16 stycznia 2023

Spalinowy, hybrydowy? Nieważne! UE zakazuje samochodów

(Vasilyev Alexandr/shutterstock.com)

Jednym z elementów zielonego wariactwa Unii Europejskiej jest rezygnacja z samochodów spalinowych, a nawet hybrydowych. Datę graniczną wyznaczono na rok 2035. Niestety, dla zdecydowanej większości Polaków zakaz użytkowania samochodów spalinowych będzie oznaczał zakaz korzystania z aut w ogóle.

27 października 2022 roku Parlament Europejski i Rada Unii Europejskiej osiągnęły porozumienie, zgodnie z którym nowe samochody osobowe i dostawcze sprzedawane w krajach bloku będą wyłącznie bezemisyjne. W ramach pakietu Fit for 55 poprzez zmniejszenie dopuszczalnych emisji do zera Bruksela zakazuje sprzedaży nowych samochodów z silnikami benzynowymi, Diesla, napędzanymi LPG, a nawet hybrydowymi.

Nie ma jednomyślności

Wesprzyj nas już teraz!

Eurokraci uzgodnili także tymczasowy cel redukcji emisji dwutlenku węgla o 55 procent do roku 2030 w porównaniu z poziomem z roku 2021 w przypadku samochodów osobowych i o 50 procent w przypadku samochodów dostawczych (prawdopodobnie technicznie nie jest to możliwe do zrealizowania, więc już od 2030 roku samochody spalinowe nie będą dostępne). Od tej reguły jest wyjątek. Zgodnie z porozumieniem, firmy, które produkują do dziesięciu tysięcy samochodów osobowych (chodzi głównie o bardzo drogie marki, takie jak na przykład Ferrari, Lamborghini czy Maserati) lub do dwudziestu dwóch tysięcy samochodów dostawczych rocznie, otrzymają zwolnienie z celu tymczasowego. Jednak nadal do końca roku 2035 będą musiały osiągnąć cel zerowej emisji. Z porozumienia cieszą się nie tylko Zieloni zasiadający w Parlamencie Europejskim.

– Jesteśmy bardzo dumni z zawarcia tej umowy – mówi Sara Cerdas, socjalistyczna europosłanka z Portugalii w rozmowie z serwisem Euractiv.com.

Niestety podczas prac w PE ten absurdalny pomysł poparł też cały szereg lewicowych europosłów wybranych w Polsce: Robert Biedroń, Leszek Miller, Sylwia Spurek, Marek Belka, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Marek Balt oraz Włodzimierz Cimoszewicz.

– Europa akceptuje przejście na mobilność bezemisyjną. Europejscy producenci samochodów już udowadniają, że są gotowi wkroczyć na rynek, a na rynku pojawiają się coraz bardziej przystępne samochody elektryczne – stwierdził jak zwykle oderwany od rzeczywistości Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za Europejski Zielony Ład. Jednocześnie zaś, w związku z problemami energetycznymi, Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, zapowiedziała obowiązkowe ograniczenie… zużycia energii elektrycznej.

Nie wszyscy są takimi optymistami jak komisarz Timmermans i zgadzają się z jego punktem widzenia. Problem w tym, że wzrost liczby pojazdów elektrycznych, w tym także wzrost liczby e-rowerów i e-skuterów, spowoduje wzrost uzależnienia krajów Unii Europejskiej w zakresie akumulatorów do prywatnej mobilności. Baterie obecnej generacji wymagają bowiem surowców, których podaż w krajach bloku jest ograniczona.

Dlatego pięćdziesięciu europarlamentarzystów Europejskiej Partii Ludowej napisało do Komisji Europejskiej list, w którym wyrażają obawy związane z przejściem na elektromobilność. Politycy powołują się na badanie Katolickiego Uniwersytetu Leuven w Belgii, które pokazuje, że bez nowych inwestycji w kopalnie i rafinerie (co w obliczu aktualnej unijnej polityki jest nie do pomyślenia) Unia pozostanie uzależniona od importu surowców, w tym litu, niklu i kobaltu, a także metali ziem rzadkich.

– Jeśli nadal będziemy nalegać politycznie na całkowitą elektryfikację transportu indywidualnego i nie pozwolimy na jakąkolwiek konkurencję między paliwami alternatywnymi, w tym e-paliwami i biopaliwami, wszystkie obietnice złożone w sprawie europejskiej polityki surowcowej będą tylko gołosłownymi deklaracjami – powiedziała Euractiv.com austriacka eurodeputowana Barbara Thaler.

Efekt Hawany

Również przedstawiciele niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego skrytykowali unijne instytucje. Wytknęli im „nieostrożność” w uzgadnianiu celów bez zapewnienia możliwości ich rzeczywistej realizacji.

