31 stycznia 2023

Spowiedź to nie psychoterapia!
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz odpowiada Biedroniowi!

(fot. AdobeStock Oprac. GS/pch24.pl)

Ci, którzy ubolewają nad tą rzekomą „przemocą psychiczną”, jaka dokonuje się ich zdaniem podczas spowiedzi, wpisują się dokładnie w paradygmat opisany przez Onufrego Zagłobę, który mówił, że „diabeł ubrał się w ornat i ogonem na Mszę dzwoni” – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.

 

Czy pamięta Ksiądz profesor swoją pierwszą spowiedź przed pierwszą Komunią Świętą?

Wesprzyj nas już teraz!

Minęło wiele lat, ale pamiętam jakby to było wczoraj. Było to dla mnie wielkie przeżycie, jak zresztą cały okres przygotowania do pierwszej spowiedzi i pierwszej Komunii Świętej. Katecheta, który razem z proboszczem przygotowywali nas do pierwszej spowiedzi, na każdym kroku podkreślali, że nie mówimy naszych grzechów kapłanowi, tylko wyznajemy je przed Panem Bogiem. Kapłan jest tylko pośrednikiem, który w Bożym imieniu udziela lub nie udziela nam rozgrzeszenia. To Pana Boga prosimy by: „był miłościw mnie grzesznemu, całym sercem skruszonemu”. Boga, nie spowiednika!

Przez wiele lat, jako uczeń szkoły podstawowej i średniej, spowiadałem się u mojego księdza proboszcza, wspaniałego, nieżyjącego już prałata Dominika Kostiala. Miał on swój konfesjonał ulokowany w sąsiedztwie bocznego ołtarza Serca Jezusowego. Zawsze przed lub po spowiedzi zatrzymywałem się przy tym ołtarzu i odmawiałem litanię do Serca Jezusowego.

Pozwolę sobie przywołać również trochę żartobliwą sytuację: do spowiedzi u ks. Kostiala były liczne kolejki. Zdarzało się, że stawałem na ich końcu. Robiłem to w taki sposób, żeby ksiądz prałat mnie dostrzegł. Gdy tak się stało to kiwał ręką i zapraszał mnie z końca kolejki do spowiedzi. Być może nie zawsze służyło to wzrostowi duchowemu osób czekających w kolejce, ale ja cieszyłem się, że jestem w ten sposób uprzywilejowany.

Na marginesie dodam, że całe pokolenie moich kolegów, którzy razem ze mną wstąpili do seminarium i zostali kapłanami podkreśla, że po ludzku patrząc, to właśnie ks. Kostialowi zawdzięczamy nasze powołanie. On był dla nas przykładem kapłana naśladującego ze wszystkich sił, całym sercem i duszą Chrystusa – Najwyższego i Wiecznego Kapłana.

 

Ja z kolei pamiętam, że przed pierwszą spowiedzią mój proboszcz ks. Sławomir Orłowski mówił do mnie i moich rówieśników, że spowiedź to nie są żarty; że rachunek sumienia, to nie szukanie na siłę grzechów i obwinianie się na siłę. Spowiedź ma być szczera, czyli przypomnijmy sobie, co złego zrobiliśmy, komu sprawiliśmy przykrość, czy pamiętaliśmy o modlitwie etc. Bądźmy szczerzy, bo przed Bogiem i tak niczego nie ukryjemy. 25 lat później dowiaduję się, że spowiedź to „forma przemocy psychicznej”…

Ci, którzy ubolewają nad tą rzekomą „przemocą psychiczną”, wpisują się dokładnie w paradygmat opisany przez Onufrego Zagłobę, który mówił, że „diabeł ubrał się w ornat i ogonem na Mszę dzwoni”.

To są po prostu niedorzeczności wygłaszane przez ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z Kościołem, z wiarą katolicką, z praktyką sakramentów etc. Jeżeli nawet wspominają, że doświadczyli poprzez spowiedź jakiejś traumy w dzieciństwie, to naprawdę ciężko mi w to uwierzyć, że akurat teraz – w czasie, kiedy wszystkie rewolucyjne armaty są wymierzone w Kościół, sakramenty i katolików – przypomnieli sobie o tym.

Niestety takie głosy, że spowiedź to „forma przemocy psychicznej”, przerażają… Przerażają swoją nonszalancją, swoją arogancją i czymś, co dla nas – katolików jest, najdelikatniej to ujmując, ocieraniem się o świętokradztwo i bluźnierstwo. Mamy bowiem do czynienia z myleniem pewnych porządków: porządku sakramentalnego z jakimś pseudo-psychoterapeutycznym działaniem.

 

Sygnał do ataku na spowiedź dał europoseł Robert Biedroń. Co ten człowiek powiedział: „Czy opowiadasz obcej osobie, np. sprzedawczyni w sklepie, o tym, że masz fantazje seksualne na temat kolegi lub koleżanki, albo kierowcy autobusu? Nie! Więc dlaczego podczas spowiedzi opowiadasz o tym obcemu księdzu? Dlaczego ktoś Cię do tego zmusza? To absurd. Uważam, że spowiedź dzieci powinna być zakazana”. Jak to jest, że Biedroń w pierwszej kolejności wymienia „fantazje seksualne”, jako główny argument, że spowiedź u dzieci powinna być zakazana?

Z panem Biedroniem różni mnie kilka spraw. Po drugie: on jest homoseksualistą, a ja jestem mężczyzną. Po pierwsze zaś: ja jestem kapłanem, a pan Biedroń nie. To oznacza, że ja wysłuchałem tysięcy spowiedzi, a on nie.

Nigdy nie spotkałem się z mówieniem o jakichś fantazjach seksualnych. Zdarzało się w przypadkach ocierających się o sferę opętania, że mówiono o tym, iż pojawiają się w czasie świętych wydarzeń, liturgii, modlitwy jakieś skojarzenia seksualne. To był jednak wyjątek. Takie wyznania grzechów były bardzo bolesne również dla mnie i na tym zakończę.

Nigdy jednak nie spotkałem się z tym, żeby ktoś z jakąś lubością mówił mi podczas spowiedzi o jakichś fantazjach seksualnych, jak sugeruje pan Biedroń. Ludzie spowiadają się na ogół z tego, co jest sferą codzienności. Nie wiem jak wygląda ta codzienność w przypadku pana Biedronia, ale w przypadku zwykłych katolików ta sfera dotyczy sfery kontaktów z najbliższymi, sfery rozmów, gestów, czynów; sfery codziennej miłości etc. Jeszcze bardziej wypowiadane są grzechy w odniesieniu do Pana Boga, bo tym właśnie jest grzech – zerwaniem relacji człowiek – Stwórca. Padając na kolana przed Bogiem podczas spowiedzi – PRZED BOGIEM A NIE KAPŁANEM – SPOWIEDNIKIEM – wyznajemy nasze grzechy, nasze zaniedbania określające naruszenie wierności, która ma być i jest odpowiedzią na Bożą Miłość. Tej wierności, która powinna być wyrażana w codziennej modlitwie, w regularnym życiu sakramentalnym etc. To są grzechy zwykłych katolików w Polsce, którzy przystępują do spowiedzi.

 

Podejrzewam, że Biedroń czytając te słowa z miejsca oskarży Księdza profesora o złamanie tajemnicy spowiedzi…

Nie mówię o grzechach konkretnych osób, tylko o zjawisku grzechu. Nie wymieniłem ani nie zasugerowałem żadnej osoby.

Tajemnica spowiedzi dotyczy odniesienia konkretnego grzechu do konkretnej osoby. Chodzi na przykład o sytuację, w której opisywałbym grzech, który może być znany w konkretnym środowisku, przypisany do konkretnej osoby. Natomiast ogólne wymienianie grzechów, tak jak to uczyniłem, nie ma nic wspólnego z naruszeniem tajemnicy spowiedzi.

 

A co, jeśli lewica wykorzysta politycznie i ideologicznie słowa Księdza profesora? Na przykład: Polacy spowiadają się, że nie chodzą do kościoła, więc Kościół jest im niepotrzebny!

To, że ludzie wyznają przy spowiedzi grzechy kradzieży, grzechy związane z czynieniem antykoncepcji, grzechy opuszczania Mszy Świętej, gniew, lenistwo, pychę etc. jest, że tak powiem, czymś normalnym i powszechnie znanym. To nie jest żadne stygmatyzowanie społeczeństwa i trzeba bardzo dużo złej woli, żeby tak twierdzić. O tym samym mówią socjologowie, którzy badają pewne zjawiska społeczne. Różnica jest taka, że obserwacje socjologów wynikają z pewnych danych ankietowych, a obserwacje duszpasterzy wynikają z bezpośredniego doświadczenia i mają ten dodatkowy walor, że są poczynione nie w sposób czysto statystyczny, tylko w sposób głęboko egzystencjalny i jednocześnie, co trzeba bardzo mocno podkreślić, w przeciwieństwie do opisu czysto statystycznego spowiedź jest po to czyniona, żeby wyznając grzechy odkryć w sobie dobro! Istotą każdej spowiedzi jest to, że Pan Bóg niezależnie od warstwy zła, jaką wyznajemy, która niejednokrotnie sprawia, że sami przestajemy w siebie wierzyć, przestajemy sobie ufać, mówi do nas „Ja tobie ufam. Ja cię nie potępiam. Ja wciąż w ciebie wierzę. Idź i nie grzesz więcej”. Tego nie zapewni żaden psychoterapeuta. Tego nie zapewni żadna psychologia. Tego nie zapewni samo zewidencjonowanie swoich grzechów. Tu potrzebny jest kontakt egzystencjalny, w którym kapłan jest pośrednikiem w relacji grzesznika z Bogiem. To jest doświadczenie absolutnie unikalne i absolutnie wyzwalające człowieka i przemieniające jego życie.

 

Lewica przedstawia spowiedź jako „przesłuchanie przy konfesjonale”. A co z rachunkiem sumienia? Co z żalem za grzechy i mocnym postanowieniem poprawy? Co w końcu z zadośćuczynieniem? To już nie jest ważne?

To wynika z ułomności umysłowej, która nie pozwala dostrzec całej rzeczywistości. Jest to również konsekwencja porzuconej czy lekceważonej wiary. Może jest to jakaś amnezja, która wyparła to, co kiedyś ci ludzie poznali i czego się dowiedzieli. Może jest to kwestia złej woli, żeby wydobyć całość rzeczywistości sakramentu spowiedzi?

Spowiedź to cały proces, a nie tylko wygłoszenie kilku formułek przy konfesjonale. Spowiedź to kilka elementów, które są zapożyczane w sposób często bardzo ułomny przez różne współczesne terapie psychologiczne. Chociażby rachunek sumienia. Przecież on niejednokrotnie pod innymi nazwami funkcjonuje w różnych terapiach. Jedni nazywają to spojrzeniem w siebie. Inni byciem szczerym. Zresztą to bycie szczerym często kończy się tym, że trzeba wyznać całe swoje życie drugiemu, obcemu człowiekowi, albo grupie terapeutycznej. Bardzo często wezwanie „bądź szczery” jest w tym wypadku ponaglaniem do wyznania wszystkich błędów, win i wypaczeń przed publicznością. Na to prawie nikt nie zwraca uwagi. Dla mnie osobiście jest to rzecz bardzo niepokojąca i bardzo trudna do zaakceptowania – takie publiczne wyznawanie własnych ułomności, popełnionego zła etc., a potem dyskusja z innymi na ten temat, którzy albo nam przytakują i mówią, że nas rozumieją, albo nas atakują, bo oni zrobiliby to inaczej, lepiej, mądrzej etc.

Wróćmy jednak do kwestii spowiedzi. Rachunek sumienia to nie tylko oskarżanie się o zło. Rachunek sumienia to bilans dokonanego przez nas dobra i zła. Nie zapominajmy, że dostrzegając w sobie zło możemy również dostrzec dobro, to co udało nam się osiągnąć w kategoriach sprawności moralnej.

Mamy żal za grzechy, a więc głębokie odniesienie się do tajemnicy Męki Chrystusa, do Jego dzieła zbawczego. Dzięki temu możemy uświadomić sobie, że to zło moralne, które każdy z nas, w jakiś sposób doświadcza nie jest wyłącznie kwestią naszej świadomości. To jest kwestia obiektywna! To jest kwestia tak dalece obiektywna, że Bóg oddał za nią swoje życie, żeby nas z tej złej rzeczywistości wyzwolić.

