27 listopada 2022

„Spóźnienie o 30, 40 lat”. Prokuratury prowadzą ostatnie śledztwa w sprawach oprawców z niemieckich obozów koncentracyjnych

(Uwolnieni więźniowie obozu koncentracyjnego w Dachau)

Prokuratura w Coburgu prowadzi śledztwo w sprawie byłego strażnika SS w niemieckim obozie koncentracyjnym Ravensbrueck, poinformowały niemieckie media. To postępowanie nie jest jedynym przeciwko byłym strażnikom obozów koncentracyjnych. Spraw jest jednak coraz mniej. „Jesteśmy o 30 lub 40 lat spóźnieni”, mówią prokuratorzy.

 

Prokuratura w Coburgu prowadzi śledztwo w sprawie byłego strażnika SS z niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrueck. Według relacji dziennika „taz” jest to 98-letni mężczyzna, który służył w obozie od kwietnia 1943 r. do maja 1945 roku. Chodzi o ewentualne pomocnictwo w morderstwie.

Wesprzyj nas już teraz!

Ravensbrueck, położony w pobliżu dawnego meklemburskiego uzdrowiska klimatycznego Fuerstenberg, służył od 1939 roku jako obóz koncentracyjny dla kobiet. Od kwietnia 1941 r. utworzono tam również obóz męski, a od czerwca 1942 r. dodano obóz dla młodych kobiet i dziewcząt. Do obozu koncentracyjnego przyłączono ponad 40 podobozów, w których więźniowie musieli wykonywać prace przymusowe. Według prokuratury w Neuruppinie, oskarżony P. miał pełnić służbę w obozie głównym – pisze „taz”.

Szacuje się, że przez obóz przeszło ok. 130 tysięcy kobiet i dzieci oraz ok. 20 tysięcy mężczyzn. Ok. 30 tys. więźniów zostało zamordowanych. Polki stanowiły największą grupę więźniarek KL Ravensbrueck. Wiele z nich padło ofiarami eksperymentów pseudomedycznych przeprowadzanych przez lekarzy z SS.

Nie jest to jedyne toczące się dochodzenie. Jak poinformował gazetę prokurator Cyrill Klement, prokuratura w Neuruppin prowadzi śledztwo w sprawie 99-letniej obecnie kobiety, która była zatrudniona jako strażniczka w Ravensbrueck. Ponadto bada, czy można postawić zarzuty 98-letniemu mężczyźnie, który pełnił podobną funkcję w Sachsenhausen.

Jak poinformował Thomas Will, szef Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu w Badenii-Wirtembergii, w lokalnych prokuraturach niemieckich toczą się obecnie jeszcze dwie kolejne sprawy. W Erfurcie od czterech lat trwa śledztwo w sprawie mężczyzny z Buchenwaldu. W Hamburgu prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnej winy byłego pracownika obozu koncentracyjnego Neuengamme.

Niemniej jednak śledztwa w sprawie byłych niemieckich sprawców dobiegają końca, mówi Thomas Will. Obecnie jego urząd prowadzi wstępne śledztwo w sprawie ewentualnych sprawców w obozach jenieckich, gdzie systematyczne mordowanie żołnierzy Armii Czerwonej było podobne do czynów popełnianych w obozach koncentracyjnych.

W głównej prokuraturze ds. zbrodni nazistowskich w Dortmundzie w Nadrenii Północnej-Westfalii nie toczy się obecnie ani jedna sprawa – powiedział szef urzędu Andreas Brendel. – Jesteśmy o 30 lub 40 lat spóźnieni – stwierdził Brendel, nawiązując do faktu, że dopiero od 2011 roku, po wyroku w procesie (Iwana) Demianiuka, zaczęto badać sprawy zwykłych strażników. Dopiero od tego czasu możliwe jest skazanie za współudział w zabójstwie, nawet jeśli nie można udowodnić sprawcy żadnego indywidualnego zarzutu zabójstwa – co w obozach koncentracyjnych z tysiącami umundurowanych strażników jest praktycznie niemożliwe.

Od tego czasu w Niemczech zapadły cztery wyroki na funkcjonariuszy obozów koncentracyjnych, ostatnio na Josefa S. Były strażnik obozu koncentracyjnego Sachsenhausen został w czerwcu skazany na pięć lat więzienia. 101-letni oskarżony złożył jednak apelację, więc wyrok nie jest jeszcze prawomocny.

Sąd Okręgowy w Itzehoe od ubiegłego roku sądzi 97-letnią Irmgard F. za współudział w morderstwie. Jest oskarżona o to, że pracowała jako sekretarka komendanta w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof, przez co była współodpowiedzialna za zamordowanie kilku tysięcy więźniów. Według rzeczniczki sądu, wyroku należy spodziewać się do końca roku – pisze „taz”.

„Jednocześnie w ciągu ostatnich dziesięciu lat dziesiątki procesów zakończyły się bez wyroku. Często okazywało się, że oskarżeni nie mogli już stanąć przed sądem ze względu na podeszły wiek lub zmarli. W Hanau na krótko przed rozpoczęciem głównego procesu zmarł oskarżony były strażnik z Auschwitz. W Monastyrze w Westfalii trzeba było zrezygnować z procesu strażnika z obozu koncentracyjnego Stutthof, ponieważ oskarżony nie był już w stanie w nim uczestniczyć”. Na początku listopada sąd okręgowy w Berlinie ogłosił, że „zarzuty wobec byłego strażnika w obozie jenieckim Wehrmachtu na okupowanej Ukrainie nie zostaną dopuszczone. 99-latek został uznany za trwale niezdolnego do odpowiadania przed sądem” – przypomina gazeta.

Prawnik Thomas Walther odrzuca twierdzenie, że obecne śledztwa przeciwko rzekomo „drobnym sprawcom” mają na celu ukrycie porażki federalnego niemieckiego wymiaru sprawiedliwości w latach 50. i 60. – Nie chodzi o usprawiedliwianie spóźnionych działań – mówi. – Nie jest za późno. Sprawiedliwość nie ma daty ważności.

Z pewnością nie chodzi zresztą o „drobnych sprawców”. Zadaniem strażników obozów koncentracyjnych było bowiem nie tylko uniemożliwienie więźniom ucieczki. W wielu przypadkach ich udział w masowych egzekucjach jest udokumentowany. Dzięki nim lekarze SS mogli bez przeszkód przeprowadzać śmiertelne eksperymenty medyczne. Takie jak w Ravensbrueck.

pap logo

Źródło: Berenika Lemańczyk (PAP)

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 299 440 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram