Putin starannie zbudował swoją przewagę i już nigdy nie będzie miał takiej szansy, aby negocjować tak wysoką stawkę z USA. Moskwa prowadzi ostrą grę, a Zachód – mimo deklaracji jedności – waha się. Czy Waszyngton i Europa przystaną na warunki Putina, czy też zdecydowanie im się przeciwstawią? A może mają inne – chciałoby się rzec – inteligentniejsze wyjście? Tak czy inaczej, polityka po raz kolejny udowadnia, że mniemania o „końcu historii” to mrzonki.
Niestety, prorosyjska polityka Berlina i Paryża, rozbrojenie Europy i pokładanie zbyt dużej wiary w federalizację świata, która miałaby zapobiec wojnom, właśnie przynoszą opłakane rezultaty. Przywódcy Kremla zaś upajają się uwagą, jaką poświęca im świat trzymany w szachu.
„Kryzys o globalnych konsekwencjach”
Wesprzyj nas już teraz!
Antony Blinken 20 stycznia 2022 r. – na dzień przed spotkaniem z szefem dyplomacji rosyjskiej w Genewie – wygłosił przemówienie w Berlin-Brandenburg Academy of Sciences. Podkreślił w nim, że sprawa ukraińska jest „czymś większym niż Rosja i NATO”. Chodzi o „kryzys o globalnych konsekwencjach, który wymaga globalnej uwagi i działania”. Zdaniem Blinkena, Moskwa próbuje podważyć zasady ustanowione po dwóch wojnach światowych i „zimnej wojnie”. Rosja nie chce wyrzec się „prawa” do zmiany granic drugiego kraju siłą, dyktowania innym określonej polityki, w tym odnoszącej się do tego z kim dane państwo ma współpracować i chce za wszelką cenę utrzymać strefę wpływów, podporządkowując suwerennych sąsiadów swojej woli.
Zdaniem sekretarza stanu, gdyby Waszyngton „odpuścił” Rosji i zezwolił na „bezkarne łamanie zasad”, wówczas w świat pójdzie przesłanie, iż inni mogą tak samo robić. Cofnęlibyśmy się do czasów znacznie bardziej niebezpiecznych i niestabilnych. Po prostu wojna „wisiałaby nad głowami wszystkich”. – Dlatego Stany Zjednoczone oraz nasi sojusznicy i partnerzy w Europie tak bardzo skupili się na tym, co dzieje się na Ukrainie. To coś więcej niż konflikt między dwoma krajami – oznajmił sekretarz stanu.
Pisemne gwarancje bezpieczeństwa dla… Rosji
Rosja za wszelką cenę dąży do uzyskania pisemnych gwarancji odnośnie nierozszerzania NATO na wschód. Ostatnio zażądała także, by sojusz usunął swoje siły z Bułgarii i Rumunii, nie mówiąc o krajach bałtyckich. 19 stycznia 2022 r. rosyjski dyplomata Siergiej Ławrow podkreślił, że czeka na pisemne stanowisko Waszyngtonu w sprawie szeregu kwestii poruszanych w Genewie.
Rosyjscy decydenci odnieśli się także do propozycji Paryża odnośnie prowadzenia niezależnych od Waszyngtonu rozmów z Moskwą w formacie normandzkim. Kreml podkreślił, że nie ma takiej potrzeby i zdecydowanie bardziej zależy mu na dogadaniu się z Amerykanami.
Negocjacje i odstraszanie
Putin i jego ekipa są zdeterminowani, by uzyskać jak najwięcej w toczonych negocjacjach. Od kilku miesięcy Moskwa prowadzi rozbudowane manewry wojskowe i zapowiada kolejne. Nie stroni od ataków cybernetycznych, jak ten z 14 stycznia 2022 r. na Ukrainę (atak na strony rządowe). Kontynuuje wojnę informacyjną.
Druga strona negocjacji nie jest pewna intencji Moskwy i na wszelki wypadek wszczęła proces – chociaż niektórzy uważają, że za późno – dozbrajania Kijowa, jednocześnie zarządzając 12-dniowe manewry na Morzu Śródziemnym, które potrwają do początku lutego. USA i Wielka Brytania postanowiły ewakuować część personelu dyplomatycznego i rodziny pracowników swoich ambasad na Ukrainie. Jednocześnie Waszyngton podjął rozmowy z Katarem w sprawie zapewnienia dostaw gazu na kontynent europejski w razie konieczności obłożenia Moskwy sankcjami.
