19 lutego 2016

Spotkanie Franciszek-Cyryl. A co z unitami?

(TASS / FORUM)

Cena, którą Franciszek będzie musiał zapłacić za pewne słowa zawarte w dokumencie podpisanym wraz ze zwierzchnikiem moskiewskiej cerkwi może być bardzo wysoka. Niesprawiedliwie potraktowani zostali bowiem wyjątkowo wierni Rzymowi katolicy uniccy.

 

Wśród licznych sukcesów przypisywanych przez media papieżowi Franciszkowi jest „historyczne spotkanie” z patriarchą Cyrylem. Zjawisko to opisywane jest niczym upadek muru dzielącego Kościół Rzymu z Kościołem wschodnim przez tysiąc lat. Znaczenie tego spotkania nie zostało zapisane we wspólnej deklaracji – jak mówi sam papież – ale w obraniu wspólnego celu, nie politycznego czy moralnego, ale religijnego celu. Tradycyjne nauczanie Kościoła wyrażane w dokumentach, Franciszek zdaje się chcieć zamienić na neo-magisterium przekazywane za pośrednictwem symbolicznych wydarzeń. Komunikat wysłany przez papieża ma na celu zapewnienie, że spotkanie na Kubie było punktem zwrotnym w historii Kościoła. Jednak to właśnie od historii Kościoła musimy zacząć, chcąc zrozumieć znaczenie tego wydarzenia. Historyczne nieścisłości są rzeczywiście duże i trzeba je korygować, gdyż to na fałszywej historii często budowane są doktrynalne odchylenia.

Wesprzyj nas już teraz!

Przede wszystkim nie jest prawdą stwierdzenie, że Kościół Rzymski i Patriarchat Moskiewski pozostają rozdzielone od tysiąca lat – patriarchat ten utworzono bowiem w 1589 roku. Przez pięć poprzedzających jego powstanie wieków, ale i później, wschodnim rozmówcą Rzymu był Patriarcha Konstantynopola.

Podczas Soboru Watykańskiego II, 6 stycznia 1964 roku Paweł VI spotkał się z patriarchą Atenagorasem w Jerozolimie, by zainicjował „dialog ekumeniczny” między światem katolickim a prawosławnym. Dialog ten nie mógł nabrać rozpędu z powodu tysiącletniego oporu Wschodu przeciwko uznaniu prymatu Rzymu. Sam Paweł VI przyznał to w przemówieniu do Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan w 1967 roku mówiąc: „papież jest bez wątpienia największą przeszkodą na drodze ekumenizmu”.

Patriarchat Konstantynopola stanowił jedną z pięciu stolic chrześcijaństwa, ustalonych na Soborze Chalcedońskim w 451 roku. Po upadku cesarstwa rzymskiego to Konstantynopol mógł być nawet postrzegany jako religijne centrum świata. 28 kanon soboru dotyczący szczególnej godności i uprawnień biskupich stolicy w Konstantynopolu został jednak odrzucony przez papieża Leona Wielkiego, gdyż przypisywał supremacji biskupa Rzymu jedynie polityczne a nie Boskie podstawy. To było ziarno kiełkujące później bizantyjską schizmą. W 515 roku papież Hormizdas przekonał biskupów wschodnich do podpisania unii z Rzymem, w której powracali do posłuszeństwa wobec Stolicy Piotrowej.

Między V i X wiekiem, gdy Zachód potwierdzał rozdział między władzą duchową a doczesną, na Wschodzie urodził się cezaropapizm, w którym to Kościół był de facto podporządkowany cesarzowi uważającemu się za naznaczonego przez Boga – głowę tak Kościoła jak i państwa. Patriarchowie Konstantynopola byli więc de facto zredukowani do roli funkcjonariuszy Bizancjum, w związku z czym tym bardziej rosła ich radykalna awersja do Kościoła rzymskiego.

Po pierwszych pęknięciach spowodowanych przez patriarchę Focjusza w IX wieku, oficjalna schizma nastąpiła 16 lipca 1054 roku, kiedy patriarcha Michał I Cerulariusz ogłosił, że Rzym popadł w herezję ze względu na filioque ale także pod innymi pretekstami. Rzymscy legaci nałożyli więc na niego karę ekskomuniki przy ołtarzu Hagia Sophia w Konstantynopolu. Książęta Kijowa – nawróceni na chrześcijaństwo w 988 roku przez św. Włodzimierza – popadli w schizmę za patriarchą Konstantynopola i uznali jego religijną jurysdykcję.

