Ile w końcu jest w Polsce gazu łupkowego? Takie pytanie nasuwa się po sprzecznych informacjach płynących z mediów. Raz słyszymy, że jest go 5 bln m sześc. potem mówi się o zaledwie około 40 mld m sześc. To jednak nie jest zwykła pomyłka. Prof. Andrzej Kraszewski, były minister środowiska, uważa, że dane są manipulowane w celach marketingowych.
W kwietniu ubiegłego roku amerykańska Agencja ds. Energii (EIA) poinformowała o tym, że gazu łupkowego jest u nas 5,3 bln m sześc. W lipcu bieżącego roku mówi się już o zaledwie od 38 do 116 mld. m. sześc. Prof. Andrzej Kraszewski uważa, że te najbardziej optymistyczne dane wzięły się stąd, że pomnożono objętość występujących w Polsce łupków sylurskich przez największą zawartość gazu w łupkach amerykańskich. Jego zdaniem publikowanie tych nierealnych danych ma prawdopodobnie na celu przyciągnięcie inwestorów.
Wesprzyj nas już teraz!
Tak też zresztą się stało. Po opublikowaniu przez Energy Information Administration (EIA) raportu, który stwierdzał obecność w naszym kraju bogatych złóż natychmiast ustawiły się kolejki spółek, chętnych na uzyskanie koncesji na poszukiwanie i wydobycie tego surowca. Jak dotąd wydano 100 takich pozwoleń w przeważającej większości firmom amerykańskim, m.in. takim jak Exxon Mobil, Chevron, ConocoPhillips czy Maraton. Koncesje zdobyło oczywiście również PGNiG, głównie na Pomorzu i Lubelszczyźnie.
Jednak kilkanaście miesięcy później inna amerykańska instytucja, Służba Geologiczna (USGS), podała, że ilość gazu jest w granicach 38,1 mld. m sześc. do 116 mld m. sześc. czyli nawet dziesięciokrotnie mniej niż wynoszą dane opublikowane przez Państwowy Instytut Geologiczny. Co ciekawe w obu przypadkach korzystano z danych pochodzących z tych samych źródeł, zastosowano jedynie inne założenia do obliczeń. Zdaniem byłego ministra, jeśli nagle publikuje się skrajnie odmienne szacunki od podawanych wcześniej to najpewniej wynika to z chęci osiągnięcia jakichś efektów polityczno-gospodarczych. – (…)jeżeli czytam jakąś daną, to muszę się bardzo zastanawiać co ktoś, kto ją opublikował, chciał osiągnąć. A nie czy użył tam właściwej metody, jaki jest błąd tej prognozy – mówi prof. Kraszewski.
Jego zdaniem najbardziej wiarygodne dane podaje Państwowy Instytut Geologiczny. Określają one wielkość złóż na mieszczącą się w granicach od 346 do 768 miliardów m. sześc. To i tak kilkakrotnie więcej niż zasoby złóż konwencjonalnych, które wynoszą 145 mld. m sześc. Prawdziwą ilość gazu poznamy jednak dopiero wtedy, gdy będzie odpowiednia ilość odwiertów. Już teraz jednak wiadomo, że gazu starczy na kilkadziesiąt lat, co daje nam pewne bezpieczeństwo energetyczne.
Iwona Sztąberek
Źródło: www.forsal.pl