18 lutego 2025

Silni wobec słabych, słabi wobec silnych. Jak 65-letni rolnik stał się wrogiem numer 1 w państwie Tuska

(Fot: Jacek Koslicki / Forum)

Kiedy zrobiło się groźnie, Pan Andrzej zobaczył, że wjeżdża na teren protestu armatka wodna. Wystraszył się, że zostanie użyta wobec protestujących rolników. Jako aktywny działacz związkowy, który przez 15 lat stał na czele dolnośląskich struktur rolniczej Solidarności, walcząc o dobro polskiej wsi, wiedział jak niebezpieczne dla uczestników protestu może być użycie armatki wodnej. Najpierw stanął naprzeciwko niej, trzymając w podniesionej w górę ręce flagę Polski i zagradzając własnym ciałem jej wjazd na teren protestu. Później, kiedy policja odgrodziła teren, umożliwiła armatce przejazd i skierowano ją w stronę protestujących rolników, w poczuciu bezsilności i w akcie symbolicznego protestu pan Andrzej rzucił w nią jednym jajkiem, celnie w nią trafiając – mówi w rozmowie z PCh24.pl mec. Magdalena Majkowska (Ordo Iuris).

Szanowna Pani mecenas, dlaczego polska policja „cieszy się” coraz mniejszym zaufaniem obywateli?

Na pewno wpływ na poziom zaufania do policji mają ostatnie doniesienia medialne o przypadkach nadużywania przez nią środków przymusu bezpośredniego czy nieproporcjonalnej reakcji wobec obywateli. Bezwzględny pokaz siły, z jakim mieliśmy do czynienia na przykład podczas warszawskiego protestu rolników, gdzie doszło do brutalnej pacyfikacji protestujących i bezzasadnego użycia siły oraz środków przymusu bezpośredniego wobec uczestników manifestacji, absolutnie nie podnosi poczucia zaufania wobec tej formacji.

Wesprzyj nas już teraz!

Podobnie negatywnie na odbiór pracy policji wpływa skrajnie niewspółmierna i nieproporcjonalna reakcja na wpisy internautów dotyczące szefa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Mam na myśli natychmiastowe zatrzymania internautów, którzy odważyli się skrytykować prezesa WOŚP Jerzego Owsiaka i traktowanie ich z równą surowością jak ma to miejsce wobec sprawców najcięższych przestępstw, w sytuacji gdy chodzi jedynie o wpis np. 66- letniej schorowanej emerytki czy ucznia szkoły specjalnej, który ma autyzm.

Policja niestety jest wykorzystywana przez obecną władzę jako instrument do wymuszenia przemocą podporządkowania się realizowanemu programowi politycznemu poprzez zastraszenia, zaszczuwanie czy brutalne uciszanie niepokornych obywateli.

Trzeba jednak zaznaczyć, że wielu policjantów z takim traktowaniem się nie zgadza, czego wyrazem jest to, że decydują się na odejście ze służby. Mówią wprost, że oni chcieli służyć w policji, aby łapać przestępców, a nie wykonywać polityczne rozkazy, do których są niestety przymuszani. To, że wzrasta liczba wakatów w policji, wymownie pokazuje, że naprawdę wielu funkcjonariuszy nie godzi się na takie traktowanie.

Czy policja powinna być brutalna? Czy policja powinna pokazywać, że ma jakąś siłę?

Policja powinna służyć obywatelom. Policjant powinien wzbudzać zaufanie i poczucie bezpieczeństwa wśród obywateli.

Obywatele, którzy nie robią nic złego, nie powinni się bać policji.

Obywatele, którzy korzystają ze swoich praw i wolności – na przykład idą na zgromadzenie czy w ramach wolności słowa wypowiadają się w toku debaty publicznej, nie mogą się obawiać, że ich działanie spotka się z ostrą reakcją ze strony funkcjonariuszy policji.

Niestety policja w świadomości niektórych stała po prostu zbrojnym ramieniem państwa, które w razie czego sięga po siłę, aby uciszyć oponentów władzy.

