Wizyta prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki u Petra Poroszenki w Kijowie wyglądała w świetle kamer telewizyjnych jak spotkanie dwóch dobrych przyjaciół, mających wspólne plany i ambicje. Nie przeszkodziło to Białorusi zaraz po weekendowej przerwie (w poniedziałek) przyjąć pierwszych żołnierzy Federacji Rosyjskiej przybyłych w celu przygotowania dużych ćwiczeń wojskowych „Zapad 2017” we wrześniu tego roku.
Aktywność dyplomatyczna białoruskiego przywódcy jest w ostatnim czasie nieproporcjonalna do realnej pozycji i potencjału państwa. Łukaszenka bywa na spotkaniach Państwa Związkowego Rosji i Białorusi, odwiedza kraje dawnego Związku Sowieckiego w Azji, na początku lipca był gospodarzem Zgromadzenia Parlamentarnego Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, a od stolicy Białorusi przyjęto nazwę dla porozumień, mających na celu pokojowe uregulowanie wojny w Donbasie.
Wesprzyj nas już teraz!
Wizyta w Kijowie była okazją do wymiany ciepłych słów i zapewnień o dobrosąsiedzkich stosunkach białorusko-ukraińskich. Z drugiej strony Łukaszenka zabiega o pomoc gospodarczą Rosji i decyduje się na krok rodzący strach w elitach ukraińskich – przygotowywanie wspólnych ćwiczeń sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej i Republiki Białorusi niedaleko północnej granicy Ukrainy, mającej już na swojej wschodniej granicy znaczne siły wojsk rosyjskich. Zaniepokojenie ćwiczeniami z udziałem wojsk rosyjskich we wrześniu tego roku wyrażone przez Kijów oraz Wilno nie powstrzymało Aleksandra Łukaszenki od przygotowywania wspólnego szkolenia armii Białorusi i Rosji.
Łukaszenka prowadzi własną, nie dla wszystkich zrozumiałą, politykę współpracy ze wszystkimi, podkreślając tym samym swoją niezależność. Nieoficjalnie zabiega o różne formy wsparcia gospodarczego, czasami z sukcesami – jak ostatnio w kontaktach z Chinami.
Wizyta na Ukrainie i przebieg rozmów z Petrem Poroszenką miały służyć rozwojowi współpracy gospodarczej. Obydwaj przywódcy zadeklarowali gotowość firm do zwiększenia wymiany handlowej i współpracy w produkcji oraz wspólnego zdobywania rynków zagranicznych. Z relacji wynika, że Łukaszenka i Poroszenko zwracali uwagę na pełen konkretów przebieg rozmów oraz dobrą atmosferę między przywódcami.
Takim konkretnym przekazem miała być podana prasie kwota 8 mld dolarów jako zakładany cel wzajemnej wymiany handlowej. Oznaczałoby to podwojenie zanotowanego w ubiegłym roku obrotu towarów (4 mld dolarów). Jednak ambitny pułap 8 mld dolarów obydwa kraje już w przeszłości niemal osiągały, a więc cel nakreślony w Kijowie ma charakter połowiczny, za to realny. Ożywienie gospodarczej kooperacji niekoniecznie musi iść w parze z bliską współpracą polityczną. Trudno bowiem uwierzyć, że dla zbliżenia z Ukrainą Łukaszenka zaryzykuje ochłodzeniem kontaktów z Rosją, głównym partnerem Białorusi.
Dla Ukrainy, w kontekście przygotowywanych manewrów „Zapad 2017”, ważna była deklaracja Alaksandra Łukaszenki wygłoszona w Kijowie. Jak podają Nowosti Biełarusi, Łukaszenka zadeklarował, że terytorium przyjacielskiej Białorusi nigdy nie będzie użyte do prowadzenia agresywnych działań przeciw Ukrainie, a granica ukraińsko-białoruska nigdy nie będzie granicą wojny. Wobec trwającego trzeci rok konfliktu Rosji i Ukrainy taka deklaracja ma podwójne znaczenie – militarne i polityczne.
Mińsk jest bowiem miejscem symbolicznym – tutaj zawarto porozumienia mające na celu uregulowanie konfliktu w Donbasie. Jak pisze ukraiński portal Strana.ua, w poniedziałek 24 lipca, kilka dni po wizycie Łukaszenki w Kijowie, przywódcy państw tzw. formatu normandzkiego (Ukraina, Rosja, Niemcy, Francja) przeprowadzili rozmowy o sytuacji w południowo-wschodniej części Ukrainy i potwierdzili aktualność porozumień z Mińska z 12 lutego 2015 roku.
Treści komunikatów były więc jak zwykle mało mówiące i pokazujące słabość dialogu w formacie normandzkim. Nowością było negatywne odniesienie się do deklaracji o powołaniu Małorosji z stolicą w Doniecku. Wobec jałowości rozmów i braku ustaleń w sferze wielkiej dyplomacji w gronie „czwórki” formatu normandzkiego, drobne kroki i małe sukcesy na polu współpracy Ukrainy i Białorusi wydają się być konkretniejsze. Szczególnie dla Białorusi, która jako gospodarz licznych spotkań polityków europejskich cały czas utrzymuje się w sferze wielkiej polityki. Dla Ukrainy wizyta Łukaszenki ma znaczenie dzięki ociepleniu kontaktów z najbliższym w Europie sojusznikiem Moskwy, dzisiaj największym wrogiem Kijowa.
Jan Bereza