W miniony weekend celem „ataków” stały się muzułmańskie świątynie w czterech hiszpańskich miastach. Muzułmanie są wstrząśnięci, podobnie wspierające ich lewicowo-liberalne środowiska, ponieważ, choć zdają się tego nie widzieć, wydarzenia te są ściśle powiązane z ubiegłotygodniowymi zamachami terrorystycznymi w Katalonii.
Hiszpańska policja poinformowała o czterech „atakach” przeprowadzonych na meczety. Ich celem były miejsca islamskiego kultu w Sewilli, Grenadzie, Tarragonie oraz Logrono.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wyglądały te ataki? Świadkowie relacjonują, że poza stosowaniem petard w miejscach protestu wznoszono również „ksenofobiczne okrzyki”. – Krzyczeli między innymi: „Wynoście się z Europy!”, „Terroryści”, „Finansuje ich Państwo Islamskie!” – powołuje się na relacje świadków telewizja TVE24 nazywając protestujących „skrajną prawicą”.
Dziennik „El Pais” wykonał szybki research i przekonywał o powiązaniach uczestników manifestacji z ruchem Hogar Social zrzeszającym „sympatyków hiszpańskiego neonazizmu”, zajmujących się na co dzień utrudnianiem życia nie-białym mieszkańcom Hiszpanii.
Społeczność muzułmańska jest przerażona i nie wie z czym łączyć niechęć żywioną do nich przez Hiszpanów. – Nigdy na terenie naszej świątyni nie dochodziło do takich zdarzeń, choć w przeszłości otrzymywaliśmy już telefoniczne pogróżki. Tym razem posunięto się dalej – stwierdził Malik Ruiz, przewodniczący meczetu w Grenadzie.
„Ataki” na muzułmańskie meczety to efekt przeprowadzonych przez muzułmanów zamachów terrorystycznych, które miały miejsce w ubiegłe czwartek i piątek. Zginęło wówczas czternaście osób, a ponad 120 zostało rannych. Hiszpańskiej policji udało się ująć czterech terrorystów natomiast pięciu zamachowców zostało zabitych. Wciąż poszukiwanych jest trzech członków grupy, w tym jej przywódca, muzułmański duchowny Abdelaki As-Satty.
Źródło: interia.pl
om