Dr Paweł Grzesiowski, jeszcze do niedawna prymus rządowej strategii walki z koronawirusem, dzisiaj odżegnuje dycydentów od czci i wiary za rezygnację ze strategii zamykania gospodarki i życia społecznego.
W wywiadzie dla „Wyborczej”, ekspert snuje dramatyczne wizje przyszłości pandemii. Jego zdaniem rząd rezygnując z polityki lockdownów, skazuje wiele osób na śmierć. – Skoro wirus jest puszczony całkowicie bez kontroli, nie ma żadnych ograniczeń mobilności ani interakcji międzyludzkich, a w większości miejsc nie wymaga się posiadania maseczek i certyfikatów, no to czego się oczekuje? – ocenia lekarz.
– Jeżeli rząd przyjął koncepcję, że nie ma żadnych ograniczeń i zajmujemy się wyłącznie ofiarami, a nie robimy profilaktyki, to mamy to, co mamy. Skoro działamy według strategii „bez uciążliwej prewencji” (…) skoro ograniczamy wydolność służby zdrowia, nie ratując ludzkiego życia i zdrowia działaniami prewencyjnymi, to czego się możemy spodziewać? – pyta.
Wesprzyj nas już teraz!
Jego zdaniem, „puszczając wirusa samopas” nie zakończymy pandemii. – No chyba, że ktoś liczy na to, że wymrą wszyscy podatni na zakażenie – zaznaczył złośliwie. – Jeżeli koncepcją jest, żeby zabić 10 proc. społeczeństwa w wieku 50+, to może się to udać – skomentował działania rządu w zdumiewający sposób.
W 2020 r. populacja osób w wieku powyżej 60 lat wynosiła ok. 9 mln. Zgodnie z przewidywaniami doktora Grzesiowskiego, żniwo COVID-19 w obecnej sytuacji powinno więc wynosić najmniej 900 tys. zgonów (plus odpowiedni odsetek osób między 50 a 60 rokiem życia).
Do dzisiaj, z powodu zakażenia koronawirusem, według rządowych statystyk zmarło blisko 80 tys. osób. Natomiast w kontekście faktu, iż w pełni zaszczepiło się ponad 20 mln Polaków, niegdysiejszy promotor akcji szczepień, swoimi przewidywaniami robi jej raczej niedźwiedzią przysługę.
Źródło: dorzeczy.pl .gov.pl / worldometer.com
PR
