Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta krytycznie odniósł się do umorzenia przez sąd sprawy pisarza Jakuba Żulczyka, który publicznie określił Andrzeja Dudę obraźliwym epitetem. Zdaniem polityka sprawa była okazją do przeciwdziałania wulgaryzacji debaty publicznej, lecz szansa ta nie została wykorzystana.
Dzisiejszy wyrok wydany przez sędziego Tomasza Grochowicza w sprawie Jakuba Żulczyka daje podstawę, by bezkarnie każdego sędziego w Polsce nazywać debilem przy każdej okazji. To psucie debaty publicznej, legitymizowanie nienawiści. Odbije się to na sędziach niestety też – twierdzi wiceminister Kaleta.
Chodzi o wpis na Facebooku z listopada 2020 roku, w którym Żulczyk skomentował gratulacje, jakie Andrzej Duda złożył Joe Bidenowi za pośrednictwem Twittera. Prezydent napisał wówczas: Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA.
Wesprzyj nas już teraz!
Na co pisarz i publicysta lewicowych mediów odpowiedział: Nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak 'nominacja przez Kolegium Elektorskie’. Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA 'obwieszczają’ agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj – doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie – to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem.
Wpis ten stał się powodem do wniesienia pozwu przez osobę prywatną na podstawie art. 135, par. 2 Kodeksu karnego, mówiącego o znieważeniu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył sprawę. W uzasadnieniu sędziego Tomasza Grochowicza czytamy: Nie stanowi bowiem przestępstwa czyn, którego społeczna szkodliwość jest znikoma, a zdanie, w którym pada słowo „debil” należy rozpatrywać w kontekście treści całego wpisu.
Wyrażając niezadowolenie z takiego wyroku, wiceminister Sebastian Kaleta zaznaczył, że „symboliczny wymiar tej sprawy, czyli granic wolności słowa znanego pisarza wobec organów własnego państwa, mógł położyć tamę narastającej wulgaryzacji debaty, bez dotkliwych dla pisarza sankcji”. „Sąd wybrał inną drogę, być może z politycznych motywacji” – dodał.
Źródło: wydarzenia.interia.pl
FO