy drewniane krzyże. Miało to miejsce 14 września 325 roku, stąd po dziś dzień Kościół katolicki obchodzi co roku Święto Podwyższenia Krzyża Pańskiego. Zidentyfikowanie właściwego krzyża umożliwił titulus (niewielka tabliczka, na której wypisywane były winy skazańca), zawierający, jak to opisuje w swej Ewangelii św. Jan, inskrypcję w trzech językach: hebrajskim, greckim i łacińskim, brzmiącą: „Jezus Nazareńczyk Król Żydowski”.
Odnalezione relikwie św. Helena podzieliła na trzy części. Pierwszą z nich zabrała ze sobą do Rzymu i umieściła w kaplicy specjalnie na ten cel utworzonej w jej rezydencji, rozbudowanej następnie w Bazylikę Świętego Krzyża Jerozolimskiego. Relikwia przebywała tam aż do XVII wieku, kiedy to papież Urban VIII nakazał przenieść jej główny fragment do nowo wzniesionej Bazyliki św. Piotra. Druga część Krzyża Chrystusa pozostała w Jerozolimie, gdzie była przechowywana w Bazylice Grobu Pańskiego. Jerozolimska relikwia św. Krzyża przepadła bezpowrotnie wraz z zajęciem Jerozolimy po bitwie pod Hittin w 1187 roku, kiedy to wpadła w ręce Saracenów. Trzeci fragment relikwii został wysłany do Konstantynopola i znajdował się w posiadaniu rodziny cesarskiej do 1204 roku, kiedy stolica Bizancjum została zdobyta przez uczestników IV krucjaty.
Od Krzyża Świętego szybko zaczęto odłupywać drobne fragmenty, które przekazywano biskupom, opatom, królom i możnowładcom – za ich pośrednictwem partykuły te trafiały do licznych kościołów i klasztorów europejskich. Obecnie najsłynniejsze z relikwii, poza wspomnianym kościołem Świętego Krzyża w Rzymie, znajdują się m. in w Katedrze Notre Dame w Paryżu czy Katedrze św. Michała i św. Guduli w Brukseli. W Polsce tę cenną relikwię posiada m. in. Sanktuarium na Górze Święty Krzyż, sanktuaria w Klebargu Wielkim i w Wałbrzychu, katedra w Elblągu.
Święte Gwoździe
Wraz z krzyżami św. Helena odnalazła trzy gwoździe, którymi przybito do Krzyża Ciało Chrystusa. Na podstawie badań naukowcy stwierdzili, że mierzyły one 16 cm długości i przebijały nadgarstki Jezusa, nie zaś jak przyjmuje się w ikonografii, Jego dłonie. Jeden z gwoździ matka cesarza zabrała do Rzymu (gdzie do dzisiejszego dnia przechowywany jest w Bazylice Świętego Krzyża Jerozolimskiego), natomiast dwa pozostałe przekazała synowi. Konstantyn nakazał podzielić pierwszy z nich na mniejsze części i dwie z nich osadzić odpowiednio w swoim hełmie oraz wtopić w uzdę cesarskiego konia – relikwie miały w ten sposób chronić władcę od niebezpieczeństwa podczas walki.
Niewykluczone, że pozostałe fragmenty zostały ofiarowane jako prezenty, następnie być może umieszczane w kopiach – tłumaczyłoby to istnienie obecnie w Europie ponad 30 gwoździ, również uznawanych za relikwie. Drugi z gwoździ pozostawał w posiadaniu rodziny cesarskiej do XIV w., kiedy to zagrabiony podczas IV krucjaty został następnie sprzedany rektorowi szpitala Santa Maria della Scala w Sienie, gdzie nadal można go oglądać w istniejącym tam obecnie muzeum.
Korona Cierniowa
Tradycja podaje, że po zdjęciu Chrystusa z Krzyża została zabrana na przechowanie przez jednego ze świadków ukrzyżowania. Pierwsze potwierdzone wzmianki o kulcie tej relikwii pochodzą od pielgrzymów, którzy odwiedzili Jerozolimę: m. in od Paulina z Noli i Grzegorza z Tours. W XI wieku korona została przeniesiona do Konstantynopola, a pół wieku później trafiła do Francji, sprzedana królowi Ludwikowi IX przez władcę Łacińskiego Cesarstwa Konstantynopola Baldwina II. Relikwię przechowywano w specjalnie na ten cel wybudowanej na wyspie Cite w Paryżu Sainte Chapelle (Święta Kaplica).
Korona Cierniowa szczęśliwie przetrwała zawieruchę rewolucji francuskiej – zdziczały tłum paryżan wprawdzie wtargnął do kaplicy i zdewastował jej wnętrze oraz zniszczył część znajdujących się tam relikwii, ale sama Korona uprzednio została ukryta. Obecnie przechowywana jest w katedrze Notre Dame w Paryżu. Pierwotnie korona miała kształt zakrywającego całą głowę czepca splecionego z krzewu cierniowego – na podstawie plam krwi znajdujących się na Sudarionie z Oviedo naukowcy stwierdzili, że liczyła ok. 50-60 kolców. Do dnia dzisiejszego zachowała się jedynie spleciona z trzciny obręcz o średnicy 21 cm.
Całun Turyński
Całun Turyński to tkane ręcznie, lniane płótno o długości ponad 4,36 m i szerokości 1,10 m przedstawiające odbicie (dwustronne) dobrze zbudowanego, długowłosego i brodatego mężczyzny, mającego przebite ręce i nogi, rany na głowie i w boku oraz ślady po biczowaniu na plecach. Przyjmuje się, że właśnie tym całunem owinięto po śmierci Ciało Chrystusa.
Całun czczony był w katedrze w Turynie od II poł XVI w. Przypuszcza się, że początkowo przechowywano go w Jerozolimie, skąd po pewnym czasie trafił do Edessy – wspomina o tym żyjący w IV w. Euzebiusz z Cezarei, autor Historii Kościoła. Stąd ukuła się druga nazwa Całunu – mandylion z Edessy. W X wieku Całun trafił do Konstantynopola. Zrabowany podczas czwartej krucjaty w 1204 roku, przechodząc różne koleje losu, trafił w ręce włoskiej dynastii sabaudzkiej. W 1532 roku omal nie został zniszczony, ocalał dzięki temu, że przechowywano go w srebrnej skrzyni , którą w porę zdołano wynieść z ognia. W wyniku zdarzenia Całun został nadpalony. W 1983 roku ostatni potomek rodu, Humbert II zapisał Mandylion w testamencie Stolicy Apostolskiej.
Począwszy od XIX w. nad autentycznością Całunu przeprowadzono setki badań – powstała nawet odrębna dziedzina nauki – syndonologia (od gr. syndon – płótno, całun). Dyskusję zapoczątkowało zdjęcie Całunu zrobione w 1898 roku przez włoskiego fotografa Secondo Pię, które po raz pierwszy pozwoliło wyraźnie ujrzeć przedstawioną na Całunie postać. Spory na temat prawdziwości Całunu trwają nieustannie. Naukowcy, którzy przychylają się do opinii o jego autentyczności wskazują m. in. na następujące uzasadnienia: zgodność z przekazem Ewangelii, obraz to negatyw fotograficzny – niemożliwością byłoby sfałszowanie czegoś podobnego w średniowieczu, brak śladów farby i pociągnięć pędzlem – nie użyto tych narzędzi do stworzenia obrazu. Przeciwnicy podważają te argumenty jako ostateczne, ale sami nie potrafią fenomenu Całunu wyjaśnić. Kościół Katolicki nie wypowiedział się oficjalnie w kwestii prawdziwości Całunu, pozostawiając to osobistemu osądowi wiernych.
Sudarion z Oviedo
Sudarion to specjalna chusta, którą nakładano zgodnie ze żydowskim zwyczajem pogrzebowym na głowę zmarłej osoby. Wynikało to z wiary, ze nie można uronić żadnej kropli krwi, bowiem w niej znajduje się dusza człowieka. Pierwsze historycznie potwierdzone (poza Ewangelią Jana) informacje o Sudarionie Chrystusa pochodzą z VII wieku. Wcześniej prawdopodobnie był przechowywany w ukryciu w Ziemi Świętej. Wywieziony, by ocalić go przed zniszczeniem przez Persów, trafił do Hiszpanii, a konkretnie do położonego w Asturii Oviedo.
Sudarion wykonany jest z płótna lnianego. Jest pognieciony, poplamiony i nosi na sobie wyraźne ślady krwi. W 1989 roku powstał zespół 40 specjalistów z różnych dziedzin nauki, którzy za cel postawili sobie potwierdzenie tego, czy jest to jedno z płócien pogrzebowych Chrystusa. Przeprowadzono szereg różnego rodzaju analiz m. in.: hematologiczną, palinologiczną, kryminalistyczną. Badania potwierdziły autentyczność chusty i wskazały, że pochodzi ona z okresu między drugą połową I wieku przed Chrystusem, a pierwszą połową I wieku po Chrystusie i powstała w obszarze basenu Morza Śródziemnego. Owinięto nią głowę długowłosego, brodatego mężczyzny. Na płótnie znajdują się ślady krwi (grupa AB – taką sama znajduje się na Całunie Turyńskim) zgrupowane w dwóch miejscach: na wysokości ust i nosa (krwotok pośmiertny) oraz liczne plamy o kształcie kropli, które mogły wskazywać na krwawienie z ran zadanych przez kolce korony cierniowej.
