Francuski prezydent przedstawił typowy dla lewicy pomysł na reaktywację gospodarki. Zapowiada nowe podatki, subsydia i regulacje. Efekty mogą być dramatyczne.
François Hollande nie urzęduje jeszcze nawet trzech miesięcy, a prezydenckie pomysły reanimowania francuskiej gospodarki podatkami, subsydiami i regulacjami już zmierzają w przewidywalnym kierunku. Bezrobocie przekracza obecnie 10 proc., a wielka motoryzacyjna firma Peugeot w zeszłym miesiącu dołączyła do szeregu firm planujących masowe zwolnienia we Francji, tłumacząc się wysokimi kosztami pracy i ostrą konkurencją z Korei Południowej. Restrykcje nałożone na import koreańskich aut zrobią być może wrażenie na związkowcach Peugeota, ale nie pomogą francuskiej gospodarce – pisze „Rzeczpospolita”.
Wesprzyj nas już teraz!
Francuski prezydent, jeszcze kilka miesięcy temu pełniący funkcję pierwszego sekretarza francuskiej partii socjalistycznej, znalazł pomysł na ocalenie miejsc pracy: protekcjonizm. Komisja Europejska potwierdziła przedwczoraj, że „otrzymała pismo od władz francuskich, domagających się wprowadzenia środków nadzoru nad importem aut z Korei Południowej”, które jest obecnie „uważnie analizowane”.
Jeśli Bruksela i inne rządy unijne wyrażą na to zgodę, europejscy importerzy samochodów będą musieli wystarać się o szczegółowe informacje rynkowe od władz poszczególnych krajów przed sprowadzeniem jakiegokolwiek auta z Korei. A przecież UE zaczęła odstępować w zeszłym roku od taryf importowych i innych ceł na auta koreańskie.
Wiele koreańskich aut jest w tej chwili produkowanych w Europie. Hyundai, mający największy udział w europejskim rynku spośród koreańskich marek, pobił swój rekord sprzedaży na starym kontynencie w kwietniu, przy czym 61,4 proc. sprzedanych wówczas modeli powstało w Czechach, gdzie średnie koszty pracy wynoszą 10,5 euro za godzinę – w porównaniu z 34,2 euro we Francji. Hollande może zdołać poskromić koreańską konkurencję. Jednak narzucenie restrykcji na samochody produkowane w Czechach będzie o wiele trudniejsze dzięki unijnym regułom jednolitego rynku.
Socjaliści nie dostrzegają, że by łatwiej pomóc francuskim robotnikom zakładów motoryzacyjnych w konkurowaniu z resztą świata, wystarczyłoby obniżyć podatki od płac i dochodów, które stanowią około połowy przeciętnych kosztów pracy. Zamiast tego podnosi zarówno opodatkowanie płac, jak i wynagrodzenie minimalne.
Źródło: „Rzeczpospolita”
kra