Bojkotowanie rosyjskiej kultury daje pożywkę tym demonom, które zamieszkują duszę naszych braci ze wschodu – szowinizmowi, imperializmowi, nacjonalizmowi. Cóż zatem robić z rosyjskim dorobkiem kulturalnym w obecnych dniach, gdy nad ziemią ukraińską biesy te rozpętały swój upiorny taniec? Zamiast wysyłać na bezsensowną kwarantannę, ze zdwojoną uwagą czytać Dostojewskiego, Tołstoja, słuchać Rimskiego – Korsakowa, oglądać Michałkowa, Bondarczuka.
Nic nie usprawiedliwia wojny
Wesprzyj nas już teraz!
Chcąc bronić rosyjskiej kultury przed ostracyzmem, jaki spotkał ją w świecie zachodnim, trzeba na początku złożyć jasną deklarację, która musi wybrzmieć jak salwy armatnie w uwerturze „1812” Piotra Czajkowskiego:
Atak Putina na Ukrainę to bandytyzm i zbrodnia, dla której nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia. Od ponad trzech miesięcy armia Federacji Rosyjskiej morduje, grabi, gwałci, niszczy życie kobiet, dzieci, starców, rujnuje ich ojczyznę, w tym instytucje kultury, zabytki będące bezcennym dziedzictwem cywilizacyjnym, a także obiekty kultu religijnego. I żadne przemówienia telewizyjne władcy Kremla, choćby przebijały długością wystąpienia Fidela Castro, tego nie usprawiedliwią!
Urawniłowka
Czy jednak można usprawiedliwić walkę z Putinem putinowskimi metodami? Zachodnie instytucje kulturalne pozostają zamknięte dla kultury rosyjskiej i rosyjskich artystów, a bronić się przed tym odrzuceniem mogą tylko żywi. To zrozumiałe, że tylko ci rosyjscy artyści, którzy jasno potępią putinowskie zbrodnie na Ukrainie mogą liczyć na swoją obecność na zachodnich scenach, półkach księgarskich, w salach kinowych. A co z tymi, którzy już odeszli, czyli de facto z tymi, którzy w ostatnich wiekach stworzyli podziwiany na całym świecie rosyjski dorobek kulturalny? Umarli głosu nie mają, więc bronić się nie mogą, a adwokatów występujących w ich imieniu ze świecą szukać. Przerażające jest, że stosuje się wobec nich tę samą urawniłowkę, której niszczycielskie skutki oni sami opisywali kiedyś w swych dziełach. Jeszcze kilka miesięcy temu podziwialiśmy Puszkina, Tołstoja, Czajkowskiego, Ajwazowskiego, Jesienina – a teraz odwracamy się do nich wszystkich plecami i mówimy: „Nie znamy was”.
W ten sposób Zachód oskarżający Rosję o barbarzyństwo sam stosuje barbarzyńską, plemienną odpowiedzialność zbiorową, którą wydawałoby się wypleniło w naszej części świata prawo rzymskie i wiara chrześcijańska. Praktyki takie cofają nas w mroki plemiennych podziałów swój – obcy, gdzie nie ma miejsca na szukanie porozumienia, a konflikty rozwiązuje się urawniłowką właśnie. Najlepiej taką, po której nie pozostaje kamień na kamieniu. Do czego ma nas to doprowadzić? Co w ten sposób chcemy osiągnąć?
Wysadzanie pomostów
Kultura rosyjska jest częścią kultury europejskiej, a ta zawsze była pomostem, na którym różni „obcy” poznawali się bliżej, zaczynali nawzajem rozumieć, nawet podziwiać. Dziś wszystkie te pomosty mozolnie budowane przez naszych antenatów są wysadzane w powietrze. Ile to potrwa? Rok, dwa, dziesięć lat? Pod jakimi warunkami się skończy? Kiedy Putin całkowicie wycofa swoje wojska z Ukrainy? A jeśli to nie nastąpi? Jeśli, co bardzo prawdopodobne, Ukraińcy zostaną zmuszeni do zawarcia zgniłego kompromisu? Co wtedy? Rzucimy się Gogolowi, Bułhakowowi, Rachmaninowowi na szyję z okrzykiem: „Witajcie ponownie”?