Oliver Zipse, prezes koncernu BMW, uważa, że wprowadzenie zakazu sprawi, iż samochody staną się nieosiągalne dla wielu nabywców i będzie to miało bardzo niebezpieczne konsekwencje. Jego zdaniem w efekcie zbyt szybkiego przejścia na elektromobilność z oferty producentów znikną auta przystępne cenowo, co może mieć daleko idące skutki polityczne i społeczne.

Aktualnie cena nowego samochodu elektrycznego jest około dwukrotnie wyższa niż jego odpowiednika z silnikiem spalinowym. Pamiętajmy też o szybko rosnących, szczególnie w Unii Europejskiej, cenach energii elektrycznej. Rezultat będzie taki, że na auto będzie stać wyłącznie ludzi bardzo bogatych. Podobnego zdania co prezes Zipse są między innymi Luca de Meo, prezes koncernu Renault, czy Carlos Tavares, prezes koncernu Stellantis (produkującego między innymi samochody marek Fiat, Peugeot, Citroen, Opel, Chrysler, Alfa Romeo, Lancia czy Jeep). Pod koniec roku 2021 ten ostatni powiedział, że elektryfikacja branży motoryzacyjnej oznacza podwyższenie kosztów produkcji o 50 procent względem konwencjonalnych pojazdów, a nie ma szans, abyśmy przenieśli te dodatkowe 50 procent kosztów na konsumentów, bo większość klasy średniej nie będzie w stanie tyle zapłacić. Z drugiej strony cięcie kosztów doprowadzi do problemów z jakością. Politycy Europejskiej Partii Ludowej stwierdzili, że może to spowodować „efekt Hawany”; ludzie będą jeździli samochodami spalinowymi przez wiele lat, zamiast kupować nowy pojazd elektryczny.

– Z powodu dzisiejszego porozumienia „efekt Hawany” staje się bardziej realistyczny. Po 2035 roku nasze ulice mogą stać się pełne zabytkowych samochodów, ponieważ nowe samochody będą niedostępne lub nie będzie można sobie na nie pozwolić – ostrzega niemiecki eurodeputowany Jens Gieseke.

Co prawda, autami spalinowymi kupionymi przed wejściem w życie zakazu będzie można nadal jeździć do ich fizycznego zużycia, ale nie można pomijać fundamentalnej kwestii, że to nie eurokraci, tylko zapotrzebowanie rynkowe powinno decydować, co firmy produkują i sprzedają.

Zanim całkowity zakaz sprzedaży nowych pojazdów spalinowych zostanie wprowadzony, już wcześniej czekają nas inne regulacje antymotoryzacyjne, które uprzykrzą nam życie i opróżnią nasze portfele. W roku 2024 ma zacząć obowiązywać nowy podatek za rejestrację pojazdu z silnikiem benzynowym lub Diesla. Od roku 2025 mamy się spodziewać zakazu lub obłożenia opłatami wjazdu samochodów spalinowych do centrów miast mających powyżej stu tysięcy mieszkańców. Z kolei od roku 2026 ma zostać wprowadzony specjalny podatek dla posiadaczy aut spalinowych. Równocześnie ma zostać znacznie podniesiona stawka akcyzy na paliwa.

Wykluczenie komunikacyjne

Niestety, polski rząd zgodził się na te wszystkie regulacje Brukseli. W czerwcu 2022 roku rzecznik rządu Piotr Müller mówił, że Polska jest przeciwna zakazowi produkcji samochodów spalinowych. Także minister klimatu i środowiska Anna Moskwa twierdziła, iż Polska sprzeciwia się tej propozycji, a w tym samym czasie wraz ze swoimi kolegami z dwudziestu sześciu pozostałych krajów członkowskich na forum Unii Europejskiej zaaprobowała zakaz. Uderzy to w niemal całe polskie społeczeństwo (poza osobami najbogatszymi), które z powodu olbrzymich cen aut elektrycznych zostanie pozbawione indywidualnego transportu. Czeka ich wykluczenie komunikacyjne.

Bo pamiętajmy, że średni wiek użytkowanego samochodu w Polsce wynosi około piętnastu lat. A jest tak przecież nie dlatego, że Polacy lubią jeździć starymi gratami. Większości z nich zwyczajnie nie stać na nowy samochód spalinowy, o elektrycznym nie wspominając. A starych „elektryków” nie będzie, ponieważ koszt wymiany zużytego akumulatora będzie wyższy niż wartość kilkuletniego auta.

Oficjalnie celem tych działań jest ratowanie planety, ale już chyba tylko skrajni naiwniacy w to wierzą. Unijny zakaz ma bowiem spowodować zmniejszenie ilości CO2 emitowanego w czasie eksploatacji aut spalinowych o… jeden procent w skali świata. Niestety, dane te nie biorą pod uwagę całego cyklu użytkowania pojazdu elektrycznego. Tymczasem z badań prowadzonych w Niemczech i Szwecji wynika, że w całym cyklu pojazd taki emituje więcej szkodliwych dla środowiska substancji niż auto z silnikiem Diesla lub benzynowym.

Czy więc lobbystom, trzymającym w kleszczach brukselskich urzędników, chodzi wyłącznie o biznes, czy raczej o radykalne ograniczenie wolności i zmianę stylu życia wszystkich mieszkańców Unii? Ta druga wersja to wizja ideologa Yuvala Noaha Harariego, w której cała ludzkość (poza wąską, bardzo bogatą elitą) ma nie podróżować i żyć wyłącznie w przestrzeni wirtualnej. A może chodzi i o jedno, i o drugie?

Czy już za dwanaście lat Unia Europejska zmieni się w skansen motoryzacyjny podobny do komunistycznej Kuby, gdzie nadal w eksploatacji są pojazdy z lat pięćdziesiątych XX wieku? Nadzieja w tym, że do roku 2035 Unia już nie będzie istniała. Niestety, biorąc pod uwagę, że całkowicie niewydolny ekonomicznie sowiecki komunizm istniał ponad siedemdziesiąt lat, nie wydaje się, by łagodniejszy (jak na razie) eurokomunizm miał upaść szybciej.

Tomasz Cukiernik

Tekst pochodzi z 90. numeru magazynu „Polonia Christiana” – kliknij i zamów

Zobacz także:

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(78)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie
John19 January 2023

W Nowym Ładzie będziemy jeździć jak Flinstonowie z napędem na gołe pięty, ha ha, ale durne pały rządzą teraz naszym krajem, co za ignoranci.

    Arni19 January 2023

    A może tak statki na elektrykę niech przerabiają one najwiecej zanieczyszczają środowisko spalają ogrome ilości oleju opałowego i samoloty.

    Pokaż odpowiedzi: 1
      Remrots18 January 2023

      Śmierdziele precz!

        Nickt17 January 2023

        Opuścić ue jak najszybciej. I już nic nas nie będzie obowiązywać.

          JOy17 January 2023

          Ci p-osłwie i p-oślice które to poparły od dziś nie powinni posiadać prywatnego samochodu z napędem spalinowym. Inaczej to zwykła śmierdząca hipokryzja. Swoją drogą co komuniści będący przy władzy za komuny robią jeszcze w polityce ? To jakiś obłęd. To dowodzi że Polska dalej jest drążona przez pokomunistyczne robactwo które na niej żeruje

            pawel17 January 2023

            To oczywiste , że chodzi o utrudnienie kontaktów między ludzmi.

              Michał Rogoziński17 January 2023

              Powtórzę raz jeszcze, choć to daremne, z racji całkowitej impregnacji ludzi na racjonalne myślenie, czego dowodzą tak obecne zachowania, jak i reakcja na tzw. pandemie i tzw. wyszczepianie, na podstawie badań podstawowych z zakresu ochrony środowiska (oddziaływanie metali ciężkich na organizmy żywe), które prowadziłem 40 lat temu: Dla mnie jedynym celem bateryjnej elektryfikacji transportu, jest uczynienie planety Ziemia całkowicie niezdatną do życia, poprzez zasmolenie jej metalami ciężkimi, których utylizacja jest niesłychanie trudna, a w tej skali po prostu nie do wyobrażenia. Bzedty o globalnym oziebieniu/ociepleniu/zmianach klimatycznch/dziurze ozonowej itp., to czysty bełkot, nawet nie naukowy, a narkotykowy. Politycy mogą politykować ćpając, naukowcy nie powinni. O ile po globalnym konflikcie nuklearnym planeta po kilku tysiacach lat może nadawać się do życia, to po zatruciu środowiska metalami ciężkimi z 1 do 2 mld. samochodów (bo tyle jest/bedzie w ciągu kilku najbliższych lat), życia na Ziemi nie da się w ogóle odtworzyć(kto i jak usunie te metale ze środowiska?). W krótkim czasie dojdzie do masowego wymierania wszystkiego co żyje – to będzie podstawowy efekt obecnej elektryfikacji transportu masowego.
              A odnośnie głosów dotyczących użycia napędu wodorowego jako czystego paliwa – na obecnym etapie wiedzy naukowej są to niebezpieczne mrzonki. Techniczne wykorzystanie wodoru w skali przemysłowej jako źródła powszechnego napędu nie jest jeszcze realne. Napęd wodorowy JEST niebezpieczny, ponieważ wodór jest niesłychanie wybuchowy. Praktycznie każda stłuczka, awaria, lub wyciek wodoru kończyłyby się kikukilometrową dziurą w ziemi i anihilacją wszystkiego dookoła. To nie jest proste paliwo do przechowywania i codziennego używania w skali masowej, choć jest to paliwo czyste i badzo wydajne. „Bezpieczne” pojazdy wodorowe obecnie, to trochę tak, jak gdyby wszyscy przesiedli się co najmniej do czołgów najnowszej generacji.
              Ja w ogóle nie rozumiem, po co wymyślono tak sztuczny problem. Samochody spalinowe nie stanowią żadnego zagrozenia dla środowiska planety (lokalnie tak), choć naturalnie, predzej niż poźniej będa musiały być w znacznej mierze zastapione przez transport zbiorowy, ze względów czysto praktycznych. Prościej jest przelecieć samolotem z jednego końca Europy na drugi, niż przejechać samochodem. Poruszanie się samochodem po metropolii takiej jak Londyn jest czystym nonsensem, gdy ma się do dyspozycji metro – samochody poruszają się z prędkością o połowę niższą niż predkość piechura, do tego nie ma ich gdzie parkować. To nie oznacza naturalnie, że samochody należy zlikwidować. Tyle, że problem nie w elektryfikacji. Społeczeństwa są fatalnie zorganizowane, skoro całe tabuny podrózuja do pracy praktycznie pustymi samochodami, jedni w tę, a drudzy w przeciwną stronę. Ale co się dziwić – przed opuszczeniem przeze mnie kraju, masowo wycinano połaczenie kolejowe i likwidowano linie tramwajowe. No tak to jest, gdy np. w Polsce takimi sprawami zajmują się ludzie, którzy do Polski sprowadzali super samolotami dwa lata temu, robaczywe, brudne bezwartościowe maseczki, albo nieistniejące i niepotrzebne respiratory. Coż rozwiazanie rzeczywistych problemów (np. transportowych, czy środowiskowych) jest znacznie mniej widowiskowe.

