Okazuje się, że ochrona środowiska jest ważniejsza, niż ochrona praw takich jak wolność osobista i prywatność. Straż miejska wielu polskich miast została upoważniona do niezapowiedzianych kontroli mających na celu sprawdzenie… czym mieszkańcy palą w piecach. Prawnicy komentują, że jest to sprzeczne z konstytucją.
Na wtargnięcie do domu albo firmy zezwala artykuł 379 prawa o ochronie środowiska, który daje władzom lokalnym możliwość upoważnienia do tego straży miejskiej. Za niewpuszczenie funkcjonariusza do domu grożą sankcję karne, łącznie z pozbawieniem wolności do lat trzech. Dotyczy to także rutynowej kontroli. W sądzie można odwołać się wskazując na sprzeczność tego prawa z konstytucją.
Wesprzyj nas już teraz!
W samym Krakowie w zeszłym sezonie grzewczym przeprowadzono 1800 takich kontroli. 60 z nich skończyło się wystawieniem mandatów. Komentatorzy podkreślają, że na razie straż miejska stara się podchodzić do sprawy rozsądnie. W przyszłości praktyka może jednak ulec zaostrzeniu.
„Oczywiście ekologia jest ważna, a smog, np. ten krakowski, jeszcze straszniejszy od smoka spod Wawelu. Ważne jednak, aby państwo mierzyło problem odpowiednią miarą, a przede wszystkim korzystało z rozumu” – pisze w komentarzu dla „Rzeczypospolitej” Tomasz Pietryga – „Mir domowy, prywatna własność, rodzina – to wartości podlegające ochronie konstytucyjnej”.
Publicysta „Rzeczypospolitej” zauważa, że prawa należy przestrzegać, ale państwo powinno znaleźć takie sposoby jego egzekwowania, które nie kolidowałyby z wolnością i prywatnością obywateli. Niestety państwo, jak zwykle wybrała najprostszą drogę – drogę represji. „Pójście na łatwiznę (…) oznacza cofnięcie się o kilka dekad, kiedy prawa obywatelskie wyznaczał milicyjny kopniak wyważający czyjeś drzwi” – komentuje Pietryga.
Źródło: „Rzeczpospolita”
FO