Natomiast największą słabość państwo pokazuje właśnie wtedy, kiedy jest silne wobec słabych i słabe wobec silnych. 

Taką postawę policji – silni wobec słabych, słabi wobec silnych – widzieliśmy właśnie podczas ostatniego wielkiego protestu rolników w Warszawie 6 marca 2024 roku…

Brałam udział w tym proteście. Niestety nie mogłam być do końca… Kiedy wróciłam do kancelarii i zobaczyłam te straszne obrazy, jak policja w brutalny sposób zachowuje się wobec uczestników protestu, byłam przerażona…

Widziałam bowiem, że protestują mężczyźni „w sile wieku”, ale też mijałam kobiety, osoby starsze, rodziców z dziećmi… Zrobiło mi się po prostu słabo, jak pomyślałam, że te osoby znalazły się w ogniu walki. Wiedziałam, że Instytut Ordo Iuris musi dotrzeć do nich jak najszybciej z pomocą prawną.

Powiem złośliwie: na szczęście żadne dziecko nie zostało aresztowane…

Nie zostało, ale z doniesień medialnych wynikało, że nastolatek miał zostać uderzony policyjną pałką, gdy pomagał rolnikom po użyciu wobec nich przez policję gazu pieprzowego…

Czym „zasłużył sobie” na aresztowanie 65-letni protestujący rolnik, którego Pani mecenas broni przed sądem?

65-letni pan Andrzej usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów poprzez rzekome rzucenie jajkami w ich nogi oraz zarzut udziału w zbiegowisku. Dodatkowo zakwalifikowano jego zachowanie jako wybryk o charakterze chuligańskim, gdyż swoim zachowaniem miał okazać rażące lekceważenie dla porządku prawnego. Sam zainteresowany mówi, że nie rzucił jajkami w funkcjonariuszy policji.

Sytuacja wyglądała następująco:

Kiedy zrobiło się groźnie, Pan Andrzej zobaczył, że wjeżdża na teren protestu armatka wodna. Wystraszył się, że zostanie użyta wobec protestujących rolników. Jako aktywny działacz związkowy, który przez 15 lat stał na czele dolnośląskich struktur rolniczej Solidarności, walcząc o dobro polskiej wsi, wiedział jak niebezpieczne dla uczestników protestu może być użycie armatki wodnej.

Najpierw stanął naprzeciwko niej, trzymając w podniesionej w górę ręce flagę Polski i zagradzając własnym ciałem jej wjazd na teren protestu. Później, kiedy policja odgrodziła teren, umożliwiła armatce przejazd i skierowano ją w stronę protestujących rolników, w poczuciu bezsilności i w akcie symbolicznego protestu pan Andrzej rzucił w nią jednym jajkiem, celnie w nią trafiając.

Mój klient nie rzucił ani nie zamierzał rzucić jajkiem w żadnego policjanta. Dlaczego został akurat on zatrzymany? Nie wiem.

W mediach społecznościowych pojawiły się komentarze atakujące pana Andrzeja i wzywające policę do bezwzględnego działania. Mój „ulubiony” brzmiał: „Ręka, która dzisiaj rzuca jajkiem, jutro będzie rzucała granatem”.

Pani mecenas…

Przepraszam, ale nie potrafię opanować śmiechu…

Zareagowałem tak samo, gdy to przeczytałem…

Powiem tak: na rozprawie sąd się pytał policjantów, którzy zatrzymywali pana Andrzeja, dlaczego akurat jego zatrzymano? Niektórzy policjanci twierdzili, że sytuacja była w miarę spokojna. Inni przyznawali, że leciały petardy, kamienie i kostka brukowa, ale nie potrafili przekonywująco wyjaśnić sądowi w takiej sytuacji, dlaczego akurat zatrzymali człowieka starszego, który miał według nich rzucać jajkami w policjantów, a nie osoby, które miały używać niebezpiecznych przedmiotów. Sąd był nieco skonsternowany, zadając to pytanie i w mojej ocenie nie uzyskał przekonującej odpowiedzi. Ja mogę jedynie się domyślać, dlaczego tak się stało. Po prostu pan Andrzej był łatwym celem.

