16 maja 2016

13 maja prezydent Wenezueli Nicolas Maduro ogłosił w swoim kraju 60-dniowy stan wyjątkowy. W latynoamerykańskim państwie szaleje kryzys ekonomiczny, na ulicach trwają zamieszki. Sytuacja gospodarcza jest katastrofalna, a niedobór żywności skłania część osób do plądrowania sklepowych zapasów żywności. Manduro obciąża Amerykanów odpowiedzialnością za obecny stan rzeczy. Tymczasem opozycja dąży do odwołania prezydenta w referendum.


Prezydent Wenezueli nie przedstawił jak dotąd konkretów dotyczących funkcjonowania kraju w warunkach stanu wyjątkowego. Jednak jak przypomina Nandini Krishnamoorthy w części stanów został on wprowadzony już w 2015 r. Zawieszono wówczas uprawnienia konstytucyjne, pozostawiając ochronę praw człowieka. Istnieje zatem możliwość, że podobnie będzie i w tym przypadku.

Wesprzyj nas już teraz!

Sytuacją w Wenezueli martwi się amerykański wywiad. Jednocześnie jego przedstawiciele zapewniają, że nie popierają obalenia władzy, a jedynie troszczą się o polityczną stabilność. Tymczasem socjalistyczny prezydent Wenezueli obwinia za sytuację w kraju działania Amerykanów.  Zdaniem Maduro współpracują one z krajową „faszystowską prawicą” i dążą do dokonania w kraju przewrotu.

W południowo-amerykańskim kraju panują niedobory żywności, a część obywateli dopuszcza się grabieży żywności z supermarketów. Szaleje inflacja, a rząd wprowadził radykalne środki oszczędności prądu. W ich ramach w budynkach publicznych władze Wenezueli na koniec kwietnia zmniejszyły tydzień pracy w sektorze państwowym do dwóch dni.  Wcześniej, w pierwszej dekadzie kwietnia prezydent  Nicolas Manduro ustanowił piątek dniem wolnym w całym kraju na czas dwóch miesięcy.

Katastrofalna sytuacja ekonomiczna sprzyja protestom i zamieszkom. Opozycja dysponująca większością w parlamencie zbiera podpisy pod wnioskiem o referendum o odwołanie prezydenta. Taką możliwość dopuszcza konstytucja tego kraju.  

Ludzie prezydenta nadal sprawują kluczowe funkcje w Wenezueli, pomimo wygranej opozycji w parlamentarnych wyborach w grudniu 2015 r. Jeśli referendum zostanie zwołane przed 10 stycznia 2017 r. i wypadnie niepomyślnie dla Manduro, to odbędą się nowe wybory prezydenckie. W przypadku, gdyby doszło do niego po terminie, to w najgorszym dla socjalistów przypadku prezydent musiałby zrzec się urzędu na korzyść wiceprezydenta. Ten mógłby rządzić aż do terminowych wyborów w 2019 r. Karen DeYoung z Washington Post twierdzi, że socjalistyczny prezydent celowo opóźnia weryfikację podpisów pod wnioskiem referendalnym.

Źródła: ibtimes.co.uk / washingtonpost.com  

mjend

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram