Jak ujawnia „Wprost”, marszałek Sejmu Radosław Sikorski pobrał dziesiątki tysięcy złotych zwrotu kosztów za używanie prywatnego auta do celów służbowych. Tygodnik zauważa, że zgodnie z rozliczeniami przedstawionymi przez Sikorskiego wynika, że marszałek w celach służbowych i własnym autem w ciągu pięciu lat przemierzył dystans odpowiadający dwóm okrążeniom kuli ziemskiej!
„W 2009 r. z kasy Sejmu pobrał 1245 zł, ale już rok później kwota urosła do ponad 21 tys. zł. W 2011 r. było już 26,5 tys. zł, w 2012 r. pobrał 19,1 tys. zł. W zeszłym roku wyszło skromniej, bo niecałe 10 tys. zł. Łatwo wyliczyć, że w owym 2011 r. Radosław Sikorski przejechał swoim samochodem w celach służbowych… 32 tys. km! Wynik imponujący jak na osobę, która większość czasu spędza w Warszawie pod opieką BOR lub w delegacjach zagranicznych” – czytamy we „Wprost”. Poseł Za każdy przejechany kilometr własnym samochodem poseł dostaje z Sejmu 83 groszy.
Wesprzyj nas już teraz!
Sikorski musiałby – zgodnie z wyliczeniami tygodnika – w każdy weekend przejeżdżać prawie 600 km i w każde święto 300 km. „Wyliczyliśmy, że musiałby w każdy weekend przejeżdżać prawie 600 km i w każde święto 300 km. W celach służbowych i własnym autem Sikorski w ciągu pięciu lat przemierzył dystans odpowiadający dwóm okrążeniom kuli ziemskiej! Tak przynajmniej wynika z jego rozliczeń. To ciekawe, bo Sikorski nawet w dworze Chobielin bywa obsługiwany przez BOR, czego dowiodły zdjęcia z funkcjonariuszami dowożącymi mu tam pizzę” – pisze „Wprost”.
Źródło: „Wprost”
luk