Obserwowany przez ostatnie dwie dekady chiński wzrost gospodarczy zadziwił świat swoją dynamiką, ale też poddał w wątpliwość panujący obecnie na świecie układ sił. Część owoców wzrostu przeznaczana jest na zbrojenia, w tym na spektakularny rozwój sił morskich, określanych w literaturze anglojęzycznej skrótem PLAN (People’s Liberation Army Navy).
Wesprzyj nas już teraz!
Obserwowany przez ostatnie dwie dekady chiński wzrost gospodarczy zadziwił świat swoją dynamiką, ale też poddał w wątpliwość panujący obecnie na świecie układ sił. Chiny są obecnie postrzegane jako potencjalny rywal (przynajmniej w regionie Azji Południowo-Wschodniej) borykających się z kryzysem Stanów Zjednoczonych. Rosnąca potęga Państwa Środka wywołuje spekulacje co do nowego podziału azjatyckich stref wpływów, zwłaszcza że część owoców chińskiego wzrostu gospodarczego przeznaczana jest na zbrojenia, w tym na spektakularny rozwój sił morskich, określanych w literaturze anglojęzycznej skrótem PLAN (People’s Liberation Army Navy).
W okresie rządów Mao Zedonga PLAN był typową flotą przybrzeżną, liczną, acz przestarzałą i opartą na doktrynie „morskiej wojny ludowej”, nieprzydatnej w nowoczesnej wojnie. Śmierć Mao spowodowała nie tylko odejście od katastrofalnych pomysłów w rodzaju „Wielkiego Skoku” czy „rewolucji kulturalnej”, czy przejścia do gospodarki kapitalistycznej. Deng Xiaoping, architekt zmian, które wprowadziły Chiny na drogę ku realnej potędze, wezwał również do budowy nowoczesnej i silnej marynarki wojennej, Efekty tego apelu możemy obserwować już dzisiaj. Głównym celem PLAN jest zbudowanie do roku 2040 prawdziwie oceanicznej floty, mającej być jedną z głównych potęg morskich. Plan ten jest konsekwentnie wcielany w życie.
Modernizacja floty skupia się na kilku elementach. Chiny nie szczędzą wysiłku (ani pieniędzy) aby wyposażyć ją w kilka lotniskowców. W tym celu zakupiły od Rosji dwa okręty lotnicze klasy Kijów, oficjalnie z zamiarem przeznaczenia je na pływające hotele i kasyna. Chodziło także o zbadanie ich rozwiązań konstrukcyjnych. Chińczycy nabyli również (tym razem od Ukrainy) nieukończony lotniskowiec Wariag, który obecnie (jako Shi Lang) rozpoczął próby morskie już pod nową flagą. Dynamicznej rozbudowie ulega również flota podwodna. Przestarzałe atomowe okręty podwodne klasy Han i Xia odchodzą do lamusa, w ich miejsce pojawiają się nowoczesne okręty klasy Jin, zdolne do przenoszenia rakiet z głowicami nuklearnymi. Do tego dochodzi wycofanie przestarzałych modeli konwencjonalnych okrętów podwodnych, które są zastępowane przez nowoczesne jednostki produkcji rosyjskiej oraz rodzimego przemysłu stoczniowego, chociaż tym przypadku pojawiają się głosy, że Chińczycy skopiowali m.in. rozwiązania francuskie.
Równie duże zmiany przechodzi flota nawodna. W skład PLAN wchodzi coraz więcej niszczycieli rakietowych wyposażonych w nowoczesne systemy radarowe i rakietowe, np. klasy Lyugang II. Do tego dochodzą nowoczesne projekty fregat (Jiangkai II) i liczne, acz silnie uzbrojone, mniejsze okręty. Intensywnie rozbudowywana jest także flota desantowa, w skład której mają również wejść duże jednostki, podobne do słynnych już francuskich Mistrali. Dodatkowym elementem są badania nad rakietami zdolnymi do niszczenia potencjalnie najgroźniejszego przeciwnika PLAN – lotniskowców amerykańskiej US Navy.
Powyższe kroki budzą niepokój w stolicach krajów położonych nie tylko w sąsiedztwie Chin. Warto podkreślić, że Chiny roszczą sobie prawa m.in. do Wysp Spratly, Wysp Paracelskich oraz Wysp Senkaku. Silna flota wojenna może być ważkim argumentem w sporze o te niewielkie wysepki, w pobliżu których znajdują się bogate łowiska oraz złoża surowców energetycznych. Dodatkowo, jednym z głównych celów chińskiej polityki jest powrót „zbuntowanej republiki”, czyli Tajwanu, na łono kontynentalnej macierzy. Dopóki PLAN nie będzie zdolna do morskiej blokady Tajwanu, Chiny nie mogą stosować skutecznego szantażu militarnego wobec tej wyspy. Dodatkowo, potężna flota oceaniczna nie wydaje się być tylko narzędziem do skutecznego uprawiania polityki zagranicznej. Ma także być potwierdzeniem mocarstwowego statusu państwa.
Rozbudowa PLAN budzi zaniepokojenie m.in. Indii (rywalizacja o wpływy w basenie Oceanu Indyjskiego), Japonii (spór o Wyspy Senkaku), Tajwanu, Korei Południowej, Wietnamu, Filipin oraz Waszyngtonu (obawa o naruszenie amerykańskich interesów w regionie). Z drugiej strony warto podkreślić, że obecnie Chiny nie mogą jeszcze pokusić się o narzucenie swej morskiej dominacji w regionie. Zdobycie przewagi nad Flotą Pacyfiku USA wciąż znajduje się poza zasięgiem PLAN. Dodatkowo, wymienione powyżej państwa również intensywnie modernizują swoje floty wojenne, a flota japońska uważana jest za nowoczesnego i potencjalnie groźnego przeciwnika. Wystarczy powiedzieć, że Japońskie Siły Samoobrony dysponują technologią zdolną do niszczenia satelitów przeciwnika. Również flota Korei Południowej jest nowoczesna. Indie także nie zasypiają gruszek w popiele, poddając swe siły morskie intensywnej modernizacji i rozbudowie, w tym o lotniskowce i okręty podwodne z napędem atomowym. Można stwierdzić, że w regionie Dalekiego Wschodu mamy obecnie do czynienia z morskim wyścigiem zbrojeń.
Wybuch konfliktu zbrojnego w regionie wydaje się obecnie mało prawdopodobny, acz niewykluczone są drobne incydenty zbrojne, zwłaszcza w wymienionych spornych regionach. Państwo Środka konsekwentnie dąży jednak do zbudowania floty oceanicznej z prawdziwego zdarzenia, która ma być elementem ugruntowania pozycji Chin jako prawdziwego mocarstwa, nie tylko o charakterze regionalnym. Z drugiej strony kraje regionu mogą zjednoczyć swe potencjały przeciwko Chinom, licząc przy tym na wsparcie Waszyngtonu, który wciąż jest największą potęgą morską świata. W regionie trwa gra, w której pojęcia „strefy wpływów”, „interesy”, „siła zbrojna”, „szantaż militarny” czy „dominacja” nie tracą na znaczeniu. Warto pamiętać o tym fakcie także na naszym europejskim (oraz polskim) podwórku.
Łukasz Stach