To miał być wielki program gospodarczy uwzględniający potencjał przemysłu obecnego na Śląsku, a wyszedł zlepek projektów już realizowanych lub zaplanowanych. W ocenie ekspertów, w rządowym programie rozwoju regionu brakuje nie tylko długofalowych rozwiązań, ale też pomysłu na rozwój czystych technologii węglowych, jak i samej infrastruktury, która mogłaby dać impuls do rozwoju.
Efekt był do przewidzenia, bo strona rządowa zamiast – tak jak uzgodniono ze stroną społeczną 17 stycznia br. w Katowicach – siąść do stołu wspólnie z przedstawicielami pracowników, pracodawców, samorządowców i ekspertami, postanowiła sama stworzyć dokument szumnie nazwany „Śląsk 2.0”. Dokument miał zawierać cały zestaw rozwiązań, które pozwoliłyby wykorzystać potencjał przemysłowy regionu i w przyszłości doprowadzić go do świetności. Śląsk miał się stać swego rodzaju gospodarczymi płucami Polski. Z programem nie wyszło. Podobnie zresztą jak z obiecanym planem ratowania górnictwa.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie ekspertów z Rady Społeczno–Gospodarczej przy Przewodniczącym Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność”, program „Śląsk 2.0” nie wnosi nic nowego. „Brakuje w nim skonkretyzowanych projektów dotyczących nowych technologii wykorzystania węgla jako ekologicznego paliwa oraz program nowych rozwiązań infrastrukturalnych kluczowych dla rozwoju regionu. Natomiast w odniesieniu do rozwoju gospodarczego i polityki zatrudnienia program nie zawiera żadnych rozwiązań uwzględniających specyfikę potrzeb regionu. Podkreślić należy, że Program nie uwzględnia kompleksowych rozwiązań dla przemysłu funkcjonującego na Śląsku”, czytamy w stanowisku Rady.
W ocenie ekspertów dokument właściwie nie zawiera żadnych rozwiązań o charakterze długofalowym i w zasadniczej części jest zestawieniem projektów już zaplanowanych lub realizowanych. To sprawia, że potrzebny jest nowy, kompletny program, tworzony na wzór zawartego przez 20 laty kontraktu.
– Trzeba tu przyjąć za swego rodzaju wzorzec „Kontrakt Regionalny dla Województwa Katowickiego” z 1995 roku. To nie może być dokument opracowany przez władze centralne i niejako narzucony Śląskowi. Ten program musi być opracowany w zespole, w skład którego obok przedstawicieli rządu wejdą też reprezentanci samorządu terytorialnego oraz partnerzy społeczni i gospodarczy. To powinien być wspólny program przedstawicieli różnych środowisk – zaznaczył prof. Jan Wojtyła z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach i przewodniczący Rady.
Zespół oceniający rządowy program, choć działa przy „S”, to zrzesza w swoich szeregach grono ekspertów związanych ze śląskimi uczelniami: technicznymi, ekonomicznymi, humanistycznymi i medycznymi, doskonale znającymi charakter regionu. W Radzie zasiadają też przedsiębiorcy z regionu oraz byli wojewodowie śląscy.
Marcin Austyn