Biskupi Słowacji nakazali wszystkim wiernym przyjmowanie Komunii świętej na rękę. Dzięki wysiłkowi wiernych udało się jednak nakłonić ich do zmiany decyzji i wydania zgody na przyjmowanie Ciała Chrystusa na język. O kulisach tej sprawy mówi portalowi PCh24.pl Martin Komar z Fundacji Slovakia Christiana.
W Kościele katolickim na Słowacji toczy się poważny spór o formę udzielania wiernym Komunii świętej. Przed epidemią Covid-19 temat nie było: Komunia była tylko na język, Konferencja Episkopatu wiele lat temu wykluczyła możliwość udzielania Ciała Chrystusa do ręki. Jednak pod wpływem paniki, jaka zapanowała wokół koronawirusa, sytuacja się zmieniła. Biskupi nakazali udzielanie Komunii na rękę – i zabronili normalnej formy jej przyjmowania.
Wesprzyj nas już teraz!
Wywołało to duże protesty wiernych katolików. O przywrócenie normalności postanowiła upomnieć się Fundacja Slovakia Christiana. Na portalu Reaguj.sk stworzyła petycję, w której poproszono biskupów o umożliwienie przyjmowania Komunii świętej na język.
Z sukcesem – Episkopat wydał stosowną adnotację i słowaccy katolicy ponownie mogą przyjmować Ciało Chrystusa we właściwy i godny sposób.
***
O kulisach tej akcji, a także o przyszłości przyjmowania Komunii świętej na Słowacji, opowiada Martin Komar z Fundacji Slovakia Christiana w rozmowie z Pawłem Chmielewskim, PCh24.pl.
Jak to się stało, że na Słowacji zakazano przyjmowanie Komunii świętej na język?
Kryzys koronawirusa pokazał, że po stronie niektórych wiernych i wśród „nadgorliwych” księży są tendencje, by wykorzystać obecną sytuację do wprowadzania różnych modernistycznych rozwiązań. Jednym z nich jest Komunia święta na rękę. Na Słowacji nie było dotąd takiej formy przyjmowania Ciała Chrystusa, biskupi zadecydowali o tym około 20 lat temu. Niestety, wskutek kryzysu koronawirusa Państwo Słowackie wydało decyzję, że teraz można przyjmować Komunię tylko i wyłącznie na rękę. Episkopat się tej decyzji podporządkował.
Dlaczego Fundacja Slovakia Christiana postanowiła zareagować?
Mieliśmy wiele głosów ze strony wiernych, ale także od księży, szczególnie tych związanych ze środowiskiem Tradycji. Zmotywowali nas do napisania petycji, a właściwie „Synowskiej prośby do biskupów o nieudzielanie Eucharystii tylko i wyłącznie do rąk”. Wiele wskazywało bowiem na to, że praktyka udzielania Komunii na rękę nie będzie tymczasowa, ale – jako możliwość – zostanie już na zawsze. Owszem, przywrócona będzie Komunia na język, ale zostanie tęż na rękę, bo przecież to się już ustaliło, niektórzy chcą tak przyjmować…
I petycja rzeczywiście odniosła niemały sukces: zgody na Komunię na rękę wprawdzie nie cofnięto, ale wprowadzono możliwość wyboru. Jak udało się to osiągnąć?
Wiadomość o petycji dotarła do przewodniczącego Episkopatu, ks. abp. Stanisława Zwoleńskiego. Petycję zauważyły też media głównego nurtu, słowackie odpowiedniki polskiego TVN. Arcybiskup wystąpił w telewizyjnym wywiadzie, utrzymanym w bardzo alarmistycznym tonie. Redaktor prowadzący program mówił, że taka petycja jest zaskakująca, bo przecież nie jest zwyczajem, by w Kościele rzeczy działy się za sprawą takich demokratycznych narzędzi. Redaktor skierował do arcybiskupa pytanie, jak odnosi się do tego, że petycje podpisało już ponad 25 tys. wiernych. Wprawdzie petycji nie podpisało tylu wiernych, doszło tu do dość interesującej pomyłki. Naszą petycję w rzeczywistości podpisało w tej chwili niemal 3 tys. osób. To jest relatywnie dużo, albowiem na Słowacji jest tylko 5,5 mln mieszkańców.
Redaktor prowadzący rozmowę z księdzem arcybiskupem pomylił się i podał liczbę – 25 tysięcy podpisów! Arcybiskup był w szoku i podkreślił, że ludzie mają szacunek do Najświętszego Ciała Chrystusa. O czym świadczą również podpisy pod tą petycją, jako wyraz szacunku, ale ostatecznie wezwał, by przyjmować Komunię na rękę. Jednak właśnie w wyniku petycji jasno i wyraźnie zostało zakomunikowane przez rzecznika prasowego Episkopatu, że wierny – jeżeli sumienie nie pozwala mu na to, by przyjmować Ciało Pańskie na rękę – ma również możliwość przyjmowania Komunii na język.
