Władze bankrutującej Wenezueli robią co tylko mogą, by zachować twarz przed społeczeństwem. Naród niezadowolony z kolejnych nieskutecznych reform już ledwie w 20 proc. popiera rządzących rewolucjonistów. Ci zaś nadal brną w tani populizm. Tym razem stracili na tym prywatni dystrybutorzy zabawek.
Zbliżające się święta Bożego Narodzenia w silnie katolickiej (blisko 80 proc. społeczeństwa) Wenezueli mogą mieć bardzo ubogie oblicze. Wszystko za sprawą załamania gospodarczego kraju rządzonego od kilkunastu lat przez socjalistów.
Wesprzyj nas już teraz!
ZOBACZ WIĘCEJ: Wenezuela – jak socjalizm zmienił raj w piekło
Koledzy nieżyjącego już Hugo Chaveza wpadli niedawno na kolejny „genialny” pomysł. Postanowili uderzyć w „spekulantów” handlujących zabawkami dla dzieci. Odebrana im własność posłuży jako… państwowe prezenty dla najmłodszych.
Kolejny socjalistyczny atak na prywatną własność został dokonany mocą Urzędu ds. kontroli cen. Już sama nazwa instytucji wskazuje na jego skrajnie lewicowe oblicze. Biurokraci zdecydowali o zarekwirowaniu 4 milionów zabawek z trzech największych magazynów prywatnego dystrybutora, firmy Kreisel.
Dyrektor urzędu William Contreras przekonuje, że firma w sprawozdaniach zaniżała ilość posiadanego asortymentu. Celem była późniejsza sprzedaż zabawek po wyższych cenach. Dwaj dyrektorzy wykonawczy sieci Kreisel zostali aresztowani pod typowo socjalistycznym zarzutem: spekulacji i zmowy cenowej.
Jednocześnie Contreras, wysoki państwowy biurokrata, zapewnił, że zabawki zostaną „sprawiedliwie rozdzielone” i trafią do najbiedniejszych dzieci. Socjalistyczna administracja będzie mogła chwalić się swoją dobrodusznością. Szkoda tylko, że kosztem prywatnego przedsiębiorstwa.
Źródło:bankier.pl
MWł