Grzech jest obrazą Boga. To jest najwłaściwsza teologia grzechu, zakorzeniona już w Starym Testamencie. Po drugie trzeba odkryć, że grzechy w gruncie rzeczy przedkłada się do rozgrzeszenia miłosierdziu Bożemu. Trzeba pracować duchowo nad tymi dwoma pryncypiami – mówi dla PCh24.pl ks. dr hab. Janusz Królikowski, profesor UPJPII, wykładowca teologii dogmatycznej.
Dlaczego w Kościele katolickim praktykuje się spowiedź uszną, a nie – jak we wspólnotach protestanckich – wspólne „odpuszczenie grzechów”?
Wesprzyj nas już teraz!
Osobiście wolę określenie „spowiedź indywidualna”. Kościół katolicki w swoim ujęciu spowiedzi połączonej właśnie z indywidualnym-osobistym wyznaniem grzechów, jako podstawowym sposobem uzyskania ich odpuszczenia, widzi wolę samego Chrystusa („prawo Boże”), a także głęboki wyraz swojej wrażliwości duchowej, w tym także psychologicznej.
Mówiąc zaś ściśle wspólnoty protestanckie nie uznają wspólnego odpuszczenia grzechów. Łączą je tylko i wyłącznie z wiarą osobistą, na mocy której Chrystus dokonuje ich łaskawego odpuszczenia. Luter ze szczególną furią odrzucił spowiedź jako sakrament uznając go za „katownię dusz”. Luteranie i wszystkie wyznania protestanckie idą ta samą drogą, chociaż pojawia się w kręgach protestanckich jakieś odczuwanie potrzeby spowiedzi. Niestety, ostatnie „wybryki” rozmaitych ideologii wpływają negatywnie na rozumienie spowiedzi indywidualnej zarówno w Kościele katolickim, jak i w innych wspólnotach chrześcijańskich.
Czym różni się stały spowiednik od kierownika duchowego?
Właściwie biorąc stały spowiednik i kierownik duchowy to jedno i to samo. W tradycji katolickiej istnieje mocny nurt podkreślający, że stały spowiednik jest najlepszym kierownikiem duchowym. Osobiście jestem zwolennikiem takiego ujęcia. Są jednak tacy, którzy rozdzielają kierownictwo duchowe i spowiedź – można i w taki sposób. Najważniejsze jest jednak, aby otwierać się na kierownictwo duchowe, a najlepsze uzasadnienie tej potrzeby znajduję w stwierdzeniu św. Bernarda z Clairvaux, który mówi, iż kto obrał sobie siebie samego za przewodnika, ten oddał się w ręce głupcowi!
Jakie są korzyści ze spowiadania się stale u tego samego kapłana? Jak często taka spowiedź powinna się odbywać?
Korzyść zasadnicza to pozwolenie na poznanie siebie, które jest bardzo ważne, aby móc komuś coś doradzić – nie można nikim pokierować na podstawie szczątkowych danych, można go tylko rozgrzeszyć, dając jakieś ogólnikowe wskazania. Druga bardzo ważna racja – pozwolenie na poznanie siebie leczy człowieka z egoizmu, który nieustannie skłania człowieka do uznawania się za lepszego niż jest się w rzeczywistości. Spowiedź ma to do siebie, że jak nic innego stawia człowieka w prawdzie, a wyznanie w prawdzie tego stanu w czasie spowiedzi ukazuje, kim się jest. Wtedy spowiednik może również na gruncie prawdy wskazać drogę postępowania do świętości. Uważam, że u ludzi ugruntowanych spowiedź raz w miesiącu wystarcza. W przypadku jakiejś szczególnej potrzeby duchowej zawsze można częściej.
W jaki sposób wybierać kapłanów, o których zdecydujemy, że będziemy się u nich stale spowiadać? Czy dany ksiądz musi wyrazić na to zgodę?