Mamy mocne postanowienie poprawy, a więc projekt reformy życia, projekt naprawczy naszego życia. To jest projekt, który w różnych instytucjach i w różnych grupach, ale także i w życiu osobistym jest elementem niezbywalnym.

Mamy w końcu zadośćuczynienie, czyli próbę restytucji popełnionego zła i aktywizacji dobra.

To jest cały zespół elementów, które mają przeogromne znaczenie i ogromny walor w rozwoju życia duchowego i osobowego. Jeżeli ktoś tego nie dostrzega to po prostu traci tę wielką szansę, jaką daje mu życie sakramentalne.

 

Kiedy zaczęto domagać się, żeby ksiądz spowiednik był również, a może przede wszystkim psychologiem?

Jest to kwestia kilkudziesięciu ostatnich lat. Taki stan rzeczy wiąże się przede wszystkim z poczuciem tego, że z jednej strony poczucia i świadomości zła nie da się wyeliminować, bo ono zawsze w nas było, jest i będzie. Natomiast jeżeli udało się wyeliminować w jakimś stopniu doświadczenie sakralności, to w tym momencie rolę kapłana przejmuje psychoterapeuta, a kapłan, który chce się odnaleźć w tym świecie często niestety stara się bardziej być psychoterapeutą niż kapłanem.

Raz jeszcze chciałbym zwrócić uwagę: zło, o którym tutaj mówimy, nie jest tylko kwestią świadomości, to jest kwestia obiektywna i ta kwestia obiektywna mogła zostać zgładzona tylko przez czyn zbawczy Chrystusa i może być odkupiona wyłącznie przez Chrystusa. Dlatego też żadna psychoterapia nie jest w stanie zastąpić sakramentu pokuty i pojednania.

Z całym szacunkiem dla pracy i posługi psychoterapeutów – rola kapłana jest rolą absolutnie wyjątkową i nieporównywalną nawet z najlepszymi psychoterapeutami. Może powiem tak bardzo obrazoburczo, ale nawet bardzo słaby duchowo czy intelektualnie kapłan odgrywa o wiele bardziej znaczącą rolę, ponieważ on jest narzędziem w rękach Boga, który jest w stanie uwolnić człowieka od zła. To nie ksiądz uwalnia! To Pan Bóg uwalnia człowieka od zła!

 

Jak zdaniem Księdza profesora Robert Biedroń zareagowałby na słowa: „moje dzieci, moja sprawa, to ja będę decydował jak je wychowuje”, albo „chcesz rozdziału państwa od Kościoła, więc dlaczego chcesz decydować o tym, co Kościołowi wolno, a co nie i w to, w jakiej wierze chce wychować moje dzieci”?

Te słowa zaadresowałbym nie tylko do pana Biedronia, ale do bardzo wielu ludzi znanych i nieznanych, takich, którzy często zabierają głos na różnych forach społecznościowych krzycząc z jednej strony o rozdziale państwa i Kościoła, a z drugiej ewidentnie naruszając granicę. Wchodzą oni na teren Kościoła i próbują ustalać zasady życia kościelnego i duchowego. To jest ewidentne przekroczenie kompetencji i ogromna niekonsekwencja.

Skoro mówimy o rozdziale państwa i Kościoła, to niech ci, którzy są poza Kościołem projektują swoje życie w ramach społeczności bezwyznaniowej, jeśli tego potrzebują. Niech jednak szanują prawa ludzi wierzących, na przykład wierzących rodziców, by ci kierowali się swoją wiarą i swoimi zasadami moralnymi w wychowaniu dzieci.

 

Czy nie jest tak, że skoro wrogowie spowiedzi nie spowiadają się, to zgodnie z lewicowym podejściem do życia należy wymusić na wszystkich, żeby też tego nie robili wprowadzając zamordyzm prawny?

Nie można tego wykluczyć. Być może ci ludzie właśnie tak uważają. Jestem jednak przekonany, że pod wpływem takich głosów niewielu katolików zrezygnuje ze spowiedzi. Ponadto prosiłbym czytelników PCh24.pl o modlitwę za wrogów spowiedzi i wrogów Kościoła, żeby się nawrócili, żeby wrócili do Kościoła, żeby uwierzyli w Chrystusa Zmartwychwstałego, żeby odkryli piękno i moc, które Chrystus w Kościele udziela każdemu człowiekowi, który zechce do Niego rzeczywiście przyjść.

