„Jak się ubrać do pracy? Strój do pracy w korporacji, biurze, urzędzie czy innej profesji jest niezwykle ważny. Kreuje on Twój wizerunek jako zaradnego i profesjonalnego pracownika i wyraża Twój stosunek do pracy, klientów czy współpracowników” – czytamy na blogu sklepu quiosque.pl. Wśród proponowanych w sieci kreacji do pracy, obok typowych kostiumów (ubrań damskich składających się z żakietu i spódnicy), charakterystycznym elementem kobiecego stroju są spodnie i marynarki. Głębszy namysł nad specyfiką tego ubioru pozwala dostrzec zagrożenia, jakie wiązać się mogą z aktywnością zawodową kobiet. Pytaniem otwartym pozostanie natomiast kwestia zagrożeń duchowych.
Zobacz, jak ubrać się do pracy przy różnych okazjach. Oto kluczowe zasady: spódnica czy sukienka nie powinny odsłaniać kolana, bluzka powinna mieć rękaw przynajmniej do połowy ramienia, dekolt nie powinien być zbyt głęboki i odsłaniać piersi, zrezygnuj z prześwitujących materiałów, wybieraj raczej neutralne barwy i stonowane desenie ubrań, unikaj przetarć czy naszyć na jeansach, jeżeli już się na nie decydujesz, niech będą pełne i schludne” – czytamy na blogu sklepu quiosque.pl.
W podobny sposób o tej tematyce przeczytać możemy na lifestylowych portalach dla kobiet. Prezentowane tam modowe kreacje do pracy zaskakują wytwornością, elegancją, gustownością i bogactwem dodatków. Autorzy tego rodzaju tekstów zwykle nie wzbudzają kontrowersji, wszak cóż jest złego w dobrych radach przyozdobionych profesjonalnymi zdjęciami, na których widać wyrażającą się w ubiorze naturalną dla człowieka potrzebę piękna. Co innego, gdy na katolickim portalu jakiś niezłomny redaktor odważy się napisać o zasadach w doborze stroju, jakie wierzący mógłby uwzględnić szykując się do kościoła. Wówczas na uwagi o zasłaniającej kolana spódnicy, właściwych dekoltach, nieprześwitujących materiałach pojawiają się w komentarzach pod artykułem liczne opinie wierzących-praktykujących, które streścić można w haśle: „mój ubiór, moja sprawa”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jako że zagadnienie to doczekało się już mniej lub bardziej wyczerpującego omówienia, warto zauważyć – wracając do wątku kobiecego ubioru do pracy – że obok typowych kostiumów (ubrań damskich składających się z żakietu i spódnicy) charakterystycznym dla kobiet strojem są również marynarki damskie i spodnie. Rozważania nad specyfiką tej kreacji odniosła piszącą te słowa do problematyki pracy kobiet w ogóle. W tej kwestii zrobi się zapewne równie gorąco, jak w przypadku rad dotyczących ubioru do domu modlitwy, pozwólmy sobie jednak na pewną głębszą refleksję bez niepotrzebnych emocji, które zaciemnią i przeinaczą intencję autorki.
Niewątpliwie na kwestię pracy zawodowej kobiet spojrzeć możemy z różnych perspektyw. Należy założyć, że duża część pracodawców przy zatrudnianiu pracowników kieruje się doświadczeniem życiowym, które pozwala widzieć zawody jako zdeterminowane ze względu na płeć. Podział na profesje damskie i męskie wynika ze zróżnicowania ról, jakie mężczyźni i kobiety mają do spełnienia w społeczeństwie. Zważywszy na fakt, iż kobiety w większym stopniu spełniają role domowe, ich praca zawodowa zazwyczaj zorientowana jest na relacje społeczne, ponieważ są bardziej ciepłe i opiekuńcze w kontaktach z innymi. Mężczyźni z kolei w większym stopniu spełniają role związane z pracą zawodową, są więc spostrzegani jako bardziej dominujący i rywalizacyjnie nastawieni do partnerów w biznesie. W związku z tym, iż od dekad obserwujemy, że kobiety coraz odważniej wchodzą w świat męskich zawodów i zarezerwowanych dotąd głównie dla mężczyzn funkcji, zastanawia czy tendencja ta ma jakieś przełożenie na zmianę ich zachowań i stroju.
W świetle badań (Escandon i Kamungi 2007/2008), kobiety piastujące wysokie stanowiska mogą przejmować męski styl funkcjonowania i rządzenia, opierający się o agresywne przywództwo, twarde taktyki i hierarchiczny sposób podejmowania decyzji, i bywa, że są, w skutek tego, bardziej aroganckie, agresywne i opresyjne niż mężczyźni. Takie obejście tłumaczy się sposobem na ukrycie własnej emocjonalności i wrażliwości, co – w ich przekonaniu – podważać może profesjonalizm. Akceptacja męskiej reguły gry wyraża się nie tylko sposobem zachowania, ale także zewnętrznie – poprzez ubiór. Zdaniem Hilary Lips, kobiecy strój pozostaje w sprzeczności z autorytetem, kompetencjami i władzą, którą kobieta ma reprezentować (Lips 1991), przynajmniej na poziomie przekonań. Mocno kobiece stroje podkreślają – według amerykańskiej badaczki – emocjonalność i seksualność, co nie jest pożądane na stanowisku kierowniczym. Zatem kobieta, pragnąca uchodzić za profesjonalną powinna w dużym stopniu ukrywać swą kobiecość, akcentując swe podobieństwo do mężczyzny. Im bardziej męsko, tym bardziej kompetentnie, co tłumaczyłoby lansowanie w kobiecej modzie (w aspekcie proponowanych kreacji do pracy) strojów, w których elementami dominującymi są spodnie i marynarki. Na marginesie należy zauważyć, że maskulinizowanie się niewiast pociąga za sobą negatywne konsekwencje. Kobiety pełniące funkcje kierownicze są źle postrzegane ze strony obu płci (Mandal 2000, s. 36).
Co ciekawe, w literaturze opisano również tak zwany syndrom królowej pszczół (Queen Bee Syndrome) (Blau i DeVaro 2007), określając nim zachowanie wyrażające przejęcie przez kobiety męskiego stylu działania i wartościowania świata, powiązane z deprecjonowaniem i pogardą dla tradycyjnych ról kobiecych, ale także kobiet, które nie przejmują męskiego stylu funkcjonowania. Agnieszka Gromkowska-Melosik w swoich badaniach zwróciła uwagę na nieprzychylne podejście niektórych przedstawicielek płci pięknej na wysokich stanowiskach do pań skoncentrowanych na rodzinie, „uważając – dość paradoksalnie – że nie urzeczywistniają one nie tylko swoich możliwości życiowych, ale także… swojej kobiecości” (Gromkowska-Melosik 2012, s. 85). Intensywna maskulinizacja kobiet piastujących kierownicze stanowiska, prowadząca do sukcesu w życiu zawodowym, staje się problemem, gdy zostaje przeniesiona w obszar życia osobistego (Gromkowska-Melosik 2012, s. 84). Skutki przyswojenia męskich cech mogą rodzić konflikt w codziennych relacjach małżeńskich i rodzinnych.
Widzimy więc, że ubiór do pracy, od którego zaczęliśmy nasze rozważania, ma znaczenie nie tylko w aspekcie sposobu wyrażania swojego stosunku do pracy, klientów czy współpracowników, kreuje konkretny wizerunek, za którym mogą kryć się opisane powyżej zjawiska. Należy widzieć je jednak jako zagrożenia wiążące się z pracą zawodową kobiet.
Na inny problem zwrócił uwagę kanadyjski psycholog kliniczny Jordan Peterson w zarejestrowanym i zamieszczonym na YouTube wystąpieniu pt. „Dlaczego kobiety są bardziej wrażliwe?”. Według naukowca, nienastawione na karierę i sukces niewiasty mogą paść ofiarą wyzysku, zwłaszcza dużych firm i korporacji, które często działają dzięki niezauważonemu wysiłkowi pewnej grupy jednostek, w dużej mierze kobiet. „Z mojego doświadczenia z dużymi instytucjami mogę powiedzieć – deklarował Peterson – że jeśli ktoś chce kogoś zatrudnić, aby go odpowiednio wyzyskać… nie, nie „odpowiednio” (…) produktywnie wyzyskać, to zatrudnia kobiety w średnim wieku, które są bardzo sumienne i ugodowe. Ponieważ będą robić wszystko, a nie będą przypisywać sobie zasług i narzekać”.
