„Operacja polska” jest bez wątpienia jedną z największych zbrodni ludobójstwa w historii Europy XX. Niestety wiedza o niej w Polsce i na świecie nadal jest znikoma. Poznaj siedem faktów, które trzeba znać o „operacji polskiej” NKWD – ludobójstwie przeprowadzonym w okresie Wielkiego Terroru w Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich.
1.Rzuceni lwu w paszczę
Na skutek porozumień zawartych pomiędzy Polską a Sowietami, a zapisanych w traktacie pokoju ryskiego (rok 1921) około jednego miliona Polaków, od wieków mieszkających na terenie dzisiejszej wschodniej Białorusi, stało się obywatelami ZSRS. Najpierw Stalin próbował ich „przerobić” na komunistów i ateistów. Na terenie Białoruskiej ZSRS tworzono w tym celu szkoły z polskim językiem nauczania, polskie enklawy tzw. „Marchlewszczyzna”, gdzie politrucy próbowali uczynić z Polaków homo sovieticus. Nic z tego nie wyszło. Rozwścieczony tym faktem Stalin, nakazał więc Polaków wymordować.
Wesprzyj nas już teraz!
2.Sowieccy zbrodniarze
„Operację polską” NKWD specjalnym rozkazem 00485, z datą 11 sierpnia 1937 roku, rozpoczął szef NKWD Nikołaj Jeżow. Osobnik ten z powodu niskiego wzrostu i zbrodniczego charakteru zwany był też „krwawym karłem”. O przebiegu akcji intensywnie raportował Stalinowi, aż do jej zakończenia jesienią 1938 roku.
Dodatkowo, na podstawie rozkazu nr 00486 z 15 sierpnia 1937 r., wydanego również przez Nikołaja Jeżowa, represjom poddano żony i dzieci skazanych „zdrajców sowieckiej ojczyzny”. Ta zbrodnicza akcja została przeprowadzona głównie na terenie Białoruskiej Republiki ZSRS, jednak represjonowani byli również Polacy zamieszkali w innych sowieckich republikach.
3.Żeby zginąć wystarczyło być Polakiem i katolikiem
Do obwodowych komend NKWD trafiały listy skazanych, przygotowane w ogromnym pośpiechu przez instancje lokalne. Rodzaj przewinienia określano zwięźle: „polski kontrrewolucjonista”, „wróg Związku Sowieckiego”, „polski kułak”, „piłsudczyk”, „aktywny działacz katolicki” czy „członek polskiej kontrrewolucyjnej organizacji POW”. Nie dbano nawet o pozory, nie fabrykowano dowodów.
4.Sowiecka machina zbrodni
Zanim spisy aresztowanych skierowano z obwodów do Moskwy, podwyższano zazwyczaj wyroki, przeważnie do kary śmierci. W stolicy były one ostatecznie akceptowane przez Jeżowa i głównego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego, po czym centrala zawiadamiała placówki NKWD, w których więziono Polaków, o zatwierdzeniu kary. Stalin dał NKWD zbyt mało czasu na wymordowanie tysięcy ludzi, więc nazwiska ofiar zatwierdzano w stolicy po pobieżnym przeglądzie dokumentacji – bywało, że po dwa tysiące dziennie. Po pierwszych dwudziestu dniach operacji Jeżow doniósł Stalinowi, że dokonano już ponad 23 tysięcy aresztowań. „Bardzo dobrze! Wykopujcie dalej i usuwajcie ten polski brud” – odpowiedział demoniczny generalissimus.
5.Miejsca kaźni
W latach 1937–38 żaden Polak na terytorium ZSRS nie mógł spać spokojnie. Więźniarki przyjeżdżały zawsze nocą, enkawudziści wyrywali ludzi ze snu i w pośpiechu zaganiali do samochodów. Pojmanych wywożono do obwodowych komend NKWD i tam natychmiast zabijano. Pierwsze doły śmierci ofiar „operacji polskiej” NKWD odkryto jesienią 2014 roku w lasach przy wsiach Chajsy i Drekolje pod Witebskiem. Na terenie białoruskiej ZSRS NKWD rozstrzeliwało Polaków także w kilku innych miejscach – m.in. niedaleko Kobylckiej Góry koło Orszy, również m.in. na uroczysku Kuropaty koło Mińska. Jednak tych dołów śmierci na obszarze całej ówczesnej Sowieckiej Rosji jest o wiele więcej. Do dzisiaj ustalono około 100 miejsc pochówków ofiar „operacji polskiej” NKWD (ostatnio odkryto szczątki ofiar w Gruzji). Według historyków stanowi to zaledwie około jednej trzeciej wszystkich miejsc kaźni.
6.Setki tysięcy ofiar sowieckiego bestialstwa
Jak szacuje rosyjski historyk Nikita Pietrow ze Stowarzyszenia Memoriał (który w latach 90’ miał wgląd do rosyjskich archiwów) podczas „operacji polskiej” aresztowano prawie 144 tys. Polaków, z których rozstrzelano, przeważnie strzałem w tył głowy, około 111 tysięcy. Decyzje o wyrokach śmierci wydawano w trybie pozasądowym. Ofiary rozstrzeliwano głównie w podziemiach więzień NKWD lub podmiejskich lasach. Zwłoki wrzucano do wcześniej wykopanych dołów. Informacje o nich, w Rosji i na Białorusi, były tajne i tak jest do dziś. Kolejnych 100 tysięcy osób (przeważnie kobiet i dzieci) zostało wywiezionych w bydlęcych wagonach w głąb Rosji lub poddanych innym represjom. Wielu z nich zmarło z powodu głodu i wyczerpania.
7.Złowieszcze milczenie Rosji i Białorusi trwa do dziś
Zarówno IPN, który prowadzi śledztwo w sprawie „operacji polskiej” NKWD, tak i inne polskie instytucje nie zostały dopuszczone w miejsca kaźni naszych rodaków. Jedyne dokumenty dotyczące tej zbrodni, jakie państwo polskie posiada, to skany oryginałów, które IPN otrzymało z ukraińskich archiwów w roku 2020 oraz z archiwów Kazachstanu. Pozyskane z Ukrainy dokumenty (z archiwów państwowych w Odessie, Winnicy i Chmielnickim) są bezcenne. O ich wielkiej wartości stanowi fakt, że podane są w nich szczegółowe informacje dotyczące konkretnych rozstrzelanych Polaków. W dokumentach tych znajdują się imiona, nazwiska, daty i miejsce urodzenia, daty aresztowania i skazania na śmierć oraz inne ważne dane. Dobrze, że udało się pozyskać te dokumenty przed agresją Rosji na Ukrainę – obecnie dokonać tego by się nie udało – nie wiadomo, czy oryginały dokumentów nie zostały zniszczone podczas rosyjskich ataków na Ukrainę.
Źródła – ipn.gov.pl, AB
Adam Białous