 

Spowiedź „NIE”, bo człowiek przed 18. rokiem życia jest do niej niedojrzały psychicznie. Ci sami ludzie ubolewają, że w Polsce nie ma seksedukatorów uczących dzieci o LGBT, o zmianie płci, o gender, o aborcji etc. Tutaj nie trzeba mieć 18 lat?

To jest absurd i to bardzo złowrogi. Oskarża się tutaj Kościół, a konkretnie sakrament spowiedzi o jakiś przymus, o przemoc psychiczną, o grzebanie komuś w głowie i wyciąganie straszliwych spraw życia seksualnego, co jest kompletną niedorzecznością, co po prostu nie ma miejsca. Naprawdę żaden spowiednik nie dokonuje jakiejś wiwisekcji człowieka – ani dziecka, ani dorosłego. Nie pyta go: „Co robiłeś 30 stycznia o godzinie 16.00, o kim wtedy myślałeś, na kogo patrzyłeś? Na pewno nie kłamiesz? Ale na pewno?!”.

Jak zaś wygląda scenariusz zajęć, które są proponowane przez twórców tzw. standardów edukacji seksualnej tak mocno promowane przez lewicę? Przypomnę w największym skrócie: na każdym etapie rozwoju dziecka zalecają one na przykład: dokonywanie masturbacji, zapoznawanie się z antykoncepcją, naukę o aborcji jako podstawowym prawie reprodukcyjnym człowieka, propagowanie polimorficznych związków obejmujących różne konfiguracje etc.

I ci właśnie ludzie, którzy tworzą w swoich umysłach jakieś wyimaginowane sytuacje perwersyjne, nieistniejące w konfesjonale są zupełnie ślepi, głusi, bezwonni na takie działania jak nauka masturbacji dzieci przedszkolnych, które są programowane przez nich samych.

 

W czasie tzw. pandemii koronawirusa obserwowaliśmy atak lewicy na Mszę Świętą i sakrament Eucharystii. Ich zdaniem wirus był „niezwykle pobożny”, atakował przede wszystkim w kościołach, a zwłaszcza podczas przyjmowania Komunii Świętej. Od wielu tygodni pojawiają się w lewicowej prasie artykuły o humanistycznym ślubie, humanistycznym chrzcie, humanistycznym pogrzebie etc. Teraz mamy atak na spowiedź… Przypadek?

Nie ma przypadków. Sakramenty Kościoła katolickiego bez wątpienia są czymś nie do przyjęcia dla tzw. liberalnej lewicy. Podstawowa prawa jest taka: sakrament jest działaniem Pana Boga! To nie jest happening, to nie jest przedstawienie, to nie jest rytuał, to nie jest wydarzenie społeczno-twórcze czy zawiązywanie jakiejś wspólnoty za pomocą metod psychologicznych i artefaktów. To są działania, które są działaniami zbawczymi Boga, w których Bóg po prostu osobiście interweniuje swoją mocą, miłością i łaską.

Rozumiem, że lewica może mieć poważne trudności z przyjęciem tej prawdy o sakramentach, ale dla nas – ludzi wierzących – ta prawda powinna być ze wszech miar oczywista i dlatego nie powinniśmy w żaden sposób godzić się na jakąś humanizację tego, co jest Boskie, bo najlepszej humanizacji dokonuje sam Pan Bóg wchodząc w ludzkie życie, stając się dla nas człowiekiem, stając się dla nas Chlebem Eucharystycznym, stając się znakiem sakramentalnym czy to podczas chrztu, czy to podczas bierzmowania czy to podczas pokuty.

To jest najlepsza, najbardziej znacząca humanizacja naszego życia i „lepszej”, proszę nam wielce szanowna lewico, nie projektować.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Stań w obronie Sakramentu Pokuty – kliknij TUTAJ i podpisz apel

Spowiedź to nie psychoterapia!Ks. prof. Paweł Bortkiewicz odpowiada Biedroniowi!

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij