6 marca 2012

Bogurodzica dziewica,
Bogiem sławiena Maryja,

U Twego Syna Gospodzina Matko zwolena, Maryja!

Zyszczy nam, spuści nam.

Wesprzyj nas już teraz!

Kyrieleison.

Twego dziela Krzciciela, bożycze,

Usłysz głosy, napełń myśli
człowiecze.

Słysz modlitwę, jąż nosimy,

A dać raczy, jegoż prosimy:

A na świecie zbożny pobyt,

Po żywocie rajski przebyt.

Kyrieleison.

 

Wszyscy znamy tę pieśń, uczono jej na pamięć nawet w czasach PRL-u, choć przemycanej do programów szkolnych jako zabytek języka polskiego (o archaizmach mówi się jeszcze dziś!). Tekst Bogurodzicy zapisano dopiero w r. 1407 (druk 1506 r. w Statutach Jana Łaskiego!). Nie wiemy, kiedy powstał, jego XV-wieczna popularność (wedle relacji Jana Długosza Bogurodzicę śpiewano pod Grunwaldem, cytowano w kazaniach) musi zastanawiać, rzadko bowiem zdarza się taki sukces świeżo powstałej pieśni. Może więc funkcjonowała ona w „ukryciu”, okoliczności zaś przyczyniły się do jej spopularyzowania. Łaski za autora pieśni uznał św. Wojciecha i to autorstwo akceptowane było przez okres staropolski bezdyskusyjnie; podzielał ten sąd jeszcze Józef Birkenmajer, autor monografii Bogurodzicy wydanej w r. 1937!

 

Spieramy się o kształt językowy tekstu, o formy zapisu, wreszcie wersowe ukształtowanie pieśni. Te współczesne prace o Bogurodzicy nie docierają do podręczników szkolnych, obowiązują tu nadal pozytywistyczne schematy myślowe: to tekst dla ludu, bo po polsku, temat maryjny, choć maryjna jest tylko pierwsza strofa; pierwszy hymn narodowy, choć hymny posiadają narody dopiero od XIX w. Można by mówić o hymnie rycerskim, wszak wedle świadectw kronikarzy śpiewano ją przed bitwami, ale i to nie jest pewne (znamy dziś wiele kazań, wymieniających naszą pieśń jako adwentowo-bożonarodzeniową.) Wymienione w telegraficzny sposób problemy pokazują trudności, jakie napotykamy w trakcie badań nad tekstem.

 

Literatura naukowa o Bogurodzicy jest ogromna i różnorodność hipotez podobna. Od r. 1962 (edycja tekstu w Bibliotece Pisarzów Polskich), mamy krytyczne wydanie tekstu, opracowanie językowe i muzyczne. Wątpliwości jest jednak nadal sporo. Kłopotem jest już przekład na współczesną nam polszczyznę: Matka Bogu (pogłos sporu o Maryję-Matkę człowieka lub Boga; wszystkie objaśnienia edytorskie mówią o trzecim przypadku w funkcji pierwszego, tylko po co?) Dziewica, przez Boga sławiona… U twego Syna Pana Matko mająca uznanie, Pozyskaj nam, Ześlij nam. Dla twego Chrzciciela, Synu Boży Usłysz głosy, spełnij zamiary człowieka, Usłysz modlitwę, którą zanosimy, A racz dać o co prosimy: A na świecie dostatni, bogaty pobyt (w schematycznym myśleniu o pobożnym średniowieczu pisano o prośbie: o żywot pobożny!), Po życiu przebywanie w raju.

 

Benedyktyńska geneza?

Nie ma zgody co do choćby przybliżonej daty powstania, umieszcza się pieśń na przestrzeni XII w. – połowa XV w. Osobiście bliższa mi jest hipoteza o wczesnym pochodzeniu Bogurodzicy – decydują o tym argumenty filologiczne i ogólnokulturowe. Konkretność Bogurodzicy (nasycenie rzeczownikami) jest podobna, jak w łacińskiej poezji do końca XII w., w wiekach następnych panuje równowaga rzeczowo-czynnościowa i w łacinie, i w polszczyźnie. Zestawienie osób Maryi z Janem Chrzcicielem też jest bliższe dziejom kultu ostatniego proroka Starego Testamentu. Z badań nad wezwaniami kościołów wynika, iż do końca XII w. wezwania maryjne i świętojańskie występują z równą częstotliwością. Natomiast w następnych stuleciach „popularność” św. Jana słabnie, a wezwania maryjne zdecydowanie przeważają. Proporcje wezwań w Polsce są mniej więcej równe do połowy XIII wieku, więc na ten czas wyznaczałbym termin powstania Bogurodzicy.

 

Tekst – jak zobaczymy – jest bardzo trudny, nie mógł więc być pierwotnie przeznaczony dla każdego odbiorcy. Dopiero od końca XIII wieku poleca się powszechne nauczanie modlitw „Ojcze nasz…”, „Zdrowaś…”, zaś Dekalogu – pod koniec w. XIV. Bogurodzica mogła powstać w kręgu benedyktyńskim, gdzie była pomocna w nauczaniu dogmatów braci bez wykształcenia (dbali oni o porządek w klasztorze i prowadzili uprawy rolne, by wykształceni mogli się zajmować pracą intelektualną).

