„Niedawno Organizacja Narodów Zjednoczonych, a konkretnie – UNESCO – kolaborując z Twitterem, Komisją Europejską i Światowym Kongresem Żydów wypowiedziała wojnę teoriom spiskowym, według których wydarzenia są tajemnie manipulowane za kulisami przez potężne siły z negatywnymi intencjami”, pisze na łamach serwisu „Magna Polonia” Stanisław Michalkiewicz.
Publicysta wyjaśnia, czym są „strony wojujące”, które walczą z „teoriami spiskowymi”.
„ONZ wbrew swojej nazwie, jest międzynarodówką biurokratycznych gangów, okupujących poszczególne narody, może z wyjątkiem niektórych, ale te ewentualne wyjątki tylko potwierdzają ogólną regułę. Dodajmy, że Organizacja Narodów Zjednoczonych narodziła się podczas II wojny światowej, jako rodzaj światowego, kolektywnego policjanta, tworzonego przez tzw. stałych członków Rady Bezpieczeństwa, którzy mieli się namawiać, kogo brać pod obcasy, a kogo nie”, wskazuje.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie Michalkiewicza Organizacji Narodów Zjednoczonych nie bardzo wypada wojować z „teoriami spiskowymi”, ponieważ „ona sama została pomyślana jako rodzaj spisku”.
„Podobnie Komisja Europejska, będąca rodzajem listka figowego, który ma przysłonić figę w postaci IV Rzeszy, kierowanej zza parawanu w postaci Unii Europejskiej przez Niemcy. Jeśli Unia Europejska nie jest spiskiem przeciwko europejskim narodom, to ja jestem chińskim mandarynem. Przecież w Manifeście z Ventotene, który spiżowymi literami jest upamiętniony, razem ze swoim autorem, włoskim komuszkiem Spinellim na gmachu w Brukseli, jest zapisana intencja likwidacji historycznych narodów europejskich, jako warunku pokojowej Europy!”, przypomina.
Czym jest z kolei UNESCO? „Jest to agenda ONZ, której nazwę już dawno rozszyfrowano, jako skrót Zjednoczonych Narodów Eating, Sleeping Catering, czyli Żarcia, Spania i Bankietowania (zwanego również Imprezowaniem) Organizacja”, odpowiada publicysta.
„Różnica między spiskiem prawdziwym i fałszywym polega na tym, kto go zdemaskował. Jeżeli taki jeden z drugim spisek zdemaskowali licencjonowani demaskatorzy, albo media, to jest on absolutnie prawdziwy i nie tylko wypada weń wierzyć, ale nawet się powinno, pod rygorem utraty przyzwoitości. Jestem pewien, że filutom z UNESCO to kryterium podsunęli weterani ze Światowego Kongresu Żydów, co to samego jeszcze znali Stalina. Chodzi o to, że za Stalina w ZSRR działała kierowana przez Izraela Gubelmana organizacja Bezbożnik, która wydawała żydowski odpowiednik hitlerowskiego Der Sturmera pod takim właśnie tytułem. Wśród działaczy Bezbożnika byli demaskatorzy cudów i zabobonów, więc inspirację widać jak na dłoni”, czytamy
„I tak, na przykład straszliwy spisek przeciwko spółce Agora, kiedy to Rywin przyszedł do Michnika z korupcyjną propozycją lub czasopisma, został zdemaskowany nie przez byle kogo, ale przez samego nastajaszczego demaskatora, pana red. Michnika, toteż był to spisek prawdziwy. Kiedy jednak pan red. Michnik był wzywany do odpowiedzi na pytanie, czego komisja z jego udziałem szukała w archiwach MSW, czy to znalazła i jaki zrobiła z tego użytek, to głuche milczenie musiało wystarczyć za odpowiedź – toteż i UNESCO na podstawie tych doświadczeń przestrzega, by nie wdawać się z głosicielami teorii spiskowych w żadne dyskursy, a to, że pan red. Michnik biega za autorytet moralny, to jest pełny spontan, odlot i wyraz jego rozlicznych zalet, z których jest zrobiony”, podsumowuje Stanisław Michalkiewicz.
Źródło: michalkiewicz.pl
TK