Poszukiwanie w Biblii sensacji, mnożenie sprzeczności, wyłapywanie rzekomych błędów, absurdów i pomyłek – do tej pory specjalność rewizjonistycznych teologów oraz oświeceniowych filozofów religii – zaczęła ostatnimi laty powodować namiętne błyski w oczach ludzi, którzy Pismo znają jedynie z bajkowych opowieści Dana Browna.
Spiskowe teorie dziejów chrześcijaństwa – mówiące, że zapisy historyczne oraz natchnione księgi Pisma skutecznie modyfikowane były przez żądnych władzy nad duszami kapłanów – modne są w wersji pop dopiero od kilku lat, mają jednak długą historię. Zwolennicy tego rodzaju hipotez twierdzą, iż Biblia nie mogła przetrwać w całości do naszych czasów, gdyż byłoby to wielce niewygodne dla Kościoła jako instytucji politycznej. Bardziej umiarkowane głosy mówią, iż oczyszczano Biblię z niewygodnych kwestii tylko ze strachu przed niezrozumieniem i odstąpieniem od Kościoła całej rzeszy wiernych. Zarówno jedno, jak i drugie uzasadnienie spiskowych hipotez kłóci się jednak ze zdrowym rozsądkiem.
Wesprzyj nas już teraz!
Wystarczy zauważyć, że gdyby faktycznie Kościołowi tak bardzo zależało na fałszowaniu Pisma na swój polityczny użytek, nie poprzestano by na wyrzucaniu całych fragmentów Biblii, a zajęto by się także poprawianiem pozornych sprzeczności, jakie możemy w niej odnaleźć. Agenci wszechświatowego spisku chrześcijan oczyściliby ją ze słów nieprzychylnych bogactwu i pysze człowieka, odrzucili precz kwestie z Apokalipsy Św. Jana potępiające siedem Kościołów (Apok. 2-3), przemienili nieco wizerunek chciwych i ślepych faryzeuszy, a co najważniejsze – nie dopuścili, aby cokolwiek z tego, co zostało zmienione bądź odrzucone, ujrzało kiedykolwiek światło dzienne.
Przestępca nie trzyma na pamiątkę dowodu swojej zbrodni. Niszczy go tak, aby nikt nie mógł zdjąć z niego odcisków palców i orzec o winie. Dlatego też wizje kryjących niewyobrażalne sekrety watykańskich bibliotek mogą trafić wyłącznie do umysłów współczesnych telewidzów.
Pozorne sprzeczności
Sprzeczności pojawiające się podczas lektury Biblii wynikają zazwyczaj albo z braku zrozumienia czytającego, albo z niewłaściwego przekładu słowa oryginalnego – bądź też (w ostateczności) z braku dobrej woli. Niestety – często ci, którzy udowadniają za wszelką cenę coś, co jest nie do udowodnienia, w dobieraniu argumentów nie kierują się prawdą, ale widowiskowym zestawianiem wyjętych z kontekstu cytatów.
I tak: zarzuca się Księdze Rodzaju niespójność – Noe miał zabrać po parze zwierząt z każdego gatunku (Rdz 6, 20), w innym miejscu zaś napisane zostało, że ma zabrać po siedem par zwierząt czystych i jedną parę zwierząt nieczystych (7, 2). Niespójność ma polegać na tym, że Bóg się powtarza, albo przeczy sobie raz mówiąc tak, a raz inaczej. Wyjaśnienie zaś jest przecież proste. Po potopie Bóg kazał złożyć ofiarę ze zwierząt czystych – gdyby była ich jedna para, gatunek nie miałby szansy przetrwania, a wszak o przetrwanie chodziło przy budowaniu Arki (Rdz 8,20). Nie ma tu żadnej niespójności a jedynie doprecyzowanie.
