Lewackie środowiska wyspecjalizowały się w zarzucaniu wszystkim dookoła wpływów rosyjskich. Tymczasem, jak pokazuje sprawa wydalonego z Polski Pablo Gonzaleza vel Pawła Rubcowa, to wśród lewicowo-liberalnego salonu bez przeszkód działał jeden z najważniejszych agentów kremlowskiej wierchuszki. No cóż… zero zdziwienia.
Przypomnijmy: w ramach uzgodnionej z Waszyngtonem wymiany jeńców, Moskwa zażądała wydalenia więzionego w Polsce pod zarzutem szpiegostwa Pawła Rubcowa, podającego się za hiszpańskiego dziennikarza i korespondenta wojennego.
W trakcie swojej działalności od 2016 r. Rubcow znany był madryckim dziennikarzom, europejskim think-tankom, rosyjskiej opozycji ale nade wszystko polskiemu salonowi lewicowo-liberalnemu. Wspierał środowiska LGBT+ i nielegalną migrację, wyrażał poparcie dla Strajku Kobiet oraz atakował polski Kościół. „Polski katolicyzm wkracza w ciała kobiet. Od miesięcy Polska przeżywa ostrą konfrontację między rządem a kobietami. Powodem jest reforma prawa aborcyjnego” – pisał dla portugalskiego portalu Público.
Wesprzyj nas już teraz!
Wywiadu udzielał mu m.in. czołowy polski homoaktywista Bart Staszewski. Rubcow reklamował salon brata swojej dziewczyny, który oferował darmowe tatuaże w kształcie błyskawicy. W jednym chórze z organizacjami „prawoczłowieczymi”, środowiskiem artystów i ówczesną opozycją wspierał nielegalną migrację na odcinku białoruskim. Teksty jego współautorstwa publikowano nawet na łamach Tygodnika Powszechnego.
Otwarcie antypolski, zarzucał naszemu krajowi dążenia imperialistyczne. Jak zauważył użytkownik Twittera (X) John Bingham, Rubcow pisał w zagranicznej prasie, że Polska „dąży do poszerzenia swojej przestrzeni życiowej (sic!), której marzeniem jest kraj od morza do morza, od Bałtyku do Morza Czarnego”. Przekonywał również, że w latach 20. i 30. XX w. odrodzona Rzeczpospolita prowadziła „agresywną politykę, atakując młodą Rosję Radziecką, okupując część jej miast nadbałtyckich”, a ponowne pojawienie na mapie świata zawdzięcza Stalinowi i Armii Czerwonej.
W mieszkaniu Rubcowa i jego polskiej dziewczyny regularnie urządzano spotkania dla zaprzyjaźnionych dziennikarzy, podczas których mogli naładować swoje laptopy i telefony, bezwiednie przekazując cenne informacje o słabościach i aferach drążących środowisko Platformy Obywatelskiej. Ostatecznie, umieszczony na szczycie listy życzeń Moskwy człowiek wyjechał z Polski z ogromnymi zasobami wiedzy. Wysiadając na lotnisku w Petersburgu, ubrany w koszulkę Star Wars z hasłem „imperium cię potrzebuje”, szelmowsko puścił oko do kamery i mocno ścisnął prawicę Putinowi.
„Łapaj złodzieja!”
Jednak więcej niż o samym szpiegu, cała afera mówi o lewackich środowiskach, które doszukiwały się macek Putina we wszelkich inicjatywach konserwatywnych i prawicowych. W tej roli doskonale spełniała się choćby Klementyna Suchanow, powielając obsesyjne wrzutki m.in. o finansowaniu przez Kreml Ordo Iuris.
O wartości merytorycznej tych „rewelacji” niech posłuży fakt, że liderka Strajku Kobiet, mimo, że napisała na ten temat całą książkę, w 40 minutowej rozmowie z Radosławem Sikorskim nie była w stanie podać ani jednego dowodu na taką zależność. W końcu zirytowany prowadzący uciął temat, stwierdzając, że kwestia finansowania przez Kreml „może być elementem przesady” lub „pozostaje w sferze domysłów”.