Chora rosyjska dusza
Jednym z koronnych argumentów podnoszonych przez zwolenników bojkotowania rosyjskiej kultury jest zainfekowanie tejże przez pewne wirusy, które siedzą głęboko w głowach Rosjan, a które doprowadziły do zbrodniczej napaści na ich sąsiadów. Te wirusy to: szowinizm, imperializm, nacjonalizm itp., itd. Argumentu tego nie można lekceważyć, wszak poza dyskusją wydaje się fakt, iż dusza rosyjska jest chora i nikt do tej pory nie znalazł na dolegliwość skutecznego lekarstwa. Sposobem na radzenie sobie z ową chorobą nie jest także zamykanie w obozie dla trędowatych. Trzeba być ślepym, by nie widzieć, że takie działania wzmacniają tylko i nasilają to, z czym mają walczyć, czyli nacjonalizm i poczuciem wyższości. Pogłębia to tylko u Rosjan syndrom oblężonej twierdzy, czego dowodem może być niedawna deklaracja przewodniczącego rady państwowej Republiki Krymu o zaniechaniu uczenia w szkołach języka angielskiego. Zamykając swoje „rynki” dla kultury rosyjskiej sprawimy, że zacznie ona ekspandować chociażby w Azji i w krajach arabskich, i tam rozsiewać swoje śmiercionośne wirusy.
Zrozumieć chorobę
Rosja putinowska musi zostać pokonana. Co do tego nie ma wątpliwości. Stara zasada głosi: jeśli chcesz wygrać z wrogiem, musisz go najpierw zrozumieć. Kiedy poznasz jego sposób myślenia, będziesz mógł przewidzieć jego działania i ostatecznie pokonać go. A to kultura właśnie jest bodaj najlepszym źródłem wiedzy o „mentalu” danego społeczeństwa. Dlatego na przykład po japońskim ataku na Pearl Harbour i rozpoczęciu przez Cesarstwo wojny na Pacyfiku rząd Stanów Zjednoczonych zlecił antropolog Ruth Benedict jak najszybsze napisanie książki przybliżającej Amerykanom mentalność przeciwnika. Tak powstała klasyczna już dziś pozycja „Chryzantema i miecz. Wzory kultury japońskiej” wyjaśniająca między innymi niepojęte dla żołnierzy US Army samobójcze ataki lotnicze kamikadze.
Czy zatem stosowanie praktyk nazwanych Cancel Russian Culture przybliża nas w jakikolwiek sposób do zrozumienia, dlaczego Putin napadł na Ukrainę, a większość jego rodaków ten akt popiera? Nie! Właśnie teraz, bardziej niż kiedykolwiek indziej, powinniśmy zanurzyć się w kulturze rosyjskiej, by pojąć manię wielkości naszych braci ze wschodu. Manię, która przysparza licznym sąsiadom największego państwa na świecie tylu kłopotów, o czym doskonale wiedział rumuński filozof Emil Cioran twierdząc, że „Rosja bez wątpienia graniczy z Bogiem, ale niestety graniczy także z naszym krajem”.
Potrzeba egzorcyzmów, a nie bojkotu
A więc, czytajmy Dostojewskiego i Sołżenicyna, słuchajmy Musorgskiego, Szostakowicza. Publicznie analizujmy, badajmy, dyskutujmy, wyciągajmy gnieżdżące się w rosyjskiej duszy demony/wirusy, by je jak najlepiej poznać, nazwać i pokonać.
Bo cóż zyskamy choćbyśmy nawet armię agresora wybili na polu bitwy co do jednego, a Putina samego i całą jego świtę zdekapitowali? To oczywiście ważne i sprawiedliwość ludzka się tego domaga, by zło zostało ukarane, jednak „problemu rosyjskiego” to nie rozwiąże. Łby tej hydrze będą odrastać dopóki nie wypędzi się z zamieszkujących ziemię od Białej Rusi po Kamczatkę dusz ludzkich gnieżdżących się tam biesów.
Roman Twerd
Czytaj również:
Cancel Russian Culture. Czy można złożyć kulturę na ołtarzu wolności?