To starszy człowiek. W dodatku nie stawiał oporu. Policjanci mieli więc szansę „wykazać się” i ogłosić, że zatrzymali „groźnego przestępcę”.

Brzmi to jak materiał na kryminalną opowiastkę klasy B…

Jeżeli mamy do czynienia z obrazkiem, gdzie policjanci twierdzą, że rzucano w nich petardami, kostką brukową i kamieniami, a z drugiej strony mamy starszego człowieka, który rzuca jajkiem i ci sami policjanci zatrzymują tego starszego człowieka, a nie tych, którzy mieli rzucać niebezpiecznymi przedmiotami, to przyzna Pan redaktor, że jest to co najmniej dziwne…

Ale czy policjanci składając zeznania przed sądem nie mieli świadomości jak to w ogóle brzmi? Jak dla mnie powiedzieć, że to kuriozum i groteska, to nic nie powiedzieć…

Problem w tym, że ta „niby groteska” ma ciąg dalszy. 65-letni pan Andrzej został zatrzymany na noc. On mieszka ponad 400 km od Warszawy. Na protest przyjechał w zorganizowanym wyjeździe autokarowym. Reszta uczestników wyjazdu nie mogła już na niego dłużej czekać, więc został w Warszawie sam, bez środków na powrót do domu.

Pan Andrzej ma problemy kardiologiczne. Dopiero późnym wieczorem został przewieziony na badania. Gdy przyjechałam do niego w nocy na komendę policji, to go tam nie było, bo w tym czasie przechodził badania lekarskie. To, że mężczyzna w takim stanie, w takim wieku, z tak błahego powodu został zatrzymany, najlepiej obrazuje niedorzeczność całej sytuacji.

Nie zachodziła żadna przesłanka uzasadniająca zatrzymanie pana Andrzeja. Jego zawód w oczywisty sposób wymaga tego, aby był w miejscu zamieszkania. Zresztą pan Andrzej nie zamierzał się ukrywać, stawiałby się na każde wezwanie policji lub prokuratury.

Działania policji podjęte wobec tego starszego rolnika były skrajnie nieproporcjonalne. Przypadków takich zatrzymań było więcej, bo prawnicy Instytutu Ordo Iuris bronili też młodego rolnika, który został zatrzymany za udział w zbiegowisku. Z opisu czynu zamieszczonego w postanowieniu o przedstawieniu zarzutów wynikało, że przestępstwo, którego miał się dopuścić miało polegać na tym, że młody mężczyzna po prostu przemieszczał się z tłumem. Postawiono mu za to zarzut czynnego udziału w zbiegowisku. Ostatecznie prokuratura nie zdecydowała się w tej sprawie na skierowanie przeciwko niemu aktu oskarżenia.  Nie zmienia to jednak faktu, że ten mężczyzna również został zatrzymany i spędził noc w policyjnej izbie zatrzymań.

Jak podchodzi Pani mecenas do informacji, które już w trakcie protestu rolników pojawiły się w mediach społecznościowych, że pierwsze kamienie w stronę policji nie poleciały od protestujących, tylko z balkonów okolicznych bloków mieszkań? Wielu uważa, że była to po prostu prowokacja.

Znam te doniesienia nie tylko z mediów społecznościowych, ale również podobne relacje przekazywali mi bezpośredni uczestnicy protestu.

Nie można wykluczyć, że po prostu to była prowokacja. Rolnicy nie przyjechali przecież do Warszawy z nastawieniem, aby zrobić zbrojne powstanie w środku miasta. Przyjechali po to, aby zaprotestować pokojowo wobec unijnych regulacji wyniszczających polskie rolnictwo.

Widziałam, jak wyglądało zabezpieczenie protestu ze strony policji. Zabezpieczenie i sprzęt policyjny pozostający w gotowości był ponadstandardowy w stosunku do tego, jak zabezpieczane są co do zasady zgromadzenia publiczne w Warszawie. Widziałam już na początku manifestacji pojazdy policyjne, które są wykorzystywane do bardziej brutalnych sposobów pacyfikowania większego tłumu osób. 

Protestujących niektóre media czy niektórzy komentatorzy próbowali przedstawić jako pospolitych bandytów czy chuliganów, którzy zjechali się do Warszawy w celu wywołania ulicznej burdy. Podczas gdy byli to po prostu rolnicy z krwi i kości. Gdy odbierałam z komendy pana Andrzeja, to po czynnościach z jego udziałem odbierano jeszcze od niego odciski palców. Technicy mieli z tym poważny problem, ponieważ pan Andrzej ma tak spracowane ręce, że miał starte linie papilarne na opuszkach palców, do tego stopnia, że specjalistyczne urządzenie, będące na wyposażeniu komendy, nie był w stanie odczytać linii papilarnych. Technicy męczyli się bardzo długo, aż w końcu zrezygnowali i po prostu w sposób tradycyjny pobrali od niego odciski palców poprzez odbicie palców umoczonych w tuszu na kartce papieru.

Pan Andrzej, jak i inne osoby, które uczestniczyły w tym proteście, jest osobą, która od lat utrzymuje się z pracy na roli. Powtarzam: zarówno on, jak i inni protestujący to byli prawdziwi rolnicy, a nie jacyś bandyci, prowokatorzy, jak próbowali ich niektórzy przedstawiać.

Wszystko to, co spotkało pana Andrzeja i innych zatrzymanych to – podkreślam raz jeszcze taka popisowa akcja, w której uczestnicy protestu zostali przedstawieni jako uliczni chuligani. W mojej ocenie chodziło o to, aby w krótkim czasie obwieścić Polakom sukces, że doszło do zatrzymania poważnych, groźnych przestępców; że prawdziwi rolnicy nie protestują, tylko wspierają władzę i godzą się na wszystkie regulacje wprowadzane wspólnie z Unią Europejską; że wszystko jest w jak najlepszym porządku; że państwo działa i tylko jacyś zadymiarze próbują wprowadzać chaos.

Wcześniej nieprzypadkowo pytałem o to, czy policja powinna być brutalna. Z relacji pana Andrzeja wynika, że podczas zatrzymania policjanci byli wobec niego i innych zatrzymanych wulgarni i odnosili się do nich z pogardą…

Co ciekawe, akurat w przypadku pana Andrzeja cały czas czekamy na nagrania policji ze zdarzenia…

Ale jak cały czas?! Przecież minęło ponad 11 miesięcy!

Sąd skierował ponownie zapytanie o nagrania. Policja w tej sprawie milczy.

Na szczęście udało się doprowadzić do tego, że postępowanie wobec pana Andrzeja nie toczy się w trybie przyspieszonym, czyli przewidzianym np. dla występków chuligańskich, tylko w trybie zwykłym.

Trwa normalne postępowanie dowodowe, są przesłuchiwani świadkowie. Ja jako obrońca i sam pan Andrzej liczymy na sprawiedliwe orzeczenie sądu.

Jeżeli zapadnie wyrok uniewinniający pana Andrzeja, to czy wobec policjantów zostaną wyciągnięte konsekwencje? Po tym wszystkim, co Pani powiedziała widać wyraźnie, że zastosowane środki były nieadekwatne do zagrożenia…

Odnośnie samego zatrzymania: złożyliśmy zażalenie na samą czynność, ale nie zostało uwzględnione przez sąd. Podnosiliśmy to, że wobec pana Andrzeja policja odnosiła się w wulgarny sposób, że zatrzymanie było niezasadne, nielegalne i nieprawidłowe. Sąd jednak nie stwierdził nieprawidłowości w tym zatrzymaniu.

Trzeba również zwrócić uwagę na to, że w momencie zatrzymania jest podpisywany protokół zatrzymania. Człowiek jest w szoku i wówczas podpisuje praktycznie wszystko co mu policja podsuwa pod nos i tak było również w przypadku pana Andrzeja. W chwili podpisywania protokołu mój klient był tak zastraszony, że nie złożył żadnych zastrzeżeń, na co sąd skrupulatnie zwrócił później uwagę.

 

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(17)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie