Rachel Dolezal, kierująca oddziałem organizacji walczącej o równouprawnienie kolorowych Amerykanów, straciła stanowisko w atmosferze skandalu. By zrobić karierę w strukturach antyrasistowskich organizacji udawała czarnoskórą. Prawdę o jej pochodzeniu wyjawiła matka.
Prezes oddziału NAACP – Krajowego Stowarzyszenia Postępu Ludzi Kolorowych – w Spokane w stanie Waszyngton zrezygnowała z piastowanego stanowiska na skutek medialnego skandalu. Opinia publiczna dowiedziała się, że kobieta… nie ma afroamerykańskich korzeni. Teraz cała Ameryka jest w szoku – czarnoskóra działaczka broniąca praw mniejszości okazała się być… biała.
Wesprzyj nas już teraz!
Matka Rachel Dolezal, która od lat nie utrzymuje kontaktów z córką twierdzi, że ich przodkowie pochodzą z Czech, Szwecji i Niemiec. W drzewie genealogicznym rodziny odnaleźć można także rdzennych Amerykanów. Rachel miała zacząć udawać Murzynkę jeszcze w szkole – ze względu na kłopoty z rówieśnikami. Miała być jedną z niewielu białych Amerykanek w klasie.
Po studiach Rachel Dolezal osiągnęła jedną z bardziej znaczących pozycji w afroamerykańskiej społeczności Spokane. Tuż po zakończeniu studiów w 2002 roku Rachel Dolezal pozwała swoją uczelnię, zarzucając jej dyskryminację na tle rasowym. Według jej opinii Uniwersytet odmówił jej zatrudnienia z powodu kolory skóry. Jako nauczyciel akademicki zajmowała się dydaktyką afrykanistyki, w końcu zajęła stanowisko prezesa oddziału najbardziej wpływowej amerykańskiej organizacji antyrasistowskiej. Władze Spokane, gdzie Rachel jest członkiem komisji odwoławczej, sprawdzą, czy kobieta skłamała w złożonych dokumentach aplikacyjnych.
Źródło: news.nationalpost.com
MWł