Rozdźwięki okazały się nie do pokonania, ale 6 lipca 1439 doszło do niezwykłego wydarzenia, kiedy to we florenckiej katedrze Santa Maria del Fiore papież Eugeniusz IV uroczyście ogłosił bullę Laetentur Coeli i unię Kościołów katolickiego i prawosławnego. Podczas soboru florenckiego, w którym uczestniczył cesarz Wschodu Jan VIII Paleolog oraz patriarcha Konstantynopola Józef II, osiągnięto porozumienie w sprawie wszystkich problemów – od filioque po prymat Rzymu. Był to jedyny w historii moment ponownego „trwania w uścisku” Kościołów Wschodu i Zachodu w ciągu ostatniego tysiąclecia.

Jednym z uczestników soboru we Florencji był metropolita Kijowa i całej Rusi, Izydor. Po swym powrocie do Moskwy upublicznił wiadomość o pojednaniu się z papieżem, ale książę moskiewski Wasyl Ślepy ogłosił go heretykiem i wymienił go na wiernego sobie biskupa. Zapoczątkowało to okres autokefalii Cerkwii moskiewskiej, która stał się niezależna nie tylko od Rzymu, ale i Konstantynopola.

Niedługo po tych wydarzeniach Imperium Bizantyjskie zostało podbite przez Turków a Patriarchat Konstantynopola zniszczony. Pojawiła się więc idea, by to Moskwa przejęła dziedzictwo tego Kościoła i stać się nowym centrum chrześcijańskiego Wschodu. Książe Moskwy Iwan III ożenił się z pochodzącą z cesarskiego rodu Zoe Palolog, nadał sobie tytuł cara i przyjął symbol dwugłowego orła. W 1589 roku utworzony został Patriarchat Moskwy i Wszechrusi. Rosjanie ogłosili się nowymi obrońcami „ortodoksji” zapowiadając nadejście Trzeciego Rzymu (po katolickim i bizantyjskim).

W obliczu tych wydarzeń biskupi ziem Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego zebrali się w październiku 1596 roku na synodzie w Brześciu, gdzie ogłoszono ich unię z Rzymem. Znani są jako unici lub greko-katolicy, gdyż zachowali mimo unii bizantyjską liturgię.

Rosyjscy carowie rozpoczęli systematyczne prześladowania Kościołów unickich, wśród których zrodziło się wielu męczenników, jak chociażby Jozafat Kuncewicz, który podobnie jak Andrzej Bobola, był torturowany i zabijany z nienawiści do wiary rzymskiej. Prześladowania nasiliły się jeszcze bardziej w czasach Związku Sowieckiego – kardynał Josyf Slipyj na przykład spędził 18 lat w komunistycznych łagrach.

Dziś unici stanowią najliczniejszą grupę katolików obrządku wschodniego i stanowią żywe świadectwo powszechności Kościoła katolickiego. Jest niesprawiedliwym sądzić (tak jak to zapisano we wspólnym dokumencie Franciszka i Cyryla), że „używana w przeszłości metoda uniatyzmu, pojmowanego jako przyłączenie jednej wspólnoty do drugiej, odrywając ją od swego Kościoła, nie jest sposobem pozwalającym na przywrócenie jedności” oraz, że „nie można się zatem zgodzić na stosowanie nieuczciwych środków w celu zachęcenia do wiernych, aby przeszli z jednego Kościoła do drugiego, zaprzeczając ich wolności religijnej oraz ich tradycji”.

Cena, którą Franciszek będzie musiał zapłacić za te słowa jest bardzo wysoka – będą to oskarżenia o zdradę kierowane pod adresem katolików unickich, zawsze wyjątkowo wiernych Rzymowi.

Spotkanie Franciszka z Cyrylem niesie więc dalej idące skutki niż spotkanie Pawła VI z patriarchą Atenagorasem. Zbliżenie z Cyrylem wydaje się bowiem istotne szczególnie w kontekście przyjęcia przez Zachód wschodniej drogi synodalności, niezbędnej do „demokratyzacji” Kościoła.

Mówi się także, że spotkanie Franciszek-Cyryl to najważniejszy punkt tego pontyfikatu. Nic bardziej mylnego – będą nim obchody 500-lecia reformacji.

 

Roberto de Mattei

„Corrispondenza Romana”

malk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie