18 sierpnia 2021

Somalia pójdzie drogą Afganistanu? Tego obawiają się służby wywiadowcze

(AMISOM Public Information, CC0, via Wikimedia Commons)

Szybkie przejęcie Afganistanu przez talibów zaniepokoiło służby wywiadowcze w Somalii. Obawiają się one, że organizacje terrorystyczne takie jak al-Shabab, zachęcone sukcesem bojowników islamistycznych w Afganistanie, spróbują przejąć władzę w kraju, gdy siły międzynarodowe wycofają się. Miejscowy rząd nie poradzi sobie z utrzymaniem bezpieczeństwa i świat może zobaczyć powtórkę tego, co wydarzyło się w południowoazjatyckim kraju.

Były urzędnik somalijskiego wywiadu Abdulsalam Gulaid wskazuje, że siły rządowe powinny być w stanie same radzić sobie z wyzwaniami, przed którymi stoją w kraju. Powinny zakończyć swoją nadmierną zależność od wojsk międzynarodowych, wypracowując własny model radzenia sobie z wyzwaniami wewnętrznymi i zewnętrznymi.

Przemawiając w poniedziałek, dzień po tym, jak media sympatyzujące z al-Shabab w Somalii świętowały upadek rządu Afganistanu przez talibów, Gulaid stwierdził, że chociaż al-Shabab nie jest tak silna jak talibowie, to nie ma wątpliwości, że nic nie powstrzyma bojowników, jeśli wybiorą drogę afgańskich mudżahedinów.

Wesprzyj nas już teraz!

Od kwietnia lokalne Somalijskie Siły Zbrojne przejęły wiodącą rolę w prowadzeniu operacji bojowych. To następstwo zatwierdzenia Somalijskiego Planu Transformacji przez rząd i misję Unii Afrykańskiej w Somalii – AMISOM.

Plan przewiduje stopniowe przekazywanie przez AMISOM obowiązków w zakresie bezpieczeństwa somalijskim agencjom. Siły międzynarodowe zgodnie z planem podpisanym w 2018 r. redukują swoją obecność w Somalii.

Wedłg rządu, lokalne siły bezpieczeństwa miały zabić w zeszłym miesiącu ponad 250 bojowników islamistycznej organizacji al-Shabab.

Doradca prezydenta Somalii ds. bezpieczeństwa Abdi Said Ali uważa, że nie ma co porównywać sytuacji bezpieczeństwa w Mogadiszu do Kabulu, czy też somalijskiego wojska z siłami afgańskimi.

Jego zdaniem, al-Shabab i talibowie to nie to samo, niezależnie od przekonań ich łączących. Siły bezpieczeństwa mają obecnie kontrolować większość kraju przy wsparciu sił pokojowych AMISOM.

Po sporych sukcesach w 2011 r. al-Shabab została wypchnięta z Mogadiszu, chociaż wciąż jest niebezpieczna. Grupa nadal przeprowadza zamachy bombowe i ataki typu hit-and-run. Islamiści zagrozili, że ​​zakłócą wybory, próbując zniechęcić delegatów plemiennych, aby nie brali udziału w nich.

Amerykanie od połowy lipca br. zintensyfikowali ataki na bojowników al-Shabab. Od 21 lipca przeprowadzili szereg nalotów i ataków dronowych. Wcześniej, prezydent Donald Trump podjął decyzję o wycofaniu Amerykanów z Somalii.

Mimo, że al-Shabab jest słabsze niż kiedyś, armia somalijska kontynuuje liczne operacje przeciwko grupie, będącej odgałęzieniem al-Kaidy. Wraz z nalotami administracja Bidena poinformowała, że ​​wyśle ​​do Kenii komandosów, by pomóc w walce z filią al-Kaidy.

W Somalii Amerykanie są przynajmniej od 1992 r., to jest od czasu, gdy kraj pogrążył się w chaosie po upadku rządów Siada Barre’a w 1991 r. W 2006 r. spośród walczących koterii wyłoniła się silna grupa islamistyczna al-Shabab, zagrażając także krajom sąsiednim. Waszyngton uznał ją za organizację terrorystyczną w 2008 r. i wszczął kampanię wojskową. Wspierana przez Amerykanów i Unię Afrykańską interwencja Etiopii w 2006 r. na prośbę somalijskiego rządu pomogła odepchnąć al-Shabab od stolicy Somalii. Ale interwencja zagraniczna jeszcze bardziej zradykalizowała islamistów, którzy wypowiedzieli wojnę nie tylko Ameryce, lecz także Etiopii. W ostatnich latach przeprowadzili przerażające zamachy terrorystyczne.

Ekipa Bidena zdecydowała się przedłużyć swoją obecność w Somalii, powołując się na zezwolenie z 2001 r. na użycie siły wojskowej przeciwko grupom terrorystycznym, które zaatakowały Stany Zjednoczone 11 września. Jednak cześć Demokratów twierdziła, że ostatnie naloty z lipca tego roku były „niekonstytucyjne”.

Senator Ben Cardin, starszy członek senackiej Komisji Spraw Zagranicznych argumentował, że  „prezydent [Joe] Biden powinien przedstawić nowe zezwolenie na użycie siły wojskowej i powinien uznać, że AUMF z 2001 r. powinien zostać rozwiązany”. Amnesty International zaś przekonuje, że amerykańskie naloty mogą stanowić naruszenie międzynarodowego prawa humanitarnego.

Źródło: voanews.com, alaraby.co.uk

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 140 669 zł cel: 300 000 zł
47%
wybierz kwotę:
Wspieram