Najpierw trzeba się do kapłana osobiście przekonać. Spowiedź jest bardzo delikatnym aktem religijnym, dlatego wymaga dobrej relacji ze spowiednikiem, przede wszystkim domaga się z jego strony odpowiedniej wrażliwości, a tę każdy ma inną. W nauczaniu o pokucie uwrażliwiam także przyszłych kapłanów, aby penitentowi dawano swobodę wyboru spowiednika – nie wolno się narzucać. Po osiągnięciu takiego zaufania, należy powiedzieć, że chciałoby się korzystać także z kierownictwa duchowego.
Bł. Michał Sopoćko, którego dziś wspominamy, był kierownikiem duchowym św. Faustyny Kowalskiej. Jaki wpływ wywarł na Apostołkę Bożego Miłosierdzia?
Kierownictwo duchowe bł. Michała Sopoćki względem św. Faustyny jest faktem dość znanym, ale – właśnie – jako fakt. Nie możemy jednak wiele na ten temat powiedzieć, ponieważ kierownictwo duchowe jest okryte dyskrecją. Na pewno z jego strony św. Faustyna doznawała umocnienia w przeżywanych trudnościach, ponieważ ks. Sopoćko odznaczał się szczególną ludzką wrażliwością. Nie ulega wątpliwości, że jego posługa miała charakter poniekąd zachęcający do pójścia obraną drogą, ponieważ bardzo szybko znalazł uzasadnienie teologiczne dla referowanych mu przeżyć. Był także oparciem dla doświadczeń mistycznych, ponieważ umiał pomóc św. Faustynie w ich przyjęciu i przeżywaniu. Z dziejów mistyki wiemy, że zwłaszcza mistycy potrzebują dojrzałego teologicznie kierownika duchowego, aby nie ulec złudzeniom. Św. Teresa od Jezusa uzasadniła to bardzo jednoznacznie.
A jaką rolę odegrał ks. Michał Sopoćko w rozprzestrzenianiu się kultu Bożego Miłosierdzia?
Można by powiedzieć po prostu „decydującą”. To on opracował podstawy teologiczne tego kultu w znakomitym dziele Miłosierdzie Boga w dziełach Jego. To, co św. Faustyna w Dzienniczku wyraziła językiem doświadczenia, ks. Sopoćko wyraził językiem teologii. Do dzisiaj jest to dzieło, które powinni znać wszyscy propagatorzy kultu Miłosierdzia Bożego i traktować je jako dzieło komplementarne w stosunku do Dzienniczka.
Wróćmy do sakramentu pokuty i pojednania. Jak penitent w sposób praktyczny może uświadomić sobie, że w rzeczywistości swoje grzechy wyznaje Chrystusowi, a nie jedynie kapłanowi?
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że grzech jest obrazą Boga. To jest najwłaściwsza teologia grzechu, zakorzeniona już w Starym Testamencie. Po drugie trzeba odkryć, że grzechy w gruncie rzeczy przedkłada się do rozgrzeszenia miłosierdziu Bożemu. Trzeba pracować duchowo nad tymi dwoma pryncypiami, które określają stosunek człowieka do grzechu, a tym samym kształtują stosunek do jego wyznawania w sakramencie pokuty.
Choć grzechy zostają odpuszczone, to jednak kara za grzech pozostaje. W jaki sposób można się od niej uwolnić?
Pierwszy środek jest związany z samą spowiedzią, a mianowicie z zadośćuczynieniem wyznaczanym penitentowi przez kapłana po wyznaniu grzechów. Dochodzą do tego uczynki pobożne: post, jałmużna i modlitwa. Kościół ze swej strony wspiera grzesznika w naprawieniu wyrządzonego zła i w uwolnieniu się od kary za pośrednictwem odpustów, które również są – jak podkreślał papież Jan Paweł II – „darem miłosierdzia Bożego”.
Bóg zapłać za rozmowę!
Rozmawiał Kajetan Rajski