Tymczasem „specjaliści” od tropienia ruskiej agentury, nie byli w stanie wywęszyć szpiona działającego tuż pod ich własnym nosem. Co więcej, kiedy w kilka dni po rosyjskiej inwazji Rubcow został aresztowany i przekazany Polsce, środowiska spod znaku tęczy, Gazety Wyborczej czy błyskawicy solidarnie protestowały. W obronie Gonzaleza-Rubcowa stanął m.in. wspomniany już Staszewski, Anna Mierzyńska – obecna ekspert Centrum Badań nad Dezinformacją (sic!), Jan Piński, Piotr Niemczyk, Mariusz Kowalski i wielu innych.
Zamiast nabrać wody w usta, niektórzy zainteresowani – jak Bart Staszewski – postanowili wyjaśnić swoje związki z Rubcowem, jeszcze bardziej się kompromitując. Stypendysta Fundacji Obamy tłumaczył, że Gonzalez był jednym z setek dziennikarzy, którym udzielał wywiadu, a szpiedzy przecież… „nie wyglądają jak z Jamesa Bonda”. No cóż, nie wymagajmy czujności od środowisk wyspecjalizowanych w donoszeniu na Polskę, które z pozyskiwania zagranicznych grantów stworzyły sposób na życie.
Gdzie ukryli się agenci?
Jak przypomniał mec. Bartosz Lewandowski, już za carskiej Rosji praktyką rosyjskiej agentury było maksymalne stygmatyzowanie niebezpiecznych przeciwników łatką „rusofilów”, „ruskich agentów”, a w nowszej wersji „ruskich onuc”, a także „Putinów”.
„To klasyczne odwrócenie uwagi od działań agenturalnych pod pozorem „czynienia dobra”, działalności „prodemokratycznej” czy „prawnoczłowieczej” – podkreślał. „Prawdziwa rosyjska agentura (…) ma bardzo często twarz uśmiechniętego demokraty walczącego o prawa człowieka i zwalczającego „populizm” – dodał.
W tym miejscu nie sposób nie przypomnieć postaci Jurija Bezmienowa, oficera GRU, który w latach 70’ XX w. uciekł do Stanów Zjednoczonych, gdzie pod pseudonimem Thomas Schuman ujawniał arkana sowieckiej sztuki wojny informacyjnej. „Dywersja w terminologii sowieckiej zawsze oznacza odwracanie uwagi od wrogiej działalności podjętej w celu zniszczenia wrogiego kraju” – mówił w słynnym wykładzie „Jak napaść na państwo?”. „Dywersant to student z wymiany międzynarodowej, dyplomata, aktor, artysta, czy…dziennikarz” – mówił niemal 50 lat temu.
Ale, jak podkreślał Bezmienow, dywersja jedynie odwraca uwagę od procesu destabilizacji państwa, polegającym na uderzeniu w same jego fundamenty; więzi społeczne, religię, rodzinę i wojsko. Kto jak kto, ale w roli „pożytecznych idiotów” specjaliści od „praw człowieka”, czarne parasolki, seks-edukatorzy czy aktywiści na rzecz migracji spełniają się jak mało kto.
Tymczasem sprawa Rubcowa to – jak podkreślał były szef Agencji Wywiadu płk Grzegorz Małecki – „dopiero wierzchołek góry lodowej”. Takich agentów Rosja może mieć umieszczonych w Polsce jeszcze wielu. Gdzie? Odpowiedzmy dyplomatycznie: nie wiem, ale się domyślam.
Piotr Relich
Polecamy Państwu produkcje filmowe PCh24TV podejmujące rosyjską tematykę i ukazujące prawdziwą twarz naszego wschodniego sąsiada – „Wszystkie maski Kremla. Czy Rosja się nawróciła?” oraz „Naród. Wrogie przejęcie”