Wynika to – zdaniem psychologa – z konstrukcji systemu nerwowego, który dostosowany jest do układu matka-dziecko. Kobieta w naturalny sposób nastawiona jest na potrzeby swojego potomka, które muszą być całkowicie zaspokajane (przynajmniej do 9. miesiąca życia). Dziecko otoczone przez niebezpieczny świat wymaga uwrażliwionego na jego potrzeby opiekuna, w mniejszym stopniu zważającego na własne potrzeby. „Zatem uważam – mówił Peterson – że ceną, jaką kobiety płacą za umiejętność nawiązania relacji z niemowlakiem we wczesnej fazie rozwoju, jest to, że ich systemy nerwowe są dostosowanego do optymalnego wykonywania tej roli”. Dyspozycja ta może warunkować niekorzystnie sytuację kobiety w innych okolicznościach i jest nią (potencjalnie) – według naukowca – praca w instytucjach, które świadomie to wykorzystują.
Kolejnym zagrożeniem czyhającym na kobiety jest wszędobylska perswazja, która pracę zawodową podnosi do rangi najwyższej stopniem formy realizacji samej siebie. Kobiety przestały być – we własnych i cudzych oczach – „Paniami Domu”, a ich codzienna praca na rzecz rodziny postrzegana jest najczęściej przez ogół pań jako mniej wartościowe zadanie. Do tego, praca zawodowa zdaje się być dla pewnej grupy przedstawicielek płci pięknej „bożkiem”, dla innych ucieczką z domu.
Trudną do oceny postawę odnośnie przyczyn omówił z kolei Jacek Pulikowski w książkowej rozmowie pt. „Ostateczna bitwa o rodzinę”. Zgodnie z relacją, do doradcy rodzinnego miało przyjść małżeństwo w stanie rozpadu. „Jedno dziecko malutkie, trzy-, cztermiesięczne. Drugie ma rok i kilka miesięcy – wspomina Pulikowski. Mąż pracuje na dwa etaty, wraca do domu zmęczony jak pies, wściekły. Żona wtedy wciska mu w ręce dzieci i biegnie do swojej pracy, bo dorabia, sprzątając po domach. Przy tym ona pracuje zawodowo na pół etatu, tylko że dojeżdża komunikacją miejską (…). Z dojazdami robi się niemal siedem godzin. Na te siedem godzin zatrudniają opiekunkę. Oboje przemęczeni, niewyspani, wściekli na siebie. Dochodzę do kolejnych szczegółów i okazuje się, że opiekunce płacą więcej, niż ona zarabia. Ja jej mówię, Proszę Pani, ale jaki jest w tym sens? Tak po męsku mówię: jaki jest sens?. Ona jest przerażona. Ale ja tak kocham tę pracę. A może by tak Pani pokochała swoje dzieci. Pani bardziej kocha pracę niż dzieci. Spuszcza głowę. Nie wiem, jakie były przyczyny takiej sytuacji. Może mąż na nią krzyczał, że jest darmozjadem, że nie przynosi pieniędzy. Nie wiem, ona chce się realizować w jakiejś pracy. Tylko tu ma malutkie dzieci, które nie mają matki, są przekładane z rąk do rąk. I do tego rozpadające się małżeństwo”.
Wobec realnych problemów, jakie zostały przywołane, błędem byłoby wnioskować z treści poruszonej tematyki, że praca zawodowa kobiet jest czymś złym. Jak każda ludzka aktywność, również praca zawodowa może stać się okazją do działań na rzecz dobra i piękna. W dziele swych rąk niewiasty ukazały nieraz już, jak błogosławione mogą być tego owoce. Realizujące się poprzez pracę dobra indywidualne i wspólne są bardzo potrzebne, by urzeczywistnić zapisaną w sercu ludzi Miłość Boga. Na drodze tej trzeba jednak bardzo uważać. Przeciwnik nasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć (por. 1 P 8,5). On doskonale wie, że niszcząc kobietę, w której wnętrzu Stwórca złożył przyszłość świata, dopełni swego aktu zniszczenia. Któż to może wiedzieć, czy nie jednym z takich destrukcyjnych posunięć było skłonienie niewiast do założenia spodni i marynarki, skoro – wedle Słowa Bożego – „Kobieta nie będzie nosiła ubioru mężczyzny ani mężczyzna ubioru kobiety; gdyż każdy, kto tak postępuje, obrzydły jest dla Pana, Boga swego” (Pwt 22, 5).
Anna Nowogrodzka – Patryarcha