Chusta Weroniki (Chusta z Manoppello)
Używano wobec niej określenia „obraz nie ludzką ręką uczyniony”. Najstarsze świadectwa historyczne dotyczące chusty pochodzą z VI wieku, była ona wówczas przechowywana w kapadockim mieście Kamulia. Stamtąd na rozkaz Justyniana II została przeniesiona do Konstantynopola – cesarz uczynił ją swoim sztandarem bojowym. W VIII wieku sprowadzono obraz do Rzymu. Tu ukuto dla niego nazwę „Weronika”, powstałą z połączenia słów: łacińskiego vera (prawdziwa) i greckiego eikon (obraz).
Pod koniec XX wieku historycy sztuki sformułowali tezę, że musiała istnieć pra-ikona, która stała się pierwowzorem dla malarzy chrześcijańskich przedstawiających oblicze Chrystusa. Wszystko wskazuje, że była to właśnie Chusta z Manopello . Do XVII wieku najznamienitsi europejscy malarze przedstawiali twarz w ten sam sposób (mowa tu m. in. o Cimabue, Memlingu, van Eycku, Rafaelu, Tycjanie, Boschu, El Greco). Kaplica św. Weroniki, w której została umieszczona stała się dla pielgrzymów jednym z najważniejszych punktów na pątniczej mapie Rzymu. Swoje wrażenia z oglądania wizerunku Chrystusa opisywali m. in Dante, Petrarka, św. Brygida. W 1527 roku, w czasie Sacco di Roma została skradziona. Nieoczekiwanie odnalazła się pod koniec lat 70-tych XX wieku, kiedy niemiecka tercjarka po przeczytaniu artykułu o wizerunku Chrystusa, który znajdował się w niewielkim kościele w Manopello stwierdziła jego uderzające podobieństwo do Całunu Turyńskiego.
Swoimi podejrzeniami (dobrze już wówczas udokumentowanymi – była w pewnym sensie ekspertką, bo sama zajmowała się pisaniem ikon), podzieliła się z czołowymi syndonologami, którzy potwierdzili jej przypuszczenia. Chusta przedstawia twarz brodatego mężczyzny, z długimi lokami. Wizerunek znajduje się na „tkanym złocie” – bisiorze, jednak niewytłumaczalnym zostaje sposób w jaki go naniesiono.
Badania naukowe nie wykazały istnienia na tkaninie farb, stwierdzono, że obraz musiał powstać w wyniku niewiadomego pochodzenia modyfikacji włókien materiału, modyfikacji nie uczynionych ręką ludzką. Co ciekawe Chusta z Manopello i Całun Turyński są niemal całkowicie zgodne, jeśli chodzi o podobieństwo twarzy przedstawionego na nich człowieka. Różnią tylko tym, że na chuście mężczyzna ma oczy otwarte, a jego rany są już zabliźnione. Prawdopodobnie chusta należała do płócien pogrzebowych Jezusa.
Tunika z Argenteuil
W swej Ewangelii św. Mateusz opisuje, że po ukrzyżowaniu Chrystusa żołnierze grali w kości, aby zadecydować komu przypadnie należąca do Skazańca tunika. Prawdopodobnie odkupiona od katów, początkowo należała do jerozolimskiej gminy chrześcijańskiej. Przechodząc zmienne losy, w większości nieznane, trafiła ostatecznie do Francji – podejrzewa się, że mógł ją sprowadzić Karol Wielki, zapalony kolekcjoner wszelkich relikwii. Tunikę odnaleziono w XII wieku w czasie remontu klasztoru benedyktynów w Argentuil. W XVI wieku, kiedy trwały wojny religijne między katolikami a protestantami, musiała być ukrywana, bo stanowiła obiekt nienawiści tych ostatnich.
Kolejny trudny okres, w którym istnienie tuniki było zagrożone to czas rewolucji francuskiej – by zapewnić jej ocalenie została ona podzielona na części, z których nie wszystkie w czasach pokoju udało się odzyskać. W drugiej połowie XIX wieku poddano ją rekonstrukcji i umieszczono w nowo wybudowanej Bazylice św. Dionizego. Już wówczas tunikę zaczęto poddawać pierwszym analizom, mającym na celu udowodnić jej autentyczność. Kompleksowe badania grupa francuskich naukowców przeprowadziła jednak dopiero na przełomie XX i XXI wieku. Z kluczowych wniosków tych badań warto wymienić ustalenie, że plamy krwi z tuniki pokrywają się dokładnie z plamami krwi znajdującymi się na Całunie Turyńskim, potwierdzono również, że krew w obu przypadkach miała taką sama grupę – AB. Również analiza pyłków roślin oraz techniki tkackiej wskazywała na czas jej powstania w I wieku i potwierdzała tym samym tezę, że mogła należeć do Jezusa.
Opisane relikwie nie zamykają listy relikwii pasyjnych – można na niej umieścić jeszcze Kolumnę Biczowania, Włócznię Przeznaczenia, Święte Schody. Wszystkie one, przez każdego katolika, a więc osobę należąca do jedynego Kościoła Chrystusa, winny być otaczane czcią, ponieważ pomagają nam w rozważaniu Męki Pańskiej w świętym czasie Wielkiego Postu oraz Triduum Paschalnego.
KM