Ks. prof. Alfred Wierzbicki odszedł z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Będzie współpracował z lubelskim Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej. UMCS powstał w 1944 roku jako komunistyczna odpowiedź na KUL. Ksiądz profesor przekonuje, że dziś to jednak na UMCS ma swobodę badań i wypowiedzi, a na KUL – nie. To w pewnym sensie prawda – bo swojej wolności próbował, co stwierdzam z bólem, używać przeciwko Bogu i Kościołowi.
Na KUL przez półtora roku prowadzono w sprawie ks. prof. Alfreda Wierzbickiego postępowanie dyscyplinarne. W lutym tego roku władze uczelni podjęły decyzję o tym, by go nie karać. Kierownik Katedry Etyki uznał jednak, że został poprzez sam fakt wszczęcia postępowania poniżony – i z uczelni odszedł. W wywiadzie dla „Więzi” powiedział, że chodzi również o możliwość „swobody” uprawiania nauki oraz wolność wypowiedzi.
Uniewinnienie ks. prof. Wierzbickiego było wydarzeniem nieszczęśliwym. Część wprawdzie zarzutów, jakie Komisja Dyscyplinarna postawiła profesorowi, była rzeczywiście absurdalna. Przykładowo, wszczęła postępowanie, bo duchowny skrytykował dokument Konferencji Episkopatu Polski. W oskarżeniu napisano dokładnie, iż „krytycznie i bezzasadnie ocenił stanowisko KEP”. Jednak dokumenty KEP jako żywo nie są wolne od krytyki, toteż stawianie tego rodzaju zarzutu ma znamiona niepotrzebnej cenzury. Czym innym jest już sama treść krytyki, jaką przedstawił ks. prof. Wierzbicki. Obszerne Stanowisko polskich biskupów w sprawie ludzkiej płciowości oraz LGBT przypominało bowiem po prostu o nauczaniu Kościoła na temat homoseksualizmu, a to nauczanie ks. prof. Wierzbicki uważa za błędne. W swojej wypowiedzi wystąpił więc de facto nie tyle przeciwko KEP, co przeciwko nauce Kościoła. To już rzecz poważna.
Wesprzyj nas już teraz!
W mojej ocenie największym problemem był jednak fakt podpisania przez ks. prof. Wierzbickiego tzw. apelu zwykłych księży. To wystąpienie kwestionowało ogłoszony przez Trybunał Konstytucyjny zakaz mordowania chorych dzieci nienarodzonych. Tego nie da się bronić i uniewinnienie duchownego jest w tej kwestii dość gorszące.
Fakt, że ks. prof. Wierzbicki odszedł z KUL, uważam za mimo wszystko jakąś klęskę. Byłoby, jak sądzę, najlepiej, gdyby poglądy sprzeczne z nauką Kościoła odwołał, a za ich głoszenie przeprosił. Do tego władze uczelni jednak nie doprowadziły; być może nie było to możliwe. W takim jednak wypadku wydaje się, że ks. prof. Wierzbicki powinien zostać z uczelni raczej usunięty. O ile na wiele tematów można krytycznie dyskutować – jak na przykład na temat dokumentów KEP – to kwestia bezwzględnej ochrony życia jest, z przyczyn oczywistych, poza debatą.
Ostatecznie rzecz biorąc sprawy się prostują. Wierzę, że po przypadku ks. prof. Alfreda Wierzbickiego nie będzie już na KUL uczonych, którzy będą manifestować swoją niezgodę na fundamentalne aspekty nauki Kościoła. Jeżeli do tego cała ta kontrowersja ostatecznie doprowadzi, będzie to powód do zadowolenia.
Samemu ks. prof. Wierzbickiemu i środowisku, które wspierało go przeciwko KUL życzę, by na gruncie krytycznej refleksji rozpoznali kiedyś wartość pozostawania w pełnej jedności z nauczaniem Kościoła. Ludzki rozum nader chętnie oddaje się spekulacjom, u których kresu stoją wnioski z tym nauczaniem sprzeczne. To doskonale zrozumiałe w związku z upadłym charakterem naszej natury, ale przecież jednak głęboko błędne. Pokora względem autorytetu Kościoła bywa trudna. Jest jednak słuszna – i każdy, prędzej czy później, albo sam to dostrzeże – albo zostanie mu to sprawiedliwie i miłosiernie wykazane przez Pana.
Paweł Chmielewski