Trwają prace nad wnioskiem do prokuratury w sprawie obrazy uczuć religijnych przez autorów spektaklu „Neomonachomachia”. Podczas widowiska na Rynku Głównym w Krakowie wyśmiewano się z pieśni religijnych i patriotycznych, a wszystko to z poparciem publicznych pieniędzy. Jakby tego było mało, w pokaz wmontowano znakomitego przedstawiciela polskiego oświecenia, Ignacego Krasickiego. Sztuka ma poruszać, prowokować do myślenia, dyskusji, dialogu, ale czy środkiem ma być profanacja?
Spektakl, a raczej pokaz plenerowy „Neomonachomachia” przygotował Teatr KTO. Autorem scenariusza był Bronisław Maj, który w utworze odwoływał się do „Monachomachii” Ignacego Krasickiego, przez co nie omieszkał umieścić Arcybiskupa jako pierwszego autora przeróbki. Za widowisko, które było głównym punktem krakowskiej Nocy Poezji, z ramienia teatru odpowiadał reżyser Jerzy Zoń.
Wesprzyj nas już teraz!
Na realizację pokazu teatr uzyskał z kasy miejskiej 170 tys. zł. W tej cenie zawarto profanację pieśni religijnych i patriotycznych, które aktorzy wyśpiewali ze zmienionymi na potrzeby spektaklu niegodziwymi słowami.
Jak ocenił Ryszard Kapuściński, krakowski radny PiS, pokaz miał w założeniu być satyrą na obyczaje panujące na polskiej scenie politycznej, a zamiast tego otrzymaliśmy marne widowisko polegające na hańbieniu tego co dla Polaka jest święte. Tak np. na melodię „Legionów” („My Pierwsza brygada”) śpiewano: „Mamono, ciebie uwielbiamy! I władzę, w niej do kasy klucz”, zaś na melodię pieśni „Boże coś Polskę” nucono: „Cudna Madonno, ciebie uwielbiamy! I ciebie Władzo, boś ty klucz do kasy”. Kontrowersyjnych scen było więcej i nie mogło to pozostać bez echa.
– Poruszyłem tę sprawę na Komisji Kultury, złożyłem interpelację w której zapytałem o koszty przedstawienia (ponad 170 tys. zł.), wypowiedziałem się na ten temat mediach, a na ostatniej miesięcznicy ponownie wróciłem do sprawy. Sprawę przekazano do Reduty Dobrego Imienia, która podejmie dalsze kroki – poinformował PCh24.pl Ryszard Kapuściński.
Chodzi o dokonanie analizy treści jakie zaprezentowano podczas pokazu pod kątem obrazy uczuć religijnych. Jak ustaliliśmy, w najbliższych dniach prace dobiegną końca i wówczas zapadną decyzje jakie kroki prawne można podjąć wobec twórców sztuki.
– Reduta analizuje to wydarzenie. Nasz dział prawny otrzymał niezbędną dokumentację. Po zakończeniu tych prac podjęte zostaną kroki prawne przeciwko twórcom tego programu. Należy spodziewać się doniesienia do prokuratury w związku z obrazą uczuć religijnych, a niewykluczone, że wystąpimy w tej sprawie także na drodze cywilnej – powiedział w rozmowie z PCh24.pl Maciej Świrski z Reduty Dobrego Imienia.
Co ciekawe, podczas toczącej się w mediach debaty na temat pokazu, Jerzy Zoń bagatelizował problem obrazy uczuć i wskazywał, że przywiązuje się uwagę do symboli, a nie do znaczeń.
– Nie pamiętacie, panowie, co dla was te symbole znaczą. To jest już tylko pieśń, szturmówka, flaga – mówił na antenie Radia Kraków.
Jego zdaniem, spektakl oglądało ok. 1600 widzów, tylko garstka była niezadowolonych, zaś aktorzy czterokrotnie wychodzili do ukłonów.
– Dostawałem głosy i telefony, że widowisko było genialne. Mam propozycję, by widowisko przywieźć do Warszawy. Jeśli się nie podoba, jest święte prawo widza, by wyjść – podkreślił.
Zoń dodał też, że 170 tys. zł za takie widowisko, to „cena minimalna”, jak na rozmach z jakim go przygotowano. Nie przeszkadzało mu, że przeznaczono na ten cel publiczne pieniądze.
Z pokazu zadowolone są również władze miasta Krakowa, które doceniły wysiłek Teatru KTO w popularyzowaniu twórczości Ignacego Krasickiego, którego 240. rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku.
– Jako organizatorzy odebraliśmy zdecydowanie więcej pochwał niż krytyk: sztuka powinna bowiem poruszać, prowokować do myślenia, pobudzać do dyskusji, do dialogu. W tym przypadku widowisko spełniło pokładane w nim nadzieje i być może też spowoduje, że współcześni czytelnicy sięgną po wciąż aktualne teksty arcybiskupa Ignacego Krasickiego – poinformował PCh24.pl Jan Machowski z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa.
Jak dodał, oryginalny tekst Krasickiego stanowił ostrą satyrę na temat wad ówczesnego duchowieństwa, zaś we współczesnej realizacji ostrze krytyki zostało skierowane w polityków.
– W szaty postaci I. Krasickiego ubrano współczesnych – przedstawicieli trzech różnych partii politycznych, walczących o poparcie wyborców. Co więcej, wszystkim partiom politycznym przypisano te same przywary: miłość do władzy i pieniądza. Żadna z opcji politycznych nie została pochwalona(!). Każda traktuje lud jako narzędzie do zdobycia władzy – dodał.
Widowisko – jak wyjaśnił – traktowało o elitach politycznych, a jego intencją „było znalezienie porozumienia zwaśnionych wobec celów najwyższych”. Sam spektakl zyskał zaś uznanie większości widzów.
A niezadowolona część publiczności? To mniejszość, która – co ciekawe – przez niektórych została nawet uznana za część pokazu.
– Niektórzy byli przekonani, że grupka protestujących, to czwarta z partii politycznych, celowo zaaranżowana w ten sposób przez twórców widowiska, co – ich zdaniem – miało symbolizować niemożność osiągnięcia porozumienia i współpracy dla dobra społeczeństwa – zaznaczył Machowski.
Jak dodał, tegoroczna Noc Poezji zawierała 38 wydarzeń artystycznych, dostępnych nieodpłatnie, a spotkaniom z wybitnymi przedstawicielami środowisk literackich z Krakowa i Polski, towarzyszyło szerokie zainteresowanie publiczności.
Marcin Austyn
Zobacz także „Bluźnierczy smog nad Krakowem”