Bogurodzica jest tropem (gatunek popularny w liturgii w wiekach X–XI; by łatwiej zapamiętać melodię, między Kyrie i eleison, wstawiano zdanie, np. Kyrie fons bonitatis eleison). To liturgiczne wezwanie w Bogurodzicy nie jest refrenem, lecz znakiem gatunkowego określenia tekstu. Znakomitość artystyczna anonimowego twórcy objawia się w wielofunkcyjności zabiegów artystycznych, owo Kyrie scala obie strofy, ukazuje chrystocentryczną orientację tekstu. Maryja i Jan są pośrednikami – przez nich zanosimy prośby do Chrystusa. Kyrie podkreśla wreszcie wagę wezwania; Kościół średniowieczny przywiązywał duże znaczenie do tej formuły, którą niekiedy przez niezrozumienie niektórzy wierni traktowali jako magiczną.

Kunsztowność tekstu ujawnia się i w budowie wersyfikacyjnej (propozycja Jerzego Woron­czaka):

1.         Bogurodzica

            dziewica,

            Bogiem sławiena

            Maryja

2.         U twego syna

            gospodzina

            matko zwolena

            Maryja

3.         Zyszczy nam,

4.         Spuści nam.

 

Uderza staranne rozłożenie strofy na paralelne odcinki (kolony) o równej ilości sylab (niekiedy z wydłużeniem o jedną sylabę, w zgodzie z muzycznym wykonawstwem). Druga strofa zbudowana jest inaczej, co muzykologom podsuwało myśl o dwóch autorach Bogurodzicy. Wydaje się to mało prawdopodobne, znakomity autor zaproponował dwa sposoby budowania tropu, sugerujące hierarchiczny porządek pośredników. Obie strofy dopełniają się też znaczeniowo. Pierwsza, wyraźnie przeintelektualizowana, wprowadza w krąg dogmatów maryjnych. Określenia ­pojęciowe zestawione są obok siebie jak w litanii, (może to efekt podporządkowania tekstu melodii litanijnej) odsuwają osobę, eksponują zaś zespół godności czy cech ukazujących niezwykłość Adresatki (ubocznie zaś stanowią element przekonywania, uzasadnienia próśb). Jest to kreacja abstrakcyjna, zdystansowana do człowieka. Tego dystansu nie likwidują prośby, oszczędne i maksymalnie lakoniczne: Zyszczy nam, Spuści nam. Podmiot zbiorowy, w którego imieniu prośby sformułowano, też jest abstrakcyjny. Tę niekonkretność uwydatniają jeszcze rozkaźnikowe formy gramatyczne, zawierające niedopowiedzenia. Ukonkretni je dopiero strofa druga: Chrystus ma nam dać bogactwo i zbawienie.

 

Według „miary i liczby”

Budowa Bogurodzicy upodabnia ją do traktatu naukowego. I to normalne w średniowieczu, które nie rozróżnia czynności naukowych i artystycznych. Uczeni bywali często poetami, by przypomnieć św. Tomasza z Akwinu, a obie dziedziny posługiwały się retoryką, sztuką klarownego myślenia i pięknego pisania.

Autor Bogurodzicy był obeznany nie tylko z retoryką. Okazał się zorientowany również w teologii i estetyce średniowiecznej. Jest zafascynowany liczbami, ta fascynacja ma źródło w Biblii, Bóg stworzył świat wedle miary i liczby. Stąd estetyki, ta romańska i ta gotycka, nakazywały wypracowywać formę dzieła prostymi regułami liczbowymi i geometrycznymi. Regułom tym nadawano sensy symboliczne lub alegoryczne, w poezji dodatkowo te liczbowe kombinacje piętrzyły trudności, pokonywanie tych utrudnień było miarą artyzmu. Przypomnijmy, jak ważne to było dla twórców średniowiecznych (wysiłek największego z nich, Dantego, uwidoczniony w matematycznej konstrukcji Boskiej Komedii). Nie jest więc przypadkowe uporządkowanie liczbowe Bogurodzicy, powtarzają się liczby 3 i 4. Trójka to symbol największej tajemnicy katolicyzmu, Trójcy św., czwórka natomiast jest „świętą” liczbą romańszczyzny (to byłby dodatkowy dowód wczesnego pochodzenia Bogurodzicy!). Przypomnijmy, cytowany wcześniej układ pierwszej strofy składa się z czterech członów, każdy jest czterosylabowy. Cztery są też postacie: Bóg, Chrystus, Maryja i Jan Chrzciciel. Nas te liczby mogą dzisiaj dziwić, ale dla ówczesnych elit intelektualnych miały one dodatkowy walor przekonywania. Średniowieczny estetyk – żyjący w wieku XII, Piotr de Roissy, pisał: Kwadratowe kamienie [z których budowano romańskie kościoły] oznaczają kwadrat cnót posiadanych przez świętych, mianowicie: umiarkowanie, sprawiedliwość, męstwo i roztropność.

 

Ponowny żywot pieśni

Popularność Bogurodzicy minęła wraz z wiekiem XV. Pieśń nie wywarła wpływu na staropolską twórczość religijną, bo była za trudna i zbyt „artystowska”. Nie sprzyjały jej też nowe warunki kulturowe. Renesans uprawiał wprawdzie tematy religijne, ale miały one inny charakter. Dzięki fundacji Bartłomieja Nowodworskiego, Bogurodzica przetrwała w Gnieźnie, gdzie kanonicy mieli obowiązek jej codziennego śpiewania. Nowodworski był przekonany o autorstwie św. Wojciecha, przywrócił więc pieśń – jak mniemał – miejscu, w którym powstała. Ponowny żywot pieśń zaczęła dopiero dzięki badaniom naukowym naszych czasów.

 

Prof. dr hab. Stefan Nieznanowski – profesor zwyczajny Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, specjalista z dziedziny literatury staropolskiej i historii literatury. Autor wielu publikacji naukowych.

 

Artykuł ukazał się w pierwszym numerze dwumiesięcznika Polonia Christiana.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 142 934 zł cel: 300 000 zł
48%
wybierz kwotę:
Wspieram