              Pokaż odpowiedzi: 1
                ddfd17 January 2023

                Zwolenników elektryków PODEDUKUJE NIECO. Otóż, po iluś latach życia na świecie i opuszczeniu podstawówki z dyplomem POWININIŚCIE WIEDZIEĆ, ŻE REAKCJE NA POZIOMIE CHEMICZNYM A TAKIE SĄ AKUMULATORACH …. NIGDY NIE BĘDĄ ODPOWIEDNIO WYDAJNYM W ŻADNĄ STRONĘ ŹRÓDŁEM ENERGII !!! To jest tak naprawdę to samo co spalanie paliwa w silniku. Jeśli ktoś wierzy w te eko-brednie, to niech pozwie rodziców za powołanie na świat głupola. Natomiast najbardziej wydajne i przez to najczystsze reakcje na poziomie chemicznym i dające energię, polegają na tworzeniu związków bez strat, mamy takową jedną w dyspozycji – jest to spalanie wodoru w tlenie, co daje ciepło + odpad w postaci pary wodnej. Są i inne reakcje, ale ich „czysty” produkt na poziomie chemicznym może np. być trujacy dla nas. Kolejny poziom reakcji to pozyskiwanie ładunku elektrycznego wprost z materii – na poziomie wiązań ale do tego nam bardzo daleko o ile wogóle. A dalej jest oczywiście energia rozszczepienia atomu. Możliwość produkcji energii kończy się na chwilę obecną zamianą materii bezpośrednio w energię co jest dla nas marzeniem jedynie. Gdyby nawet taką próbę zrobiono na tej planecie to byśmy już nie istnieli zapewne.

                  ddfd17 January 2023

                  ja proponuje WYKLUCZYĆ Z UE WĘGIEL JAKO PIERWIASTEK !!! Trzeba będzie go usunąć ZE WSZYSTKIEGO. No i co wtedy ? No wiadomo – nie będzie śladu węglowego, BO NIE BĘDZIE ROŚLIN, ZWIERZĄT, NAWET BAKTERII, NAWET BIAŁEK O LUDZIACH NIE WSPOMINAJĄC. I jakby się udało, to …. nie będzie nawet życia, bo bez węgla w atmosferze pozostanie tlen i azot, których proporcje się zmienią przez to. NO ALE GŁUPIMI SIE ŁATWIEJ RZĄDZI, WIĘC WYEDUKOWANE SPOŁECZEŃSTWA TO PROBLEM bo będą dyskutować z głupkami opłacanymi przez lobby i kitu się im tak łatwo nie wciśnie

                    Trzeźwy16 January 2023

                    Proponuję, żeby wszyscy popierający zabobon klimatyczny i te idiotyczne pomysły dali dobry przykład – niech zaczną od siebie i niech przestaną wydychać CO2. Nie tylko planeta odczuje ulgę.

                    Pokaż odpowiedzi: 1