„Policja i prokurator zbagatelizowali wypadek Andrzeja Dudy” – donosi poniedziałkowa „Rzeczpospolita”. W opinii dziennika decyzję o zamknięciu autostrady podjęto zbyt późno, aby oględziny mogły mieć sens.
Poniedziałkowa „Rzeczpospolita” odtwarza sekwencje zdarzeń jakie nastąpiły tuż po wypadku prezydenckiej limuzyny. Do zdarzenia doszło na A4 w piątek, 4 marca, po godz. 16. Auto wpadło w poślizg, a następnie wypadło z trasy i wpadło do rowu. W samochodzie strzeliła tylna opona. Jak wynika ze wstępnych ustaleń biegłych wynika, że doszło do tego w efekcie najechania na leżący na jezdni przedmiot.
Wesprzyj nas już teraz!
Obraz wyłaniający się z opisu zdarzeń nie jest zbyt optymistyczny. Aktualne pozostają pytania o szereg błędów i zaniechań, których zdaniem dziennika nastąpiły w pierwszych godzinach po wypadku. Wątpliwości budzi już sam fakt opóźnionego zamknięcia autostrady, na której doszło do wypadku. Jak informuje „Rzeczpospolita” brzeska policja nie poinformowała dyżurnego prokuratora o wypadku prezydenta. Kiedy w końcu to zrobiła, ten nie widział sensu jechać na miejsce.
Kolejnym pytaniem stawianym przez dziennik jest kwestia wszczęcia przez prokuraturę Okręgową w Opolu śledztwa w sprawie nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym dopiero dwa dni po wypadku tj. w niedzielę, 6 marca. Co spowodowało takie opóźnienie? Otóż jak informuje „Rzeczpospolita” dyżurny brzeskiej policji, który od funkcjonariusza BOR przyjął zgłoszenie o wypadku z udziałem głowy państwa, nie od razu poinformował prokuratora o tym zdarzeniu. Zamiast tego dyżurny wysłał na miejsce policjantów drogówki.
Nie zadecydowano jednak o zamknięciu autostrady w kierunku Katowic – podkreśla dziennik. Przez miejsce zdarzenia zdążyły przejechać setki aut. Fragmenty rozerwanej opony znaleźli nie policjanci, ale pracownicy GDDKiA, która jest zarządcą tego odcinka autostrady.
Nie powiązano również wypadku prezydenckiej limuzyny z mającą miejsce pół godziny przed zdarzeniem na tym samym odcinku miała miejsce kolizja dwóch samochodów. – Ta kolizja mogła mieć związek z wypadkiem głowy państwa, więc policja powinna i tam zrobić oględziny. Ale nie powiązano tych kwestii. To błąd, chociaż powinien o tym przecież decydować prokurator, którego nie było – powiedział „Rzeczpospolitej” jeden z wysoko postawionych policjantów.
Źrodło: „Rzeczpospolita”
luk