Maryja kocha wszystkich ludzi, ale szczególniejszą miłością obdarza tych, co Jej się poświęcili, co w Niej całą ufność i nadzieję swoją założyli! Tacy są drogimi kamieniami w koronie tej Królowej, tacy są najbliżsi serca Jej macierzyńskiego, które szczególniejszą dla nich bije miłością; są to ci, o których mówi: Ja miłuję tych, którzy mnie miłują – jakoby mówiła: Kocham wszystkich, ale szczególniej miłuję tych, co mnie kochają!
Jeśli pragnie Ona miłości naszej, to dlatego, aby nam okazać całą hojność swoją. „Maryja – mówi Św. Bonawentura – szuka takich, którzy z uszanowaniem i miłością Jej szukają; tych miłuje, tych utrzymuje, tych za dzieci swoje uważa.“ Jeśli Maryja pragnie serca naszego, to dlatego, aby w nie złożyć wszystkie skarby serca swojego, i dlatego to odzywa się do nas w Księgach Przypowieści: Daj mi, synu mój, serce twoje.
Jeśli więc chcemy kochać Maryję, weźmie nas Ona pod swą szczególniejszą opiekę. A pod Jej zostając puklerzem, czegóż lękać się mamy? Jeśli opieka wielkiego i potężnego człowieka wiele dla nas uczynić może, i bardzo o nią się dobijamy, czegóż nie uczyni opieka Tej, przed którą drżą piekła i ludzie zginają kolana? Nie bójmy się żywiołów, bo one Jej słuchać muszą; nie lękajmy się śmierci, bo Maryja w tej ostatniej chwili stać przy nas będzie!
A jednak my tak możnej opieki nieraz dobrowolnie pozbawić się chcemy! Wydajemy, wysilamy serca nasze, aby pozyskać miłość u tych, którzy nieraz mało o to dbają a najcięższe prace, najboleśniejsze ofiary nasze ledwie spojrzeniem albo słówkiem wynagradzają, a może i szydzą, śmieją się z naszego wytężenia, jeśli zaś chcą nas wynagrodzić, czymże nagrodzą?
Wesprzyj nas już teraz!
Pewien umierający dworzanin Karola V, prosił go, aby mu choć o jedną godzinkę życie przedłużył. Cesarz odpowiedział: „Wszystko, co chcesz, uczynię tobie, ale to, o co prosisz, przechodzi potęgę moją.“ A chory westchnąwszy odrzekł: „Biada mi, żem zapomniał, o Bogu, a całe życie moje poświęcił tobie, który ani jednej godzinki życia dać mi nie możesz!“ – Pamiętajmy, abyśmy i my w godzinie śmierci tak mówić nie potrzebowali! Biada nam, gdy zapomniawszy o Maryi przeżyliśmy życie nasze! Teraz cóż świat nam da za to, żeśmy mu tak wiernie służyli?
Ach! nie czekajmy, nie czekajmy tej spóźnionej chwili, lecz teraz, póki czas, wołajmy: O, Maryjo, Matko moja! żyłem długo bez Ciebie, jeśli to życiem nazwać można, gdy serce Ciebie nie kocha; ale od tej chwili chcę żyć dla Ciebie, chcę żyć w Tobie, chcę wysłużyć u Ciebie tę łaskę, abyś była opieką moją w życiu, pociechą i ratunkiem w śmierci, weselem i miłością moją w Niebie! Amen.
Ks. Karola Antoniewicza, Kazanie o Matce Boskiej oraz nauki majowe, Warszawa 1905, s. 142-144.