Europa, mająca 40 proc energii dzięki dostawom rosyjskiego gazu, może znaleźć się w głębokim kryzysie energetycznym w środku zimy. By temu zapobiec Waszyngton zabiega o to, aby Katarczycy wzięli na siebie odpowiedzialność za dostarczenie ogromnych ilości skroplonego gazu ziemnego (LNG) do krajów europejskich. Chociaż wskazuje się, że operacja jest wykonalna, nikt tak naprawdę nie chce jej testować w praktyce, bo może się okazać niezwykle trudna do realizacji. Bloomberg poinformował, że prezydent USA Joe Biden chce poprosić emira Kataru, szejka Tamima bin Hamada Al Thaniego, o jak najszybsze złożenie wizyty w Białym Domu.
Rosjanie w 2021 r. ograniczyli dostawy gazu do Europy o 25 proc. Rezerwy tego surowca spadły znacznie poniżej poziomu, jaki powinien być zapewniony o tej porze roku. W razie inwazji na Ukrainę i wdrożenia sankcji, dostawy gazu z Rosji jeszcze bardziej zostałyby ograniczone.
Niedawno wywiad brytyjski, co potwierdził wywiad amerykański, ostrzegał przed możliwą inwazją rosyjską na Ukrainę i próbą zainstalowania marionetkowego rządu w Kijowie. Amerykanie już obłożyli sankcjami kilku Ukraińców podejrzewanych o współpracę z rosyjskimi służbami.
Poszukiwanie pomocy
Ukraińcy zabiegają o pomoc z różnych kierunków. Do kraju płynie starsze i nowsze uzbrojenie (m.in. amerykańskie precyzyjnie naprowadzane pociski przeciwpancerne Javelin, których obawia się Moskwa i tureckie drony). Ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii, Wadym Prystajko, zapowiedział w Sky News, że „nie wiadomo w tej chwili, czy Rosja zdecyduje się na inwazję na pełną skalę, czy na niewielkie wtargnięcie, aby zirytować Ukrainę i świat, pokazując swoją siłę”. Ogłosił jednak gotowość obywateli do „walki na śmierć”. Miejscowi muzułmanie również przygotowują się do wojny z Rosją.
Niebawem wojska Putina mają przeprowadzać wielkie manewry na wodach międzynarodowych w odległości około 240 km od południowo-zachodnich wybrzeży Irlandii, gdzie na dnie Atlantyku przebiega gęsta sieć kabli odpowiadających za łączność internetową i wojskową między USA a sojusznikami NATO.
Zachodnioeuropejscy partnerzy rozpoczęli wcześniej niezgłoszone dwutygodniowe ćwiczenia na Morzu Śródziemnym. Z kolei Rosjanie ogłosili 20 stycznia 2022 r. szereg dodatkowych manewrów od Atlantyku przez Morze Śródziemne i Pacyfik po Antarktykę, które mają potrwać do końca lutego. Planują także manewry na Białorusi w pobliżu granicy z Ukrainą.
Kreml przeprowadził rutynowe trzydniowe ćwiczenia z siłami Chin i Iranu w północnej części Morza Indyjskiego. Putin podejmował także prezydenta Iranu, który przedstawił plan zawarcia dwudziestoletniego porozumienia strategicznego o współpracy.
Równocześnie Rosja stale ogranicza dostawy gazu do Europy, starając się wywrzeć jak największą presję na kraje europejskie i poróżnić je z Waszyngtonem, przymuszając do ustępstw na swoją rzecz.
Brak jedności Europy
Mimo oficjalnych deklaracji o jedności Zachodu, w sprawie Ukrainy jedności nie ma. Kanclerz Niemic Olaf Scholz ostentacyjnie odmówił wizyty w Białym Domu, zasłaniając się innymi pilnymi spotkaniami. Nie chciał, by wywierano na niego presję w sprawie wspólnych sankcji wobec Moskwy. Sekretarz stanu nie zdołał także przekonać Berlina odnośnie embarga w postaci odcięcia Rosji od międzynarodowego systemu płatności SWIFT – co uważano za jedyną tak naprawdę dotkliwą sankcję dla Moskwy. Berlin, a także Paryż podnoszą, że szkodziłoby to poważnie ich inwestycjom w Rosji. Berlin nie chce przystać na wstrzymanie uruchomienia gazociągu Nord Stream 2. Z kolei sami Amerykanie sprowadzają z Rosji więcej ropy naftowej niż od sojusznika – Arabii Saudyjskiej. Ewentualne embargo, które miałoby uderzyć w rosyjskie koncerny naftowe i gazowe, przyczyniłoby się do większych perturbacji na rynku światowym i dalszego zachwiania łańcucha dostaw, a także wywindowania inflacji. Stąd wiele państw zachodnich nie jest zainteresowanych dotkliwymi sankcjami wobec Moskwy.
Ostatnio również koalicyjna partia rządu hiszpańskiego: lewicowy partner Unidas Podemos i osiem innych ugrupowań podpisało wspólny manifest „całkowicie odrzucając” hiszpańską misję na Morzu Czarnym i w Bułgarii, by wesprzeć NATO, jeśli napięcie na Ukrainie będzie nadal rosło.
Partie zwróciły się do władzy wykonawczej o nieuczestniczenie w misji odstraszania NATO w regionie. 22 stycznia 2022 r. założyciel Podemos, Pablo Iglesias, zakwestionował „potrzebę zaangażowania Europy w hipotetyczny konflikt w regionie Morza Czarnego”. Ostrzegł przed konfrontacją z Rosją. Hiszpania jednak wysłała fregatę Blas de Lezo na Morze Czarne w ramach misji NATO. W planie jest posłanie do Bułgarii w lutym tego roku od czterech do sześciu myśliwców Eurofighter.
Dużym echem odbiła się również wypowiedź zdymisjonowanego 22 stycznia br. szefa marynarki wojennej Niemiec: wiceadmirała Kay-Achim Schoenbacha, który w jednym z indyjskich think tanków stwierdził, że Krym już przepadł i nie powróci do Ukrainy, a Zachód powinien okazać szacunek Putinowi, bo to nic nie kosztuje. Były niemiecki dowódca wątpi, by Moskwa chciała zaatakować Ukrainę. Uwagi Schoenbacha wstrząsnęły Organizacją Traktatu Północnoatlantyckiego, a sekretarz Blinken dzień później wystąpił w programach talk show, zapewniając o jedności sojuszników i determinacji w zakresie wprowadzania sankcji oraz okazywania nieustępliwości wobec Rosji.
Wtargnięcie czy operacja na pełną skalę?
Amerykańscy wojskowi straszą, że Rosjanie wkroczą na Ukrainę, jak tylko zrobi się większy mróz, by swobodnie mogły operować czołgi i artyleria. Jednak rynki nie dowierzają, by Europa była bliska największego konfliktu militarnego od czasów II wojny światowej. Sam prezydent USA zastanawia się, czy Putin zdecyduje się na „niewielkie wtargnięcie”, poniżej progu reakcji podzielonej Europy, czy też na większą operację.
Dziś jak na dłoni widać, że Rosja konsekwentnie przygotowywała się właśnie do sytuacji, w której Waszyngton i cała Europa musi liczyć się z jej nieprzewidywalnością. Moskwa może wywierać większą presję niż kiedykolwiek po upadku Rosji Sowieckiej, aby osiągnąć to na czym jej najbardziej zależy: pisemne gwarancje nierozszerzania NATO na wschód, usunięcie wojsk sojuszu z byłej sfery wpływów, uznanie jej mocarstwowej pozycji i włączenie w negocjacje kluczowych kwestii na świecie. Po prostu chce być jednym z tych państw, które po zniszczeniu starego ładu stworzy nowy porządek i określi nowe zasady, trzymając w szachu inne kraje.
Rosja Putinowska – w tym czasie, gdy Europa się rozbrajała, szukając oszczędności – konsekwentnie modernizowała armię, podobnie jak Chiny. Kreml wykorzystał słabość Ameryki i jej błąd strategiczny związany z rezygnacją ze sprzeciwu wobec budowy gazociągu Nord Stream 2 w imię umowy z Berlinem. Teraz Moskwa – dzięki Niemcom – nie musi się obawiać „opcji nuklearnej” w postaci wykluczenia z systemu płatności międzynarodowych SWIFT. Co więc pozostaje Waszyngtonowi?
Dozbrajanie Ukrainy za pośrednictwem innych krajów, co też ma miejsce – pociski Javelin przyleciały m.in. z Wielkiej Brytanii, napływa pomoc wojskowa z Estonii, Litwy i Łotwy. Niemcy odmówili uzbrojenia, obiecując wysłanie w lutym tego roku szpitala polowego. Na stole pozostaje niewiele opcji sankcji, które mogą co najwyżej uderzyć w najbliższych współpracowników rosyjskiego przywódcy.
Zdaniem byłego ambasadora brytyjskiego i planisty ds. bezpieczeństwa Iana Binda „nie ma niczego na polu gospodarczym, co mogłoby poważnie przestraszyć Putina”. Sugeruje on także, że jeśli Rosjanie faktycznie zamierzają uderzyć, to muszą to zrobić szybko, bo mają „wąskie okno na inwazję” z użyciem czołgów i ciężkiej artylerii, zanim ziemia zamieni się w bagno.
Niektórzy próbują przewidywać, jak miałaby wyglądać operacja rosyjska na Ukrainie. Pojawiają się sugestie, że miałoby to być szybkie uderzenie upokarzające dla armii ukraińskiej z użyciem broni elektronicznej. Jednak większość jest zgodna, że walki w Kijowie, Charkowie, Dnieprze, w Zaporożu i Odessie z pewnością trwałyby dłużej. Mówi się o możliwości wykorzystania manewrów z Białorusią jako przykrywki do przesłania zaawansowanych myśliwców Su-35 i pocisków ziemia-powietrze S-400.
Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie snuje różne wizje podboju zaznaczając, że Putin mógłby zająć cały kraj z wyjątkiem ziem w większości katolickich na Zachodzie (stara Galicja), bo ta część byłaby z czasem trudna do utrzymania.
Amerykanie mają nadzieję, że armia ukraińska z potencjalnie 900 tys. rezerwistów będzie w stanie podnieść znacznie koszty ewentualnej inwazji Moskwy. Kreml ma przytłaczającą przewagę w powietrzu, ale USA podnoszą stawkę, dostarczając Ukrainie pociski przeciwlotnicze Stinger. Wojska NATO gromadzą się także na Morzu Śródziemnym. Trwa swoisty pokaz siły pomiędzy obu stronami.
Negocjacje i pisemna odpowiedź Waszyngtonu
Po rozmowach 21 stycznia najwyżsi dyplomaci USA i Rosji zapewniali, że są zdeterminowani dalej prowadzić negocjacje. Waszyngton zapowiedział, że przekaże pisemne odpowiedzi na żądania Rosji, aby NATO ograniczyło swoją obecność wojskową w Europie Wschodniej. Wcześniej rosyjscy urzędnicy wezwali Zachód do zaprzestania dostaw broni na Ukrainę.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział 18 stycznia, że zaprosił zachodnich sojuszników i Rosję do kolejnych rund rozmów w sprawie bezpieczeństwa, by zapobiec atakowi na Ukrainę i zająć się obawami zarówno sojuszu, jak i Rosji.
Co ciekawe, ze strony zarówno Rosjan, jak i Amerykanów obserwuje się pewne drobne ruchy otwartości. Otóż Rosjanie np. aresztowali hakerów podejrzanych o dokonywanie cyberataków w USA, a amerykańska agencja wywiadowcza CIA opublikowała raport, w którym – mimo wcześniejszych sugestii – stwierdziła, iż za atakami na setki dyplomatów i szpiegów amerykańskich cierpiących z powodu „syndromu hawańskiego” nie mogą jednak stać Rosjanie, ani inni zagraniczni przeciwnicy. Moskwa pomaga również w negocjacji umowy JCPOA z Iranem.
Blinken i Ławrow potwierdzili, że pozostawili „otwarte drzwi” do kolejnej rozmowy prezydentów Joe Bidena i Władimira Putina, by spróbować rozwiązać kryzys. Szef rosyjskiej dyplomacji zaznaczył, że Moskwa musi otrzymać pisemną odpowiedź na każdą propozycję gwarancji bezpieczeństwa, jaka pojawiła się we wcześniejszych rozmowach.
Pisemnych odpowiedzi oczekuje także rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow i wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow. Ten ostatni zakwestionował pomysł Macrona w sprawie odrębnych negocjacji w formacie normandzkim. – Wolelibyśmy wypracować porozumienie i zawrzeć umowę przede wszystkim z Amerykanami. Włączenie do tego procesu zbyt szerokiego kręgu krajów wydaje się nam nieproduktywne – oświadczył Riabkow.
