Dwóch działaczy Fundacji PRO – Prawo do życia, zostało zatrzymanych podczas legalnego zgromadzenia. Policjantom przeszkadzał antyaborcyjny plakat, który mieli ze sobą obrońcy życia – został on uznany za „nieprzyzwoity”. Czy zatrzymanie było kolejną interwencją ludzi związanych z Przystankiem Woodstock? Czy na owym „Przystanku”, nie dzieją się rzeczy rzeczywiście nieprzyzwoite?
Aktywiści Fundacji PRO – Prawo do życia, zgłosili w mieście, w którym odbywa się Przystanek Woodstock zgromadzenie, podczas którego chcieli przypominać brutalną prawdę o aborcji. Jak zwykle obrońcom życia towarzyszył plakat, na którym pokazywano, jak naprawdę wygląda „zabieg”, będący niczym innym jak brutalnym morderstwem.
Wesprzyj nas już teraz!
Na legalnej manifestacji zjawili się policjanci. Zarekwirowali plakat, tłumacząc, że na wystawianie tego typu prezentacji, należy mieć zgodę. To absolutna nieprawda – zgodnie z polskim prawem, na legalnie zarejestrowanym zgromadzeniu, można eksponować plakaty i bannery o dowolnej treści.
Dwóch działaczy Fundacji PRO – Prawo do życia zostało zatrzymanych przez policję i na sygnale odwiezionych na komisariat. Został im postawiony zarzut popełnienia wykroczenia z artykułu 141. Kodeksu Wykroczeń, brzmiącego: „Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzowitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 zł albo karze nagany. Policjanci nie tłumaczyli, kto zdecydował o tym, że wystawa pokazująca jak wygląda aborcja jest nieprzyzwoita. Nie interweniowali również zaledwie kilka kilometrów dalej, gdzie odbywa się Przystanek Woodstock, na którym zaobserwować można naprawdę nieobyczajne zachowania.
Na obrońców życia ktoś doniósł – jak poinformowali policjanci, oczywiście nie zdradzając, kto wykazał się rewolucyjną czujnością. Problem w tym, że prawo nie zostało złamane. Zgromadzenie było legalne, zarejestrowane kilka dni wcześniej, a plakat, który Fundacja PRO zwykła eksponować, znany jest mieszkańcom wielu polskich miast.
– Policjanci nie potrafili wyjaśnić nam, na czym konkretnie polega nieprzyzwoitość naszego plakatu, mimo, iż stanowczo o to zabiegaliśmy. Powiedzieli jedynie, czym ogólnie jest nieprzyzwoitość – mówi w rozmowie z PCh24.pl jeden z zatrzymanych, Mariusz Dzierżawski, szef Fundacji PRO. – Poinformowaliśmy także policję, iż zorganizowaliśmy już ponad 300 wystaw w różnych miejcach Polski i wygraliśmy sześć procesów, kiedy stawiano nam podobne zarzuty. Niestety do funkcjonariuszy to nie przemawiało.
Wydaje się jednak, że policja zrealizowała swój cel – plakat został bowiem zrekwirowany, nie zwrócono go obrońcom życia. – Skutecznie uniemożliwiono nam realizowanie celu w którym przyjechaliśmy do Kostrzynia, a więc mówienie prawdy o aborcji. Plakat był ku temu głownym środkiem – dodaje Mariusz Dzierżawski.
Przypomnijmy, że w 2009 roku organizatorzy Przystanku Woodstock zagrozili członkom Fundacji Pro – Prawo do życia zniszczeniem antyaborcyjnej wystawy rozstawionej legalnie przed wejściem na festiwal. W nocy grupa zamaskowanych bandytów, uzbrojonych w noże i pałki, zdemolowała wystawę. Zaatakowano i pobito osoby, które próbowały powstrzymać napastników. Kilka godzin później członkowie tzw. „pokojowego patrolu” WOŚP przywłaszczyli sobie resztki wystawy bez zgody organizatorów. – To jest wystawa z pogranicza kryminogennego. Wstrząsająca! Gorsza niż wódka i dopalacze razem wzięte – mówił w 2011r. Owsiak w wywiadzie dla Super Expressu. Lider WOŚP był również jednym z sygnatariuszy listu otwartego tzw. autorytetów moralnych, skierowanego do władz polskich miast z prośbą, o niedopuszczenie do dalszej ekspozycji wystaw Wybierz Życie.
kra