„Do zimy trudno się przyzwyczaić. Trzeba się z nią pogodzić. Ubierać się ciepło, nie ryzykować wyjazdów w burzy śnieżnej, pamiętać o rękawiczkach przy odśnieżaniu, bo czasem skóra zostaje na metalowej bramie…” – mówi dla PCh24.pl ks. Andrzej Obuchowski, proboszcz parafii w Bijsku na Syberii.
Święcenia kapłańskie otrzymał Ksiądz w 1990 r. Czy w czasie formacji seminaryjnej przypuszczał Ksiądz, że za kilka lat możliwy będzie wyjazd w celach duszpasterskich do krajów byłego Związku Sowieckiego?
Wesprzyj nas już teraz!
Moja rodzina pochodzi z Białorusi (niedaleko Grodna). W dzieciństwie rokrocznie jeździliśmy tam do krewnych. Jako kleryk w latach osiemdziesiątych prowadziłem tam rekolekcje, spotkania młodzieżowe, koncertowałem z zespołem z Polski. Jednym słowem znałem sytuację w ZSRR i szykowałem się tam do pracy. I tak też się stało w 1997 r., chociaż kusiła także Afryka.
Jak to się stało, że wyjechał Ksiądz do Rosji z posługą kapłańską?
Była taka potrzeba. Brakowało kapłanów. Znałem sytuację z autopsji. Stąd po studiach doktoranckich można było wypłynąć na głębię misyjną.
Posługiwał Ksiądz najpierw w Barnaule w latach 1997-1998, a następnie wyjechał do Bijska, gdzie pracuje dotychczas jako proboszcz. Jakie były pierwsze wrażenia, gdy zobaczył Ksiądz swoją parafię? Czy może nam Ksiądz ją opisać?
Rosja nauczyła mnie od samego początku, aby niczemu się nie dziwić. Tutejsi ludzie przez wiele lat byli oszukiwani, okłamywani. Propaganda opowiadała bajki o ich potędze i doskonałości technicznej. Kiedy się jednak przyglądało rozpadającym się domom z paneli, ulicom bez chodników dla pieszych (bo to taniej), ogólnemu zacofaniu – cisnęły się słowa współczucia. Ktoś kiedyś powiedział, że Rosjanie są szczęśliwi, bo nie wiedzą, jak biednie żyją. Po ponad dwudziestu latach od rozpadu ZSRR bardzo szybko zmieniło się w kraju. Stał się bardziej nowoczesny. Dziś na granicy z Mongolią można wymienić w bankomacie pieniądze, napisać e-mail z kafejki internetowej, zamówić prywatną wycieczkę śmigłowcem nad Ałtajem. Dlatego przybywając do Bijska niczemu się nie dziwiłem, tylko zabrałem się do remontowania domu. Po dwóch latach niczym się w uposażeniu nie różnił od podobnego w Polsce. Sąsiedzi czasem przychodzili, żeby popatrzeć na „kawałek Europy” w Bijsku.
Jak wyglądały pierwsze święta Bożego Narodzenia? Jak wtedy zniósł Ksiądz tę pierwszą syberyjską zimę?
Do zimy trudno się przyzwyczaić. Trzeba się z nią pogodzić. Ubierać się ciepło, nie ryzykować wyjazdów w burzy śnieżnej, pamiętać o rękawiczkach przy odśnieżaniu, bo czasem skóra zostaje na metalowej bramie…
Pierwsze święta były ubogie. Uczyłem ludzi starych tradycji, których już nie pamiętali. Podpowiadałem, jakie powinno być menu, uczyłem kolęd po rosyjsku i polsku. Przyszła duża grupa na zorganizowaną wigilię. Czuło się odświętną atmosferę. Z roku na rok było już łatwiej i weselej. Doszły jasełka, występy dzieci, wspominania najstarszych parafian.
Czy w Bijsku i jego okolicach można odnaleźć ślady pobytu zsyłanych tam Polaków?
Na Ałtaj Polacy byli zsyłani po powstaniach w Polsce. Ze względu na ogromny obszar trudno im było stąd uciec. Mieli nadzór policji carskiej. Dzięki swoim sposobnościom otwierali warsztaty, handlowali z Europą, rozwijali miejscowe przedsiębiorstwa. Najwięcej zesłańców trafiło w czasie II wojny światowej. I takich śladów w postaci cmentarzy jest najwięcej. Wraz z parafianami wyszukuję w dawnych łagrach takich miejsc, aby ustanowić pamiątkowe krzyże i tablice.
W jakiej dziedzinie Księdza parafianie mają największe problemy z posłuszeństwem prawom Bożym i prawom Kościoła?
Większość z nich to neofici. Stąd przyjmują wszystko z wielką otwartością. A największe trudności mają z niedzielną Mszą św. Bo jak się mieszka 100 kilometrów od kościoła….
W jaki sposób zmieniła się mentalność Rosjan w porównaniu z rokiem 1997, gdy zaczynał Ksiądz posługę w Rosji?
Jeśli nas kiedyś oskarżano o prozelityzm – to tego już się dzisiaj nie słyszy. Chętnie nas zapraszają miejscowe władze czy uczelnie na przeróżne spotkania. Widać przy tym ich szacunek, a może nawet i respekt. Bo polski ksiądz przewyższa wiedzą o wiele miejscowe prawosławne duchowieństwo.
Jaką przyszłość widzi Ksiądz dla Kościoła katolickiego w Rosji?
Jeden sieje, drugi podlewa, trzeci będzie cieszył się płodami pracy w Rosji. To chyba jeszcze za krótki czas oceniać, jak wygląda Kościół tutaj. Póki co trwa wciąż tworzenie punktów duszpasterskich, budowa albo remonty kościołów.
Wiara w ludziach musi okrzepnąć przynajmniej w jednym pokoleniu, żeby stworzyć tradycję. Żeby wyrobiły się pewne praktyki. Ale zmierza to wszystko w dobrym kierunku. Ot, choćby na Triduum Sacrum przychodzi duża część parafian. Tak było w tym roku. A niektórzy na nocną liturgię jechali ponad 150 kilometrów. Podpowiadam wtedy, że o taką odległość przybliżają się do Królestwa Niebieskiego…
Rozmawiał Kajetan Rajski