Pan Jezus wielokrotnie odsyłał do Męki jako do momentu rozstrzygającego Jego misję. Śmierci Zbawiciela na krzyżu towarzyszą wielkie znaki: mrok ogarniający ziemię, pękające skały, umarli powstający z grobów, zasłona świątyni rozdarta na pół. O ich znaczeniu mówił w PCh24 TV dr Paweł Milcarek.
Pierwszym ze znaków jest mrok, który ogarnął ziemię od godziny szóstej do dziewiątej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Czasami zdaje się nam to narzucać taką astronomiczną rzeczywistość zaciemnienia słońca, ale to raczej nie o to chodzi. Gdybyśmy weszli w wyrażenia w tekście oryginalnym, to chodziłoby raczej o to, że słońce straciło swoją moc, przestało uderzać z tym samym światłem – powiedział dr Milcarek.
– W historii egzegezy bibliści będący zarazem uczonymi astronomami próbowali dać wyjaśnienie jakiejś bazy naturalnej tego zjawiska; zastanawiali się na przykład, czy obniżyła się temperatura słońca. Inni wskazywali na sirocco [suchy i gorący wiatr przynoszący ze sobą tumany pyłu – red.]. Nie musimy się jednak wdawać w te kwestie przyrodnicze – dodał.
– To jest wspólny głos ewangelistów. Opisuje rzeczywistość, która nie tylko jest jakimś ogólnym znakiem, jest potem związana z konkretnymi zachowaniami ludzi. Niezależnie od tego, skąd wziął się ten mrok, był niewątpliwie dla ludzi znajdujących się tam na miejscu znakiem przejmującym. Na przykład zachowanie setnika albo, w innej wersji, w ogóle żołnierzy. To moment, w którym zdają sobie sprawę, że zabito kogoś, kto nie był zwykłym człowiekiem – wskazał gość red. Pawła Chmielewskiego.
– Dzieje się coś, co jest gwałtem na całej konstrukcji stworzenia. Nagle ludzie zabijają Boga. Jest to sposób, w który Syn Boży staje się naszym Odkupicielem, realizowany jest plan Boży, ale sprawcy tej zbrodni o tym nie wiedzą. Są albo sprawcami, albo ludźmi wplątanymi w mord na Tym, kto jest Stwórcą całego porządku stworzenia. Zakłócenia przyrodnicze są zatem sygnałem wywrócenia całego porządku. To sens duchowy, który miał poruszyć i który rzeczywiście poruszył ludzi, o czym Ewangelia wspomina – podkreślił.
Podobnie jest z trzęsieniem ziemi, o jakim piszą Ewangeliści. Jak zaznaczył dr Paweł Milcarek, Bóg jest przecież stwórcą świata, posiada więc władzę nad przyrodą. Stąd takie znaki nie powinny nas dziwić, nie są przecież elementami jakiejś niebywałej interwencji Bożej, ale wyrazem Jego panowania nad przyrodą. W przypadku wstrząsów ziemi, jak wskazał rozmówca PCh24 TV, nie mamy trudności z wyobrażeniem sobie, jak mogło to tego dojść, także gdy idzie o tę warstwę naturalną, którą Bóg się mógł tu posłużyć.
Bardzo bogatym w treści teologiczne znakiem jest rozdarcie zasłony świątynnej na pół.
– Ewangeliści mówią bardzo precyzyjnie o zasłonie świątynnej. Nie chodzi im zatem o jakąś kotarę w znaczeniu symbolicznym, ale konkretnie o tę zasłonę, która oddzielała Święte Świętych od reszty świątyni. Zerwana została przestrzeń tajemnicy między miejscem kultu a pozostałą częścią świątyni. Sens tego znaku jest od razu teologiczny – podkreślił redaktor „Christianitas”. – W jakimś sensie jest sygnałem początku końca świątyni Jerozolimskiej, końca od środka, od wnętrza. Ona kiedyś zostanie historycznie zniszczona przez Rzymian, ale zanim dokona się ta katastrofa w wymiarze ludzkim, to dzieje się to, co w wymiarze materialnym jest niewielkie – wskazał. Jak podkreślił, ta kotara w świątyni była potężna, porównywalna z kurtyną w teatrze. Żeby ją odświeżyć, trzeba było dwudziestu lub dwudziestu kilku osób zdolnych do udźwignięcia tego ciężaru.
– Sens tego konkretnego wydarzenia jest potężny, co chrześcijanie widzą dostrzegają poczynając od listu do Hebrajczyków, który o tym wspomina w kontekście zakończenia kultu Starego Testamentu. Cała tradycja chrześcijańska widzi w tym dwa akcenty: po pierwsze koniec ery świątyni. Zanim zostanie zniszczona kamienna świątynia, to ginie sens jej istnienia, nie ma już w tym miejscu prawdziwego kultu. Dodatkowy sens duchowy, mianowicie nowy kult, który już się odbywa w Chrystusie, nie jest kultem za kotarą, ukrytego misterium. Ten kult pozostaje tajemnicą, ale nie dlatego, że jest przed nami ukrywany – powiedział dr Milcarek.
Dwojaki sens można z kolei widzieć w powstawaniu umarłych z grobów.
– To jest znak przysparzający komentatorom najwięcej trudności. Mówi o nim tylko jeden z Ewangelistów. Jeden Ewangelista – to nie jest mało, ale to oznacza, że tak nieprawdopodobnie poruszający znak nie zatrzymał innych Ewangelistów – i to jest pierwsza trudność – powiedział dr Milcarek. – Z drugiej strony, jest to na tyle „trudny” znak, żeby ktoś miał go sobie tak opisać, gdyby nie miał podstaw – wskazał. Jak podkreślił, później chrześcijanie chętnie odwoływali się do tego znaku, uważając go za mocny argument na rzecz prawdziwości Ewangelii w dyskusjach z niewierzącymi.
Dr Milcarek zauważył, że trudno byłoby interpretować owo powstawanie z grobów jako „trwałe” wskrzeszenie, co wskazywałoby już na zmartwychwstanie. Przecież to Chrystus jest pierwszym zmartwychwstałym. Mówi się dlatego raczej o wskrzeszeniu w takim sensie, jak wskrzeszenie Łazarza. Łazarz nie został wskrzeszony do nowego życia, tylko został przywrócony do życia, które prowadził. Ewangelista pisze dalej, że owi „wskrzeszeni” weszli do Miasta Świętego, co jest wyrażeniem bardziej teologicznym niż geograficznym. – Dlatego część komentatorów widziała w tym sens wskazania granicy. Od tego momentu w świat zmarłych wszedł Chrystus i Chrystus, który zmartwychwstanie, naruszył granicę między światem zmarłych i żywych. Ta granica nie jest już jak Styks, rzeką, która odbiera życie na zawsze – stwierdził.
– To wyrażenie „Miasto Święte” może raczej odsyłać nas do eschatologii, do Jeruzalem Niebieskiego, które nastąpi u końca czasów – powiedział dr Milcarek. Oba sensy mogą ze sobą współistnieć: zarówno opisanie wskrzeszenia jak i sens teologiczny dotyczący rzeczywistości zmartwychwstania.
Więcej w nagraniu – kliknij TUTAJ
Ciemność, trzęsienie ziemi… Oto znaki, które towarzyszyły śmierci Chrystusa
Źródło: PCh24 TV
Pach