Jak wobec tej sytuacji zachowują się słowaccy księża, jak przyjęli pierwotne wytyczne Episkopatu, zabraniające Komunii na język?
Mamy głosy, że kapłani nawet krzykiem zmuszają wiernych do przyjmowania Komunii na rękę. To straszne dla katolików, którzy całe życie przyjmują Komunię na język! Doszło nawet do tego, że ksiądz w Bratysławie odmówił mężczyźnie Komunii w ogóle, uznając, że jest heretykiem, że jest poza Kościołem, bo nie chce podporządkować się decyzji Episkopatu w sprawie Komunii na rękę. Dochodziło zatem do tak strasznych rzeczy. W archidiecezji bratysławskiej została wpowadzona instrukcja mówiąca, że jeżeli wierny nie chce przyjmowac Komunii na rękę, to ksiądz jest zobowiązany udzielić mu sakramentu po Mszy, ale dopiero po tym, jak wygłosi krótką katechezę o przyjmowaniu Komunii na rękę.
Z drugiej strony wiemy o niemałej liczbie księży, którzy mają problem w sumieniu z udzielaniem Komunii do rąk i albo całkowicie tego wiernym odmawiaja lub szukają takiego rozwiązania, by jak najlepiej uchronić Eucharystię przed profanacją. Udzielają Komunii np. na patenę, z której osoba świecka przyjmuje Ciało Pana trzema palcami, które następnie oczyszcza w wodzie. Oczywiście, są także osoby świeckie, które podróżują do innych parafii, o których wiadomo, że ksiądz nie wymaga przyjmowania Chrystusa wyłącznie do rąk.
A czy był na Słowacji jakiś biskup, który zdystansował się od tych wytycznych Konferencji Episkopatu?
Naszą synowską prośbę do biskupów podpisał tylko jeden biskup, emerytowany arcybiskup Trnawy, JE Ján Sokol, gorliwy czciciel Matki Bożej, wielka postać Kościoła na Słowacji. Biskup, który od trzydziestu lat jest celem nagonki liberalnych mediów, które traktują go jak największe zło w słowackim Kościele.
Czy istnieje obawa, że nieobecna dotąd na Słowacji praktyka Komunii na rękę teraz nie tylko pozostanie, ale będzie się też upowszechniać?
Tak, właśnie tak. Praktyka podawania Komunii świętej jest już u księży jezuitów, szczególnie w Bratysławie, gdzie jest dość liberalne środowisko. Mam nadzieję, że już po kryzysie związanym z pandemią, dzięki petycji wprowadzenie tej praktyki będzie trudiejsze. Tam bowiem, gdzie ta praktyka była wprowadzona na stale, dochodziło do obniżenia szacunku wobec Ciała Pańskiego.
A jak ocenia Pan zachowanie biskupów słowackich wobec koronakryzusu w ogóle? W Polsce było wiele głosów, że zbyt szybko poddano się rządowym wytycznym, że za mocno ograniczono wiernym udział w Eucharystii. Na Słowacji Mszy publicznej przecież w ogóle zakazano. Dlaczego?
W ostatnich latach konferencja episkopatu i rządy państwa słowackiego starają się o spokojne i przyjazne relacje między kościołem a państwem. To jest z jednej strony oczywiście pozytywne, albowiem Episkopat i rząd się nie kłócą, z drugiej strony są takie sytuacje, kiedy poglądy na pewne problemy mogą się poważnie różnić i wtedy oczekiwalibyśmy szukania rozwiązań, które będą jednak mniej kompromisowe z punktu widzenia rządu.
Problem polega też na tym, że były niewierzący premier Słowacji oceniał uczestnictwo w nabożenstwach tylko jako pewną tradycję, która w takich poważnych czasach musi ustąpić. To jest dla mnie bardzo niepokajace. Niestety, po wyborach i z nowym premierem katolikiem sytuacja się nie poprawiła.
Wolałbym, żeby Kościół na Słowacji w czasie pandemii zrobił tak, jak w Kościol w Polsce: ograniczył liczbę wiernych w kościołach, ale pozostawił je otwarte, umożliwiając obecność na Mszy świętej ograniczonej liczbie wiernych. Tak na Słowacji dzieje się dopiero teraz. Są jednak także piękne działania w trakcie tego kryzysu. Arcybiskup Trnavy, JE Ján Orosch wystawia codziennie przez okno Najświętszy Sakrament do adoracji. I robi to już ponad dwa miesiące, w wyniku czego pod oknem do modlitwy wraz z biskupem gromadzi się kilku wiernych. Niektórzy hierarchowie szukali możliwości ku temu, by być dostępnymi dla swoich wiernych, na przykład w konfesjonale. Kaplani w parafiach udzielali parafionom błogosławieństwa monstrancją, uruchamiali profile w sieciach społecznościowych, gdzie transmitowali Msze święte lub wspólne modlitwy.
Dziękuję za rozmowę. Szczęść Boże!