Kolejny zarzut tyczy się Księgi Rodzaju – fragmentu, w którym Jakub staje twarzą w twarz z Bogiem. A przecież w następującej po niej Księdze Wyjścia jest napisane: „Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” (Wj 33, 20; BT). Zarzut dość absurdalnie postawiony i niezasadny. To, że Jakub zobaczył Boga nie jest zaprzeczeniem postanowienia Boga. Sprzeczność byłaby wtedy, gdyby Bóg przemówił w czasie przeszłym. Zresztą, tekst hebrajski nie zawiera słowa „żaden”…
Jako sprzeczności postrzegane są także te fragmenty, które mówią, iż człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga:
„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1, 27-28)
łączone z fragmentami, w których człowiek jest tylko zwierzęciem:
„Bóg chce ich bowiem doświadczyć, żeby wiedzieli, że sami przez się są tylko zwierzętami. Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością (…) Któż pozna, czy tchnienie synów ludzkich idzie w górę a siła życiowa zwierząt zstępuje w dół, do ziemi” (Koh 3, 18-21).
W tym miejscu tekst zostaje urwany dla potrzeb argumentacji. Dalej bowiem jest napisane:
„Zobaczyłem więc, iż nie ma nic lepszego nad to, że się człowiek cieszy ze swych dzieł, gdyż taki jego udział. Bo któż mu pozwoli zobaczyć co stanie się potem” (Koh 3, 22).
Zresztą samo łączenie Księgi Rodzaju z Koheletem piszącym o ludzkim niezdecydowaniu i marności, jest dość niefortunne… Jak można porównywać opis stworzenia człowieka z jego wątpliwościami odnośnie własnej boskości, nie popadając w niedorzeczność?
Podobną „sprzeczność” odnajduje się w słowach: „Synu, nie prowadź życia żebraczego, lepiej umrzeć niż żebrać. Gdy człowiek musi patrzeć na stół drugiego, jego istnienia nie uważa się za życie?” (Syr 40; 28) zestawionych z: „…nie zwlekaj z datkiem dla potrzebującego! Nie odpychaj żebrzącego w strapieniu, a od ubogiego nie odwracaj swej twarzy!” (Syr 4; 3.). Nie sądzę, żeby udowadnianie różnicy między niecnotą żebractwa a cnotą jałmużny było koniecznością…
Zarzuty równie niedorzeczne znajdziemy w zastraszających ilościach w dyskusji z każdym ateistą, który pewien jest manipulacji tekstami i przekazem Pisma. Zwątpienie człowieka jest bowiem silniejsze niż chęć odkrycia prawdy. Jak pisze Święty Łukasz: „Lecz oni nic z tego nie zrozumieli i było to słowo zakryte przed nimi, i nie wiedzieli, co mówiono” (Łuk 18;34).
Fałszywi prorocy
Podważanie Biblii, jej autentyczności, treści, przekazu trwa i zapewne nie ustanie. Zatrzymajmy się więc w przekrzykiwaniu się argumentami i pomyślmy: ilu z nas, zobaczywszy wielkie znaki na niebie i ziemi, stanie prosto, z głową podniesioną, czekając z nadzieją i radością tej właśnie, dziejącej się chwili – bo oto nadchodzi dzień sądu i zbawienia? Ilu z nas ucieknie, kierowanych ludzkim strachem o życie?
Jest napisane: „Kto bowiem chce zachować duszę swoją, straci ją, kto zaś straci duszę swoją dla mnie, ten ją zachowa” (Łuk. 9; 24-25). Tracimy swoją duszę każdego dnia, tak bardzo pragnąc życia, a tak mało wiary pokładając w tym, czego sensu nie zrozumiemy, co pozostanie zakrytym dla naszego poznania intelektualnego – niezależnie od wielkości jego możliwości – na wieki. Trzeba nam wiary, która może przenosić góry, oraz nadziei, która bez wiary nie może istnieć.
Mając na uwadze kolejne sensacje religijne, jakie szykują nam naukowcy, ważne jest, by nie dać się omamić fałszywym prorokom: „Baczcie, by nie dać się zmylić. Wielu bowiem przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Ja jestem, i: Czas się przybliżył. Nie idźcie za nimi!” (Łuk. 21,8).
Magdalena Żuraw