Polski rząd przymierza się do ratyfikacji paktu fiskalnego, tymczasem George Soros, światowej sławy amerykański inwestor i finansista, podczas debaty w Warszawie stwierdził, że państwa aspirujące do przyjęcia wspólnej waluty powinny się z tą decyzją wstrzymać. Niemcom zaś poradził opuszczenie strefy euro.
Zdaniem Sorosa kryzys w strefie euro jest jednym z istotniejszych problemów świata. Wskazał na zadłużenie państw i kryzys bankowy, które – według niego – są powiązane „jak syjamskie bliźnięta” oraz problem konkurencyjności gospodarek, a także zagadnienia o charakterze politycznym. „Kryzys polityczny jest czymś, co Polskę szczególnie powinno niepokoić” – zaznaczył inwestor.
Wesprzyj nas już teraz!
Soros uważa, że polityka zaciskania pasa proponowana przez Niemcy sprawdziła się w tym kraju, była bowiem prowadzana w czasach boomu gospodarczego. Natomiast teraz redukcja wydatków budżetowych w krajach pogrążonych w kryzysie wpędza je w jeszcze większe kłopoty. Inwestor uważa, że korzystne dla strefy euro byłoby, jeśli Niemcy nie zgodziłyby się na uwspólnotowienie długu eurostrefy i emisję euroobligacji, gdyby Niemcy opuściły strefę euro.
– W takim scenariuszu doszłoby do osłabienia euro, wartość długu denominowanego w tej walucie spadłaby, a tańsze towary np. z Hiszpanii czy Włoch byłyby bardziej konkurencyjne i zalałyby rynek niemiecki – wyjaśniał Soros. Zdaniem inwestora wspólnota europejska została podzielona na dwie klasy państw: wierzycieli i dłużników. Rządzą ci pierwsi. Soros uważa, że taki podział przeczy idei UE, która miała być stowarzyszeniem suwerennych państw, które z części suwerenności rezygnują na rzecz dobra wspólnego.
Według Sorosa, problemem UE jest to, że nie jest ona państwem. – UE swoją atrakcyjność i urodę czerpała właśnie z tego, że była zróżnicowana, że ludzie różnego pochodzenia, z różnych kręgów kulturowych mieli się połączyć w jednym organizmie. Ale konflikt między tymi kulturami jest większy niż chęć łączenia się – stwierdził. Dodał też, że „zamiast integracji trwa proces dezintegracji” i że „na razie wszystko zmierza w niewłaściwym kierunku”.
Ostatni raz, gdy George Soros udzielał zadłużonej Europie rad, miał miejsce w czerwcu br. Miliarder stwierdził wówczas, że rządy strefy euro mają około trzech miesięcy na uratowanie wspólnej waluty. Po tym czasie, rynki będą żądać coraz więcej, a państwa nie będą w stanie sprostać tym oczekiwaniom. Soros odniósł się wtedy również do Niemiec, których gospodarka ma w czasie tych trzech miesięcy osłabnąć. Niecały tydzień po konferencji, podczas której Soros wygłosił swe uwagi, kanclerz Merkel stwierdziła: „Potrzebujemy więcej Europy. Nie tylko unii walutowej, ale też tak zwanej unii fiskalnej i więcej wspólnej polityki budżetowej. I przede wszystkim potrzebujemy unii politycznej”. Dodała też, że oznacza to stopniowe przekazywanie uprawnień Unii oraz stworzenie dla niej „zdolności kontrolnych”. Niewykluczone zatem, że na ostatnie rady Sorosa również możemy oczekiwać odpowiedzi. Jakiej? Czas pokaże.
Co ciekawe, podczas warszawskiej konferencji, Soros w dość ostrych słowach skrytykował Niemcy i politykę Angeli Merkel. Niemiecka kanclerz jest, według jego słów, największą przeszkodą na drodze walki z europejskim zadłużeniem. Obecna polityka niemiecka ma bowiem prowadzić do tego, że Europa dzieli się na kredytobiorców i kredytodawców – przy czym ci drudzy coraz słabiej wytrzymują psychologicznie walkę z kryzysem w sytuacji, w której Niemcy zamiast im jakoś pomóc, likwidują raczej swój deficyt budżetowy na ich koszt.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.wgospodarce.pl, www.rebelya.pl