Szef rosyjskiej delegacji Konstantin Gawriłow, toczący rozmowy w Wiedniu w sprawie bezpieczeństwa wojskowego i kontroli zbrojeń 19 stycznia ostrzegł, że „nadchodzi chwila prawdy: Zachód albo zaakceptuje nasze propozycje, albo zostaną znalezione inne sposoby zapewnienia bezpieczeństwa Rosji”. Zapewnił, że „można znaleźć wyjście, rozwiązania akceptowalne dla obu stron”, ale „kończy się czas” i „rozpoczyna się odliczanie”.
Ławrow stwierdził, że Kreml widzi możliwe rozwiązanie kryzysu na Ukrainie jako część wielkiej umowy o bezpieczeństwie z Białym Domem. 21 stycznia rosyjski MSZ oznajmił, że gwarancje bezpieczeństwa, których Rosja żąda od USA obejmują postanowienia zobowiązujące siły NATO do opuszczenia Rumunii i Bułgarii.
Ukraińcy o opcjach ataku
Ołeksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy ostrzegł Kreml, że inwazja wojskowa będzie dla Rosji bardzo kosztowna, biorąc pod uwagę wielkość ukraińskiej armii, wolę walki ludności i presję Zachodu. Spodziewa się, że Rosja będzie eskalować w krótkim okresie kampanię cyberataków, prowokować i siać dezinformację oraz wykorzystywać presję ekonomiczną. Daniłow dodaje, że Putin ma dwie opcje: zakrojoną na szeroką skalę operację zajęcia wschodniej części Ukrainy, obalenie rządu lub zmuszenie go do negocjacji i drugą: atak z użyciem rakiet, naloty w celu zniszczenia infrastruktury wojskowej i transportowej. W przypadku tej ostatniej opcji Rosja „uderzyłaby tam, gdzie Kijów jest słaby: w przestarzałą obronę powietrzną” – tłumaczył na łamach „Wall Street Journal” 20 stycznia br.
W rozmowach z sojusznikami wyżsi urzędnicy Bidena zakomunikowali, że w razie wojny CIA (potajemnie), a Pentagon (jawnie) będą wspierały każdą grupę ukraińską, która zaangażuje się w walkę. Ukraińscy powstańcy mieliby być szkoleni w pobliskich krajach wschodniej flanki NATO. Poza wsparciem logistycznym i bronią sojusznicy USA i NATO mogą im również zapewnić sprzęt medyczny i schronienie w czasie rosyjskich ofensyw.
Rosyjskie wieloetapowe podejście do współczesnych konfliktów opisane przez generała Andrieja Kartapolewa w 2015 r. obejmuje: wywieranie presji politycznej, gospodarczej i informacyjnej na wroga, szerzenie niezadowolenia pośród społeczeństwa danego kraju i wspieranie uzbrojonych oddziałów opozycji. Potem powinna nastąpić intensyfikacja presji dyplomatycznej, a następnie wojna na pełną skalę, by ustanowić pełną kontrolę nad „państwem-ofiarą”.
W przypadku Ukrainy druga opcja oznaczałaby bardzo krwawą, długotrwałą okupację w obliczu tworzenia się ukraińskiego ruchu oporu. Na razie większość analityków wciąż spodziewa się mniejszej interwencji.
Sekretarz stanu USA Antony Blinekn wzywa Moskwę do negocjacji i twierdzi, że to Kreml naruszył szereg zasad, zagrażając bezpieczeństwu wielu milionów osób. Kwestie obrony narodowej, ćwiczeń wojskowych, systemów uzbrojenia i porozumień o bezpieczeństwie można negocjować, by „zwiększyć przejrzystość, zmniejszyć ryzyko, przyspieszyć kontrolę zbrojeń, zbudować zaufanie”. Temu służy Strategiczny Dialog Stabilności między Stanami Zjednoczonymi a Rosją, dialog w Radzie NATO-Rosja oraz w OBWE.
Jednak sprawa suwerenności i samostanowienia Ukrainy, a także wszystkich innych państw, nie podlega negocjacjom. Blinken ostrzegł, że rosyjska agresja na Ukrainę zaowocuje wzmocnieniem sojuszu obronnego NATO, a przecież Moskwa tego nie chce. Ameryka nie spodziewa się szybkiego rozwiązania problemów z Rosją.
Agnieszka Stelmach